Rozdział 59

176 22 15
                                    

Theo


-Shai?- zatrzymuję się  na chwile, przez co dziewczyna również.

-Hym?

-Widzisz tą babkę z wózkiem- pokazuję jej osobę, skinieniem głowy.

-Tak, i co?

-To matka Ruth, a w wózku pewnie jest Alex.

Dziewczyna unosi brwi i wzdycha ciężko.

-Chcesz do nich podejść?- pyta.

-Wypadałoby- wzruszam ramionami.

Wiem, że dla Shai to jest ciężkie, mi też nie jest łatwo, nawet teraz, ale przez chwilę myślałem, że to moje dziecko, chciałbym go teraz zobaczyć.

-No to chodźmy.

Idziemy w kierunku kobiety, która zatrzymała się przy jakiejś półce.

-Dzień dobry- zachodzę ją od tyłu.

Odwraca się i unosi brwi ze zdziwienia. Jej kąciki ust lekko drgają, ale jakby chciał to ukryć.

-Witaj.

-Nie wiedziałem, że Alex już wyszedł ze szpitala.

-A powinieneś? Teraz to już chyba nie twoja sprawa.

-No nie wiem, poniekąd tak.

-No dobrze, to teraz już wiesz.

Kiwam głową.

-Pani pozwoli. To jest moja...

-Wiem kto to jest- przerywa mi- I ty Shailene pewnie też wiesz kim jestem, więc to bez sensu się sobie przedstawiać- kobieta zwraca się do mojej nieco speszonej żony.

Zawsze była taka stanowcza i chłodna. Współczuję Alexowi, choć może przy nim zmięknie jej serce.

-Tak- odpowiada dziewczyna, równie surowo.

Uśmiecham się, zakrywając ten gest.

-A jak ma się Alex?- dopytuję.

-Dobrze, już dobrze. Za tydzień wracamy do Dublina, do domu. Mój mąż urządził mu już tam pokój, teraz mieszkamy jeszcze w domu Ruth...

-Jak się pani trzyma?

-Różnie.

Kiwam tylko głową. Zaglądam do wózka. Chłopczyk jest już coraz mniej podobny do swojej matki. Szkoda mi go, ale co mogę zrobić?

-My już chyba będziemy iść- stwierdzam, obejmując Shai w talii.

-My również. Do zobaczenia Theo, trzymajcie się.

Odchodzimy, każde w swoją stronę.

-Milutka- rzuca Shai, odwracając się, aby sprawdzić czy kobieta jest na tyle daleko, że nic już nie usłyszy.

-No, to trzeba przyznać, ale to w jaki sposób się pożegnała, to nie w jej typie, myślałem, że rzuci zwykłe: żegnaj.

-No widzisz? Może ma czasami takie naloty serdeczności.

Wybucham śmiechem. Możliwe.


Kończymy robić zakupy i wychodzimy ze sklepu z trzema, wielkimi torbami.

-No, trochę zaszaleliśmy- mówi Shai.

-Trochę?!- śmieję się.

Wsiadamy do samochodu, po uprzednim schowaniu zakupów do bagażnika, i przypięciu Mii. Wracamy do domu. Jeszcze dzisiaj trzeba coś ugotować na jutro, Shai ma zrobić sałatki.

W drodze czuję jak dzwoni do mnie telefon, schowany w kieszeni.

-Wyjmiesz i odbierzesz?- pytam.

-Tak, już, która kieszeń?

-Przednia,  z twojej strony.

-Ok.

Sięga do kieszeni, a mi robi się gorąco. Wzdycham.

-To Ansel- informuje mnie- Wezmę na głośnik.

-Ok.

Odbiera.

-Siema Theo!

-Witam Cię. Jesteś na głośniku, bo prowadzę.

-A, ok. Shai jest obok ciebie?

-Tak.

-No to witaj Sha!.

-Cześć Ansel.

-Słuchajcie, macie jakieś plany na sylwestra?

Uśmiecham się.

-Przychodzą do nas Jai z dziewczyną i Zoe z Milesem, a co?

-Bo jesteśmy w Londynie, i tak sobie pomyśleliśmy...

-Wpadajcie! -Shai wyprzedza jego słowa.

-To nie będzie problem?

-Żaden- mówię.

-No to mówcie o której i co przynieść.

-20.00, a przynieść możecie... nie wiem, alkohol?

-Ok. No to jesteśmy umówieni. Pa, do jutra!

-Na razie.

Dziewczyna się rozłącza i patrzy na mnie z pod byka.

-Alkohol? Pewnie Miles przyniesie cały zapas, jeszcze my kupiliśmy...

-Ciii!- uciszam ją, wolną ręką kładąc palec na ustach- Alkoholu nigdy za dużo.

Shai prycha, ja ja parskam śmiechem. Zapowiada się jutro ciekawa noc.

Dojeżdżamy do domu. Ledwo co donosimy zakupy pod drzwi. Z wózkiem było znacznie lepiej. Wchodzimy do domu i od razu rzuca się na nas Dexter.

-Spokój, Dexter!- Shai próbuje go uspokoić, ale jego się nie da.

Zdejmujemy kurtki. Shai rozbiera Mię i wsadza ją do kojca, z którego zaraz i tak będzie musiała ją wyjąć, bo małej się znudzi siedzenie w jednym miejscu. Ja zanoszę torby do kuchni, i zaczynam je rozpakowywać.
Dołącza do mnie Shai.

-No to zaczynamy! Już nie mogę się doczekać, uwielbiam z tobą gotować Theo, wiesz?- dziewczyna przybliża się do mnie i cmoka w policzek.

Rozpromieniam się. No to do dzieła!

Miłego wieczoru :)

CDN.






Sheo- fanfiction ♥ część 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz