Shai
Theo obsypuje mnie pocałunkami. Mimowolnie wzdycham, tak bardzo go pragnę, nie wiem jak to się dzieję, ale z każdym dniem coraz bardziej. Czasami obserwuję go, i nie dowierzam, że jest mój. Może mnie rani, ale nie mogę bez niego żyć. Jak odchodzi, zabiera mi powietrze. On jest całym moim życiem, wypełnia sobą każdy zakamarek mojego serca, razem z Mią.
-Ten sufit naprawdę jest ciekawszy ode mnie?- pyta Theo jednocześnie przyczepiając się do mojej szyi.
Zaczynam się śmiać. Brak powietrza w płucach, co sprawia, że podrywam się delikatnie do góry, aby móc je zaczerpnąć.
-Wariatka! Ale jaka kochana- kolejny intensywny pocałunek ląduję na moich ustach.
Odrywam się na chwilę od niego. Przestaję się śmiać. Wpatruję się w jego oczy. Brązowe. Ma tak żywe spojrzenie.
-Kocham Cię, Theo- mówię tym razem poważnie.
-Ja ciebie też, Shai, bardzo mocno.
Głaszczę kciukiem jego policzek. Uśmiechamy się do siebie. Boże, jak ja go pragnę. Czuję jak coś rozrywa mnie od środka. To chyba napływ energii i euforii. Zaczynam zdejmować jego bluzkę, a on rozpina moją koszulę. Zaczynamy się łapczywie całować, brak mi powietrza, więc łapię je równie łapczywie. Zaraz zjeżdżam na jego klatkę piersiową. Gładzę jego mięśnie.
Zjeżdżam ręką niżej, rozpinam jego spodnie, zanim zdążą pęknąć w szwach, bo zrobiło się pod nimi niezłe wzniesienie. Mój mąż nogami zsuwa je niżej, jednocześnie pozbywając się moich. Jego twarz zbliża się do moich piersi. Czuję jak jego ręce błądzą po moich plecach w poszukiwaniu zapięcia od stanika. W końcu go odnajdują, i ściągają. Nie chcę czekać ani chwili dłużej. Ściągam jego bokserki, a on nie pozostaje mi dłużny.
Nasze spojrzenia znów się spotykają. Moje jest błagalne, a jego pytające. Przybliża twarz do mojej. Przymykam oczy. Powoli we mnie wchodzi. Delektuję się każdą chwilą, każdym doznaniem. Zaczyna poruszać się coraz szybciej. Nie mogę skupić na niczym myśli. Jesteśmy tylko my i ta cudowna chwila.Po wszystkim Theo wysuwa się ze mnie, i opada na mnie ciężko. Staram się uspokoić oddech. Chłopak po chwili przerzuca się na bok, na plecy. Ponownie zamykam oczy i zaczynam rechotać.
-Było wspaniale- mówię cmokając go w policzek.
-Jak zawsze- uśmiecha się.
Euforia nie ustaje. Buzuje w moich żyłach. Moje serce rwie jak głupie. Leżymy cicho nic nie mówiąc. Nie muszę patrzeć na Theo, aby widzieć jego uśmiech. Jest nam razem tak dobrze. Naszą ciszę przerywa nam dzwonek do drzwi.
-Otworzę!- mówię podrywając się.
Nakładam szlafrok i wybiegam z sypialni. Zaglądam do Mii, która śpi jak aniołek w wózku. Otwieram drzwi. Facet od pizzy, daje mi pudełko z zamówieniem i gapi się na mnie, jakby zobaczył ducha. Daję mu pieniądze i się żegnam. Z wielkim trudem facet odchodzi i ogląda się jeszcze, zanim nie zamykam drzwi. Niosę pizzę do łóżka. Pod drodze zahaczam o kuchnię i biorę z niej wino i kieliszki.
-Proszę bardzo- mówię siadając na łóżko z jedzeniem i winem.
-Oo tak! Fantastycznie!
Miłego wieczoru :*
CDN.

CZYTASZ
Sheo- fanfiction ♥ część 2
FanfictionTo opowiadanie jest kontynuacją pisanej przez mnie wcześniej historii Shailene i Theo noszącej tytuł Sheo- fanfiction.