*Tydzień później*
Shai
Theo pakuje ostatnie rzeczy do torby, zaraz wyjeżdża na plan. Stoję w drzwiach od naszej sypialni i przyglądam się mu. Pogodziliśmy się po ostatniej sprzeczce, i obiecałam sobie, że nie zrobię mu w najbliższym czasie awantury o byle co, bo powoli zaczynam się zmieniać w Ruth.
Nie chcę, żeby Theo wyjeżdżał, bo z nim czuję się pewniej, bezpieczniej. Będzie mi dziwnie spać samej w pustym łóżku. Tak bardzo się do niego przyzwyczaiłam, że nie wyobrażam sobie jak to by było, gdyby mi go zabrakło. Zmarłabym z tęsknoty.
Uśmiecham się, kiedy widzę, jak mój mąż walczy z suwakiem od torby. Kładę rękę na moim jeszcze prawie nie wystającym brzuchu i głaszczę go. Nie mogę się doczekać, aż maluszek urośnie, zacznie się ruszać, kopać...
-Dobra, jestem gotowy- Theo przerywa moje rozmyślenia.
Kiwam tylko głową i podchodzę do niego bliżej. Obejmuję go wokół szyi, i wplatam palce w jego włosy.
-Kocham cię- mówię, po czym muskam jego wargi.
-Ja ciebie bardziej.
I zanim zdążę się ponownie odezwać, chłopak wpija się w moje usta, bardziej namiętnie niż dotąd. Przechyla się na bok, tak, że oboje lądujemy na łóżku.
-Zostań- wypalam, między pocałunkami.
-Skarbie, nawet jakbym chciał, to nie mogę.
Robię smutną minę.
-Wiem, ale z tobą czuje się bezpieczniej.
Theo patrzy na mnie i uśmiecha się słodko. Uwielbiam ten wyraz jego twarzy.
-Wiem. Wiem cholera, że to nie tak powinno wyglądać, powinienem być tu z wami i dbać o was, przepraszam.
-Nie przepraszaj, rozumiem. Już rozumiem.
-Wrócę. Ale do tego czasu, obiecaj mi, że będziesz dbać o siebie, o Mię i malucha- kładzie mi rękę na brzuchu.
-Obiecuję.
-Słowo?
-Słowo!
Mój mąż się uśmiecha i znów mnie całuje.
-Ja będę dzwonił do ciebie w każdej wolnej chwili. Mam nadzieję, że jednak będę tu często zjeżdżał, chociaż czuję, że będzie harówa na planie.
Kiwam głową i przejeżdżam kciukiem po jego policzku. Theo zerka na zegarek za mną.
-Boże, ja już muszę iść- podrywa się.
-Odprowadzę się.
Idę z Theo do wyjścia. Chłopak sprawdza jeszcze, czy wszystko ma i na końcu zwraca się do mnie.
-Będę tęsknił jak cholera, nawet jak wrócę za dwa dni w nocy i będę obok ciebie to będę tęsknił- obejmuje mnie w talii i przyciąga bliże do siebie. Stykamy się biodrami.
Zaczynam się śmiać.
-Ja też- całuję go.
Przerywa nam dzwonek do drzwi. Ashley. Theo jej otwiera i się uśmiecha. Chyba złapali dobry kontakt.
-Cześć- witam się z dziewczyną.
-Witaj kochana- całuje mnie w policzek.
-Dobra, ja lecę. Uważajcie na siebie- cmoka mnie ostatni raz w usta- Pa, maluszku- dotyka brzucha- Ucałuj jeszcze ode mnie Mię jak wstanie.
-Jasne.
-Pa, Ashley- mój mąż żegna się z dziewczyną i wychodzi.
Wzdycham kiedy słyszę dźwięk zatrzaskujących się drzwi.
Przenoszę wzrok na Ashley, która stoi z szeroko otwartymi oczami i wielkim uśmiechem na twarzy.
-Jesteś w ciąży?- pyta
-Tak, nie wiedziałaś?
-Nie! Ale już wiem, gratuluję!- przytula się do mnie.
-Dziękuję. Chyba umknęło mi, żeby ci powiedzieć. To między innymi jest powodem twojej pracy u nas.
-Aaa. A który to tydzień?
-Piąty.
Kierujemy się do salonu i siadamy tam na kanapie.
-Jejku jak ja ci zazdroszczę.
Uśmiecham się. -
-Masz piękny dom, genialnego faceta, dziecko, drugie w drodze.
-Nie przesadzaj. Wiesz?Czasem bywają momenty, że chciałbym się z tobą zamienić.
-Nie chciałabyś, samotność nie jest fajna, dlatego tak lubię tutaj do was przychodzić, przynajmniej mam się do kogo odezwać.
-Samotność, może nie jest fajna, ale chwilami potrzebna, nawet nie wiesz, jak Theo potrafi mnie wkurzyć. Mam ochotę rzucić wszystko w cholerę i wyjść, pobyć sama. Ale to niemożliwe, bo mam dziecko, które czasem wszystko ratuje.
-Theo? Nie wierzę.
-Noo.
-Przecież on jest ideałem.
Parskam śmiechem.
-Może dla ciebie. Nie znasz go- stwierdzam.
-Może i nie, ale... wygląd! Wygląd to ma boski, i tu mi przyznasz rację.
-Tutaj tak- uśmiecham się.
-A jego klata, te mięśnie, na żywo robią jeszcze większe wrażenie niż w filmach!
Marszczę brwi. Kiedy ona miała okazje widzieć jego nagą klatę? O co tu chodzi?
Przytakuję tylko, wymuszając na sobie uśmiech.
Szukam w myślach jakiegoś wątku, który mi umknął, może Theo opalał się bez koszulki na tarasie? Nie, to odpada. Nie mam pojęcia o co jej chodzi. Muszę wypytać o to Theo.
❤
CDN.

CZYTASZ
Sheo- fanfiction ♥ część 2
FanfictionTo opowiadanie jest kontynuacją pisanej przez mnie wcześniej historii Shailene i Theo noszącej tytuł Sheo- fanfiction.