Rozdział 29

208 18 7
                                    

*Dwa miesiące później *

Shai

Już jutro są urodziny Theo. Ja jeszcze nie zdążyłam nic wymyślić. Nie miałam do tego jakoś głowy. Tydzień temu Ruth wylądowała w szpitalu. Theo oczywiście musiał przy niej czuwać, bo ta się bała zostać sama. Na szczęście wszytko jest już w porządku. Ruth wróciła do domu. Jakby miała zostać w szpitalu jeszcze  miesiąc, aż do rozwiązania ciąży, ja nie wytrzymałabym tego.

Siedzę z Mią w salonie. Na dworze zrobiło się bardzo zimno. Wychodzę z nią na dwór tylko od czasu do czasu.
-Kochanie! Nie widziałaś mojej ładowarki?- Theo drze się z sypialni.

Rozglądam się po pokoju. Zauważam ją na półce. Wstaję z dywanu,  podchodzę do półki i biorę ładowarkę. Zostawiam na chwilę Mię i idę do sypialni. Otwieram drzwi i wchodzę do pokoju. Theo stoi do mnie bokiem. Zauważam, że trzyma w ręce zdjęcie USG, zapewne dziecka jego i Ruth. Jeździ po nim palcem. Nagle odwraca głowę w moją stronę. Peszy się i odkłada szybko zdjęcie.

-O dziękuję- sięga po ładowarkę  zaciśniętą w mojej dłoni.

-Nie ma za co- próbuje się uśmiechnąć, ale średnio mi to wychodzi.

-Mamy jakieś plany na popołudnie?

-Chyba nie, a co? - pytam.

-A co powiesz na wieczorny wypad na basen?

-Bardzo chętnie, tylko co z Mią?

-Weźmiemy ją ze sobą, takie malutkie dzieci też mogą pływać z rodzicami.

-No dobra, ale będę musiała jechać do galerii kupić jej strój.

-No to pojedziemy, żaden problem, tak dawno gdziekolwiek wychodziliśmy, że teraz mi się nie wykręcisz.

-No dobra- zgadzam się.

Theo przybliża twarz do mojej i składa na ustach lekki pocałunek. Odrywam się od niego niechętnie, przypomniało mi się, że zostawiłam Mię samą w pokoju.
Kiedy do niej wracam, widzę jak stoi na nóżkach oparta o Dextera. Od razu się polubili i zaprzyjaźnili.
Szybko wyciągam telefon z kieszeni, robię im zdjęcie i wołam Theo. Ten przychodzi i staje obok mnie. Wpatrujemy się w nich, dopóki Mia nie upada. Podbiegam do niej i ją podnoszę. Na szczęście nie płacze, wręcz przeciwnie, śmieje się. Jest bardzo radosnym dzieckiem.

-Zaraz zacznie stawiać pierwsze kroki- mówi Theo uśmiechając się przy tym szeroko. Widać bijącą od niego dumę.

-No właśnie, i wtedy już na prawdę będzie wszędzie.

-Myślałaś już kiedy chcesz wrócić na ekran?- pyta.

-Nie jeszcze nie, może jak Mia skończy roczek, a ty? Menadżer do ciebie jeszcze nie dzwonił?

-Nie, ale zaraz urodzi się Alex i chcę być obecny w jego pierwszych chwilach, tak jak z Mią.

-Yhym, to może zamieszkaj od razu z Ruth.

-Kochanie- Theo klenka przy mnie- Zrozum, że mi nie chodzi o Ruth tylko o to biedne, niczemu nie winne dziecko. Nienawidzę Ruth tak samo jak ty,  tym bardziej, że to przez nią... straciliśmy nasze dziecko. To dziecko ma prawo mieć ojca.

-Dobrze, rozumiem, ale ja się nigdy nie pogodzę z tym, że to Ruth urodzi co drugie dziecko, a nie ja.

-Mówiłaś, że już się z tym pogodzilaś.

-Kłamałam, byłeś taki szczęśliwy, że będziesz miał to dziecko, że...- nie umiem tego dokończyć.

-Bo to moje dziecko, nie ważne z kim bym je miał kochałbym je tak samo, bo było by moje.

Kiwa głową. Theo przytula mnie do siebie. Ogarnia mniej jego ciepło i zapach, który nigdy mi się nie znudzi. Nie wiem ile siedzimy na podłodze wtuleni w siebie, ale przerywa nam tą chwilę Dexter, który zaczyna po nas skakać i lizać.

-Dobra, ja idę z nim na spacer, a ty z Mią zbierające się, jak wrócę jedziemy na zakupy.

-Ok.

Theo wstaje. Woła psa, przypina mu smycz i wychodzą. Ja też zaczynam się zbierać.

Dzień dobry 😚😚😚

CDN.

Sheo- fanfiction ♥ część 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz