Theo
Jest dopiero 23.00 a niektórzy, w tym oczywiście Miles są już nieźle wcięci. Sala taneczna jest oddzielona od miejsc przy stołach, więc można sobie spokojnie porozmawiać. Ze względu na to, że na naszym weselu nie ma aż tylu osób, stoły są okrągłe, a goście porozsadzani grupkami. Wystrój jest delikatny, białe obrusy i ozdoby krzeseł, ale gdzienie gdzie są granatowe i szare dodatki, takie jak serwetki, kwiaty, taśmy ciągnące się przez sufit, delikatnie zwisające nad naszymi głowami. Pod ścianą znajduje się większy stół, z przekąskami, jest tu fontanna z czekoladą, owoce, kawa, ciastka, każdy może się częstować. Panuje tu naprawdę ciepły klimat. Jest pięknie. To jeden z najcudowniejszych momentów w moim życiu, pierwszym takim były narodziny Mii. A propos malutkiej, myślałem, że będzie płakać, bo w końcu jest głośna muzyka, gwar, zamieszanie, ale ta jest spokojna. Pewnie zaraz moja mama znów zabierze ją do hotelu, żebyśmy mogli się spokojnie bawić. My też z Shai mamy wynajęty pokój w tym lokalu, bo w budynku na górze jest normalny hotel.
Stoję z boku sali, z kieliszkiem wina. Odpoczywam od tańców, co chwila ktoś do mnie podchodził i wyciągał na środek, a ja marzę tylko, żeby znów zbliżyć się do Shai. Ona też nie ma lekko, teraz tańczy ze swoim bratem, wcześniej tańczyła z moim.
-Zatańczysz kumplu?- podchodzi do mnie Miles
-Ogarnij się kumplu- odpowiadam- Nie będę z tobą tańczyć!
-Ok, znajdę sobie inną loszkę- chłopak klepie mnie po plecach i puszcza oczko, po czym odchodzi
Zaczynam się śmiać, czekam tylko, aż coś wypali. Oj Zoe d mu popalić. Kończy się piosenka. Dopijam to co pozostało mi w kieliszku i odkładam go na mały, wysoki stolik, który stoi obok parkietu. Podchodzę do mojej żony i jej brata.
-Odbijamy- uśmiecham się
Łapię Shai jedną ręką w talii, a drugą chwytam za dłoń. Zaczyna grać następna piosenka, więc poruszamy się w jej rytm.
-Jak się masz, żono?- akceptuję ostatnie słowo i uśmiecham się szeroko
-Bardzo dobrze, a u ty mężu?- również się uśmiecha
-Też, ale nie chcę tańczyc już z nikim innym jak z Tobą
-Ja też mam już dosyć, z jednej strony chcę tu jeszcze zostać, bo jest cudowna atmosfera, ale z drugiej marzę, żeby być z tobą, sam na sam- dziewczyna porusza brwiami
-Cześć kochani- moja mama zachodzi od tyłu Shai, a ta odskakuje- Już chcecie się ulotnić?-pyta
-Nie, nie- mówi zmieszana Shai
-To dobrze- moja mama sie śmieje- Po tym jak wniosą tort, będziemy iść, Mia robi się śpiąca
-O tej porze zawsze już spała, więc nie dziwię się jej- mówię
-Ale jestem szczęśliwa, że już się pobraliście, teraz już wszystko macie poukładane, prawda?- upewnia się mama
Przypomina mi się, że jeszcze nie powiedziałem jej o dziecku, moim dziecku, które nosi pod sercem Ruth. Unoszę brwi.
-No niedokońca...
-Nie rozumiem
-Nie ważne, kiedyś Ci powiem
-A nie możesz teraz?
Nie wiem co jej odpowiedzieć. Jak teraz powiem jej o tym dziecku, zepsuje całe wesele, a jest tak dobrze. Na moje szczęście, na salę wjeżdża tort w chwili, kiedy już otwieram usta, aby wcisnąć jej jakąś tanią wymówke.
-O! Tort- mówię szybko
Jestem zdziwiony, że jeszcze nie zapytała co robiła na naszym ślubie Ruth. No i dobrze. Co ja bym jej powiedział? Nawet Shai się o nią nie dopytuje. Pewnie wszyscy goście dalej się zastanawiają dlaczego na moim ślubie pojawiła się moja była, ale nikt o to nie pytał. Ruth jest w czwartym miesiącu ciąży, więc z pod sukienki było widać jej już brzuszek. Dobrze, że nie przyszła na przyjęcie.
Jest już pierwsza w nocy. Odprowadzamy z Shai do samochodu moich rodziców, i Mię. Dziewczyna całuje malutką w czółko i zamyka drzwi od samochodu.
-To w razie czego dzwońcie- mówię
-Spokojnie, poradzimy sobie ze wszystkim, to jest wasz dzień i wasza noc- mówi mój tato
Unoszę brwi i ściągam wargi.
-Dobra, to my już pojedziemy- mówi moja mama
Przytulamy się i żegnamy. Rodzice odjeżdżają, a my wracamy na salę. Już trochę zmęczeni idziemy do naszego stołu. Widzę, że Miles z Anselem stoją przy stole z czekoladową fontanną. Chyba się kłócą, ale nie na poważnie.-Ja nie jestem słodki?
-Nie- Ansel kręci głową
O co im chodzi? Zresztą oni chyba sami nie wiedzą.
-Poczekaj, poczekaj
Miles bierze do ręki dwa plasterki truskawek do ręki i się lekko schyla. Podkłada głowę pod lecącą czekoladę i po chwili ją wyjmuje. Całe włosy i twarz ma umoczoną w czekoladzie, która ścieka mu na dół. Na oczy nakałada sobie po plasterku truskawek, które wzią wcześniej.
-I co?- pyta Miles
-Nie wierzę- mówię i zaczynam się śmiać
Shai że śmiechu ciekną łzy po policzkach. Przytulam ją do siebie i przyglądamy się jeszcze chłopakowi.
-Teraz jestem najsłodszy na tej sali!
-Wygrałeś- stwierdza Ansel
Co tu się dzieje? Sam nie wytrzymuje że śmiechu i musze oprzeć się o krzesło, Miles naprawdę wygląda śmiesznie.
😂😂😂😂
CDN.

CZYTASZ
Sheo- fanfiction ♥ część 2
Fiksi PenggemarTo opowiadanie jest kontynuacją pisanej przez mnie wcześniej historii Shailene i Theo noszącej tytuł Sheo- fanfiction.