Rozdział 75

160 24 8
                                    

Shai

To niemożliwe. Wertuje szybko wszystkie nasze razy i za każdym jednym raczej brałam tabletkę.

-Nie- kręcę głową- To nie możliwe- uśmiecham się.

-Serio?- Zoe patrzy na mnie dziwnie- Ty chyba wiesz coś o wpadkach.

-Słucham?

-No co? Może mi powiesz, że Mia była planowana?

Zoe ma racje. Mia nie była planowana, ale to było co innego. To była moja pierwsza ciąża i w gruncie rzeczy jej chciałam, ale miałam pewnie objawy. Już jakiś czas, zanim związałam się z Theo myślałam o dziecku, tylko może nieco z przymrużeniem oka.

-No nie była. Ale to całkiem co innego.

-Co niby innego?

-Nie wiedziałam co mnie czeka, to była taka podróż w nieznane, a teraz się najzwyczajniej boję, Zoe.

-Czego się boisz?

-Raz poroniłam. Nie chcę żeby to się powtórzyło.

Zoe mnie przytula i głaszcze po plecach.

-Zresztą o czym my tu mówimy! Nie jestem w żadnej ciąży i koniec!

-Ojej, a może czegoś nie pamiętasz?- dziewczyna porusza brwiami.

-Pamiętam wszystko!

I nagle przypomina mi się ten poranek kiedy to facet przywiózł nam śniadanie do pokoju, świeżo po seksie, a ja byłam na tyle głodna że zapomniałam o pigułce.

-Jezu- rzucam tylko, bo nie mogę powiedzieć nic więcej.

Serce przyśpiesza bicie, a mnie zalewa fala gorąca. Oddycham szybciej. Ja pieprze. Nie mogę być w ciąży!

-Co?

Kulę się i wydaje z siebie krótki jęk.

-No dobra, już chyba wiem co. Pójść po test ciążowy?- pyta mnie przyjaciółka, a ja w odpowiedzi kiwam tylko głową.


Czekam na Zoe siedząc skulona na łóżku w gabinecie. Po policzkach ciekną mi łzy. Nie wiem co myśleć. Nie wiem czy jestem gotowa na to dziecko. Jeżeli tylko wszystko się potwierdzi to oczywiste jest, że je pokocham, ale lęk będę cały czas nosić w sobie. Chciałam trochę odczekać z decyzją o drugim dziecku. Theo na pewno się ucieszy...

-Jestem!- do pokoju wchodzi Zoe w ręku trzymając test ciążowy.

Patrze na nią zmarnowana, i przechwytuję pudełeczko, na które zaczynam się gapić.

-Wiesz jak babka w aptece się na mnie patrzyła? Jak na wariatkę z brzuchem w którym nosi ośmiomiesięczny płód, ale jeszcze chce się na 100% upewnić czy jest w ciąży.

Wybucham śmiechem. No tak to mogło, i pewnie wyglądało śmiesznie.

-Boję się, Zoe.

-Myszko. Poradzisz sobie, masz Theo.

Kiwam głową bez przekonania.

-Hej, popatrz się na mnie!- chwyta mnie za podbródek- Myślisz, że JA się cieszyłam? Byłam załamana, też nie wiedziałam czy sobie poradzę, no bo ja z sobą sobie czasem nie radzę- oboje się uśmiechamy- Ale dzień później zdałam sobie sprawę, że już kocham to dziecko, i wierzę, że sobie z nim poradzę. 

-Kocham cię!- wtulam się w nią mocno.

Po chwili wstaje i kieruje się do łazienki. Mój humor i nastawienie się zmieniają i uśmiecham się, patrząc na to pudełko, w którym jest test.

-Czekaj!- Zoe wybiega za mną.

Wchodzę do łazienki. Robię wszystko tak jak jest na instrukcji. Zresztą to już drugi raz. Kładę test na umywalce i przemywam sobie twarz zimną wodą. ale jestem poddenerwowana. Zamykam oczy i biorę głęboki oddech. Biorę test do ręki.

-I jak?- dopytuje moja przyjaciółka zza drzwi.

Zerkam na niego. Jedna kreska.


CDN.


Sheo- fanfiction ♥ część 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz