Theo
Wracamy do domu około dwudziestej czwartej. Mia przez ten cały czas spała grzecznie w nosidełku.
Shai otwiera drzwi od domu, a ja wolną ręką przecierem oczy. Jestem trochę padnięty, chyba się starzeję. Wchodzimy do środka, zanoszę Mię do sypialni, stawiam ją w nosidełku, obok łóżeczka, i sam rzucam się na łóżko.-A tobie nie za dobrze?- pyta mnie Shai, wchodząc do pokoju.
Otwieram oczy, które zdążyłem przymknąć i patrzę się na nią. Jest taka śliczna.
-Nie, będzie idealnie, jak położysz się obok- poruszam brwiami, i wskazuję jej miejsce.
-Yhym, a Mia? Ma całą noc spać w ubraniu i foteliku?
Wzdycham. No tak, Mia. W sumie dobrze, że mamy na razie to jedno dziecko. Nie mówię, że byłbym zły jakby pojawiło się kolejne, ale już teraz mamy o połowę mniej czasu dla siebie.
Shai bierze Mię delikatnie na ręce, aby jej nie obudzić. Kładzie ją obok mnie i przebiera w body. Potem wkłada ją do łóżeczka i przykrywa kocem, całując w czoło. Jest przy tym taka skupiona, delikatna i radosna.
-Teraz położysz się obok?- pytam.
-Nie- rzuca i wychodzi.
Przewracam oczami. Nie nadążam nad jej humorkami. Siadam. Zdejmuję koszulę i spodnie, rzucając to wszystko na podłogę. Zostaje w samych bokserkach. Kładę się na mojej połowie łóżka i nakrywam kołdrą. Gaszę lampkę, nie czekając na Shai.
Jak na złość nie mogę zasnąć, choć bardzo bym już chciał. Słyszę, że do sypialni wraca Shai. Idzie cicho, pewnie aby nas nie obudzić. Kładzie się obok mnie i po chwili całuje w usta. Odwzajemniam pocałunek, czym ją zaskakuję. Kładę się na niej, opierając na przed ramionach, kiedy pocałunek nabiera intensywności. Dziewczyna wplątuje palce w moje już trochę dłuższe włosy, i brnie w pocałunek cała, przyciskając mnie do siebie. Odrywam się od niej na chwilę.
-Ja za tobą na prawdę nie nadążam- mówię na wpół żartem, na wpół poważnie.
Znów się do niej przybliżam. Czuję jak pod moimi wargami, jej kąciki ust wyginają się do góry.
-Bo wiesz, ja nie potrafię się na ciebie długo gniewać- mówi, głaszcząc moje ucho.
-A tym razem za co się pogniewałaś?
-Że nie pomogłeś mi przy Mii, ale już mi przeszło.
-Kocham cię.
Shai nic nie odpowiada, tylko z powrotem styka nasze wargi. Moja jedna ręka zjeżdża od jej policzka niżej, zatrzymując się na biodrze, po którym ją gładzę. Jest taka drobna.
Odrywamy się od siebie, kiedy brak nam tchu.
-Wiesz tak myślałam ostatnio... Zoe dawno do mnie nie dzwoniła, nie wiem co u niej i u Milesa, o ile dalej są razem.
Wzdycham ciężko. Zoe...
-Serio? Teraz?
-No co? To moja przyjaciółka, trochę mi już jej brakuje.
-No to do niej zadzwoń.
-A może...?!
Shai spycha mnie z siebie i siada.
-A może zaprosimy ich na sylwestra, i jeszcze Jaia z Margot?
-No...Dobry pomysł- też przyjmuję jej pozycję.
-Jutro do niej zadzwonię, i jeszcze do mamy i brata... zapomniałam na śmierć.
-No, ja właśnie też, jutro powysyłam maile do rodzeństwa.
Słyszę jej ciche westchnienie.
-Ten koniec roku będzie wspaniały, a wiesz, że jaki sylwester, taki cały rok?
-O cholera, to może ich nie zapraszaj, chce mieć spokojny rok.
Zaczynamy się śmiać. Przybliżam się do niej i zostawiam na ustach krótki pocałunek. Opieramy się czołami. W sumie każdy rok będzie wspaniały, pod warunkiem, że będę miał ją obok siebie.
-Czas już spać, kochanie- mówię i pochylam się do tyłu, ciągnąc ją ze sobą.
Lądujemy głowami na poduszkach.
-Dobranoc- mówi.
-Dobranoc- kładę rękę na jej pośladku i powoli zasypiam.
Ale mnie korci, żeby zacząć pisać nowe opowiadanie!
CDN.

CZYTASZ
Sheo- fanfiction ♥ część 2
FanfictionTo opowiadanie jest kontynuacją pisanej przez mnie wcześniej historii Shailene i Theo noszącej tytuł Sheo- fanfiction.