Rozdział 83

226 17 29
                                    

Shai

Dwie kobiety już za nami, została jeszcze jedna. Obie wywarły na mnie dobre wrażenie. Uspokajam się tym, że będę miała nad nimi kontrolę, bo raczej większości czasu, podczas pracy u nas jedenej z nich będę w domu.

-I co o nich myślisz?- pyta mnie Theo.

-Są ok.

-Ok?

-Zrobiły na mnie dobre wrażenie.

-A na mnie średnio, bo nie załapały kontaktu z Mią, a powinny bo będę pracować również z nią.

-Ale częściej będę zajmować się nią, ja, więc...

-Ale ich kontakt z dzieckiem jest ważny, bo będą tu często- przerywa mi.

-Dobra, została nam jeszcze jedna! Spokojnie!- podnoszę nieco głos, bo  mnie już wkurza.

-Nie denerwuj się- mój mąż reaguje na moje zachowanie spokojnie.

-To ty mnie nie denerwuj!

Zapada cisza. Wpatrujemy się sobie głęboko w oczy. Tą sytuację przerywa dzwonek do drzwi. Theo wzdycha i idzie otworzyć. Opieram się gwałtownie o oparcie kanapy. Hormony już zaczynają mi buzować.
Czekam chwilę, i zaraz do pokoju wchodzi drobna, ale wysoka kobietka, ma brązowe włosy i oczy, które same się śmieją. Widząc ją odrazu się uśmiecham. Widać, że jest chyba dość serdeczną osobą. Zaraz za nią kroczy Theo, patrząc się na mnie dość niepewnie. 

-Dzień dobry- kobieta wita się ze mną.

Wstaję i podaję jej rękę.

-Dzień dobry, proszę usiąść.

Robi to co jej powiedziałam. Ja również siadam, na przeciwko niej, a mój mąż obok mnie. Mia bawi się na podłodze, w małej odległości od nas, ale zauważając naszego gościa od razu się uśmiecha i podbiega do nas.

-Cześć skarbie- kobieta wita się z naszą córką- Jak się nazywasz? Ale jesteś piękna, słoneczko.

-Mia, nazywa się Mia- mówi Theo, zakładając nogę na nogę i zaraz również się uśmiecha.

Ta dziewczyna ma coś w sobie, że zaraża pozytywną energią, a może to po prostu jej wygląd. Fakt jest piękna, ale jakoś nie czuje w niej zagrożenia. W żadnej już nie czuje, i chyba nigdy nie czułam, oprócz Ruth...

-No dobrze, niech pani opowie coś o sobie- zaczyna Theo.

Dziewczyna bierze Mię na kolana.

-Tak, więc nazywam się Ashley Greene i od dziesięciu lat zajmuje się domami gwiazd. Miałam też często styczność z dziećmi, więc nie będzie dla mnie problemem, żeby zająć się Mią.  Sama nie mam dzieci, ani rodziny więc jestem dostępna dla państwa dwadzieścia cztery na dobę. Dostosuję się do wszystkiego i wykonam każdy państwa polecenie.

-Yhym, a nie byłby dla pani problem wyjść też kilka razy z psem?- pytam.

-Oczywiście, że nie!  Bardzo lubię zwierzęta! Zwłaszcza psy.

-To świetnie, nasz pies w tej chwili śpi, i może to dobrze, bo jest nieco...  nadpobudliwy, być może, że odziedziczył ADHD po swoim właścicielu - zerkam na Theo, który wybucha śmiechem i mnie obejmie.

-Kocham twoje humorki - mówi.

-Słyszałam dużo o państwu! I naprawdę się cieszę, że jesteście tak szczęśliwi, bardzo do siebie pasujecie.

-Dziękujemy, wracając do naszej rozmowy, mówi pani, że nie ma rzeczy których by pani nie zrobiła, czyli odkurzanie, mycie podłóg, pranie, prasowanie, czyszczenie łazienki, spacery z psem to nie jest dla pani problem?

-Nie, zdarzało się robić gorsze, znaczy w sensie cięższe fizycznie rzeczy.

-Ok, to dziękujemy za rozmowę, było nam miło i się odezwiemy, ale proszę być w dobrej myśli, raczej wszystko wskazuje na to, że wybierzemy panią, a w sprawie pieniążków się ewentualnie dogadamy później - mówię wstając.

Pani Ashley najpierw stawia Mię na podłoge i również wstaje.

-Oczywiście, dziękuję.

Odprowadzam ją do wyjścia. Za nami kroczy Theo z Mią na rękach.

-No to mam nadzieję, do zobaczenia- żegna się z nami- Pa Mia- zaczepia ją.

Uśmiecha się i wychodzi. Zamykam za nią drzwi i wracamy wszyscy do salonu.

-I co?- pyta Theo.

-Jak to co? Bierzemy tą ostatnią. Przecież chyba o taką ci chodziło.

Chłopak wzrusza ramionami i kiwa twierdząco głową.

-No to ja jutro do niej zadzwonię i omówimy szczegóły.

-Ok.

-Cieszę się, już ją polubiłam, jest taka, ciepła, otwarta...

-Jest jak ty, znaczy jest taka jak ty byłaś.

-Byłam?

-No teraz jesteś w ciąży więc nie wiem jaka jesteś, bo co chwila zmienisz humor - Theo parska śmiechem.

-Bardzo śmieszne!

Siadam obok niego na kanapie i wtulam się w niego, mocno.

Tam na górze jest Ashley Greene -aktorka. Tak sobie wyobrażam właśnie ich pomoc domową, której nie zmieniałam imienia ani nazwiska, bo nie miałam pomysłów 😂😂 w moim opowiadaniu ona NIE JEST AKTORKĄ 😄😄

CDN.

Sheo- fanfiction ♥ część 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz