Rozdział 34

201 22 22
                                    

Theo

Widząc martwą Ruth na łóżku, którą z sali operacyjnej wywożą lekarze,  dalej nie dowierzam, że ona zmarła, że jej już nie ma. Przed chwilą z nią jeszcze rozmawiałem, a teraz...odeszła. Nie dochodzi to do mnie, może dlatego jakoś bardzo tego nie przeżywam, chociaż stoję jak wryty, wpatrzony w jeden punk. Na początku zapomniałem o oddychaniu, ale to wszytko to dla mnie na narazie wielki szok.
Czuję na sobie ciepłe ciało.  Pochylam się w końcu. Shai przytuliła się do mnie, więc obejmuje ją, mocno z całych sił.

-Pójdziesz ze mną do Alexa?- pytam.

-Tak, oczywiście.

Najbardziej z tego wszystkiego, szkoda mi właśnie tego dziecka.

Schodzimy na piętro niżej. Szukamy sali, gdzie leży Alex.

-Państwo do kogo?- pyta jakaś pielęgniarka.

-Do Alexa Kearneya.

Kobieta patrzy się na mnie, potem przerzuca wzrok na Shai.

-Pan jest ojcem?

-Tak.

-Mogę prosić więc jakiś dokument potwierdzający to?

-Słucham?

-Ja wiem, że matka Alexa przed chwilą zmarła, bardzo mi przykro, ale przed śmiercią nie powiedziała kto jest ojcem dziecka, więc nie mogę pana tam wpuścić, bo nie mam pewności czy mówi mi pan prawdę.

-Ale ja mówię prawdę, to ja jestem ojcem Alexa i...

-Przykro mi, musi pan zrobić badania DNA, co będzie też potrzebne w sądzie- przerywa mi.

-Sądzie, jakim sądzie?

-Jak chce pan się zajmować, jak pan twierdzi swoim dzieckiem, nadać mu swoje nazwisko, to musi pan iść do sądu, bo tak jak mówię nigdzie nie jest napisane, że Alex to właśnie pana syn.

-Dobrze, zrobię te badania, ale bez nich pani nawet nie pozwoli mi go zobaczyc?

-Takie są procedury, niech pan przyjdzie jutro, pobierzemy od Alexa ślinę i niedługo wszystko powinno się wyjaśnić.

-Dobrze, w takim razie do jutra- posyłam jej chłodne spojrzenie.

Chwytam Shai za rękę i obchodzimy.
Jestem wściekły. Dlaczego Ruth nie powiedziała kto jest ojcem dziecka? A może po prostu lekarze nie mieli już czasu, aby o to zapytać. Jedno jest pewne, będę walczył o to dziecko, nie pozwolę żeby wychowało się w domu dziecka czy w rodzinie zastępczej.

-I co teraz?- pyta mnie Shai.

-Nie odpuszczę, jestem w końcu ojcem.

-A co jeśli nie jesteś?

-Słucham?- zatrzymuje się na chwilę.

-Ruth nie powiedziała lekarzom kto nim jest...

-Ale mi mówiła, może lekarze nie zdążyli o to zapytać.

-Dobrze, jutro zrobisz badanie i za jakiś czas wszytko się okaże.

-No właśnie.

Ponownie ruszamy. Chcę już stąd wyjść. Rodzina Ruth pewnie już została powiadomiona, bo słyszałem jak mówił o tym lekarz, gdy odchodził.

Wsiadamy do samochodu. Biorę głęboki oddech i ruszam.

-Gdzie zostawiałaś Mię?- pytam.

-W domu, Jai do niej przyszedł.

-Ok.

Im dłużej jedziemy, tym bardziej się zastanawiam, a co jeśli Shai ma racje? Co się stanie z Alexem jak okaże się, że ja nie jestem jego ojcem? Już sam nie wiem co o tym myśleć.

Aaaleee upał 😓😓😥

CDN.

Sheo- fanfiction ♥ część 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz