Rozdział 3

236 17 15
                                    

*Cztery miesiące później*

Theo

Już za dwa dni nasz ślub. Z jednej strony nie mogę się doczekać, a z drugiej okropnie się stresuję. Wszyscy, którym daliśmy zaproszenia potwierdzili swoją obecność. Ekipa z planu bardzo się ucieszyła, zwłaszcza Veronica, która od początku nam kibicowała. Oprócz obsady i kilku osób, które opuściły plan tuż po nakręceniu Niezgodnej,  na weselu będzie jeszcze najbliższa rodzina Shai i moja.

Zoe z Milesem przyjechali do nas wczoraj, aby pomóc nam w przygotowaniach. Nasza rodzina nocuje od dzisiaj w hotelu, bo tutaj wszyscy by się nie pomieścili. Miles wraz z Jaiem postanowili zorganizować mi jutro wieczór kawalerski, zaprosili więc tutaj jeszcze Ansela. Kiedyś mieliśmy lepsze kontakty, teraz się pogorszyły więc cieszę się, że będziemy mieli okazję spotkać się prywatnie. Chłopak przyjeżdża ze swoją dziewczyną Violettą, a ta zrazem z Zoe organizuje Shai wieczór panieński. Nie lubię takiego zamieszania. Dużo ludzi i dużo spraw na głowie, ale trudno to tylko jeden raz w życiu.

Jutro rano jedziemy zawieźć Mię naszym mamom do hotelu, gdzie mała zostanie aż do ślubu. Potem ja wracam do domu, a Shai do swojego hotelu, innego niż ten, w którym śpią nasze rodziny. Zoe chyba ją zamęczy, nawet nie chcę myśleć o atrakcjach jakie wymyśliła dla Shai.

Teraz ja z Zoe siedzimy w salonie. Wcześniej zjedliśmy wszyscy razem śniadanie. Słyszę, że Shai w końcu wychodzi z łazienki i wraca do nas.

-Gdzie Miles?- pyta siadając obok nas na kanapie

Obejmuje ją ręką. Już niedługo będziemy złączeni ze sobą na zawsze i nikt nie będzie w stanie nas rozdzielić.

-Pojechał po alkohol na jutro- odpowiadam

-A właśnie Zoe a ty co wykombinowałaś na jutro?- Shai robi przestraszoną minę, pewnie się boi, wcale jej się nie dziwię, Zoe jest nieobliczalna

-A spokojnie, na początek kilka striptizerów, nagich, jeden wyskakujący z ogromnego tortu! Potem...

-Dobra nie kończ! Ja nigdzie nie idę!

Zoe zaczyna się śmiać.

-Żartowałam, Theo by mnie chyba zatłukł!

-Oj tak!- stwierdzam ze śmiechem

Nagle słyszymy głośne uderzenie. Marszczę brwi wstaję i idę do przedpokoju, skąd dochodził hałas. Chyba się domyślam o co chodzi. Zaczynam się śmiać i otwieram drzwi. Widzę tylko nogi, a reszta ciała jak się domyślam Milesa jest zakryta kartonami z...alkoholem, napojami i przekąskami.

-Halo, jest tu ktoś? Pomocy!- ledwo go słyszę zza kartonów

Podnoszę ręce do góry i biorę połowę tego co Miles ma na swoich rękach.

-Ileś ty tego nakupił?- pytam

-No co to nie jest byle okazja tylko wieczór kawalerski, który ma się raz w życiu chyba, nie?

-No raczej- odpowiadam

-No! To pozwoliłem sobie zaszaleć

Kierujemy się z tymi wielkimi zakupami do kuchni, stawiamy wszystko na stole. Miles patrzy się na to z dumą.

-O Boże!- wzdycha Zoe- Ja wam przypominam, że po tym wieczorze w miarę trzeźwi, zwłaszcza ty Theo, macie stawić się w kościele, a jak nawalicie, to my was chyba...

-Zakatrupimy, na żywca, bez litości- wtrąca się Shai

Miles rusza brwiami, a ja kręcę  głową.

-Ślub jest dopiero o 16, zdążymy- mówi Miles

-Dobrze, że wy nie macie tego dnia jeszcze wizyty u kosmetyczki, fryzjera, i motania się z suknią ślubną- mówi Zoe

-Tak, ale...No dobra masz rację, baaardzo dobrze

Zaczynam się śmiać. Uwielbiam ich poczucie humoru, i niektóre spory, są fajną parą. Czuję jak zaczyna boleć mnie głowa. Stres już teraz bierze górę. Postanawiam iść do sypialni, położyć się na chwilę.

-Zaraz do was wrócę- informuję resztę i wychodzę z kuchni

Wchodzę do sypialni i zamykam za sobą drzwi. Na łóżku leżą dwie walizki jedna z rzeczami Shai, a druga z rzeczami Mii. Zajmują całe łóżko, więc muszę je zdjąć i położyć na podłodze. Kiedy nachylam się, aby odłożyć druga walizkę zauważam, że na podłodze leży coś cienkiego, czerwonego. Podnoszę to i rozkładam, bo już wiem co to jest. Podnoszę to do góry i do sypialni wchodzi Shai. Odwracam się do niej śmiejąc się. Dziewczyna robi zdziwioną minę i wyrywa mi stringi z ręki. Chowa je za plecami i uśmiecha się podejrzliwie.

-To po to byłaś w sklepie z bielizną?- pytam i podchodzę do niej bliżej i obejmuje w pasie

-Możliwe- drażni się ze mną

-Czyli Miles miał rację, to na noc poślubną- mówię ruszając brwiami

-Jak to ujęła Zoe, bardziej na noc przedślubną, na tą po ślubie mam co innego

-Przedślubną? Ale to dzisiaj, jutro jesteśmy rozdzieleni- stwierdzam uradowany

-Całkiem prawdopodobne

Zaczynam się śmiać i miziam jej noc moim nosem. Po chwili przybliżam swoje usta do niej i zaczynamy się całować. Przerywa nam Mia, która zaczyna płakać.

-Nakarmię ją- Shai odrywa się ode mnie

Chowa stringi do tylnej kieszeni spodni i idzie do łóżeczka.


:D :D :D

CDN.


Sheo- fanfiction ♥ część 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz