Shai
Pół godziny po operacji przywożą na salę mojego malutkiego synka. Nie jest w żadnym inkubatorze, co znaczy, że naprawdę jest z nim wszystko w porządku.
-Dzień dobry, przyjechałem do mamusi - mówi pielęgniarka, stawiając jego łóżeczko, obok mojego.
-Cześć, smyku- mówię do niego.
Jest przepięknyx, taki malutki. Ma tak jak Mia ciemne włoski. Nie widzę koloru oczu, bo śpi. Ale on też chyba jest podany do Theo. Jego geny są nie do przebicia. Śmieję się. Jego rączki są maciupkie, zaciśnięte w piąstki. Ma na sobie jasno brązowy pajacyk z białymi gwiazdkami. Theo dwa tygodnie temu przyniósł mi jego rzeczy. Na szczęście. Nie mogę przestać się na niego patrzeć. Jest cudowny, chociaż trochę nadpuchniety, ale to normalne po porodzie.
Głaskam rączkę Charlie'go i do sali wchodzi Miles. Nie ma z nim Theo, marszczę brwi.
Miles nie ma zadowolonej miny. Ale uśmiecha się, gdy tylko zauważa małego.-Wspaniały- mówi.
-Gdzie Theo?
-Nie byłem jeszcze u was w domu.
-Yhym.
Przenoszę wzrok z Milesa z powrotem na Charlie'go. Moje maleństwo. Jest taki delikatny.
-Możesz podać mi telefon ?- pytam przyjaciela.
-Po co?
-Chcę zadzwonić do Theo, może odbierze w końcu.
Miles wzdycha i wyciąga telfon z mojej szafki. Wybieram numer Theo i dzwonię.
-Tak, kochanie?- odbiera.
-No nareszcie! Theo! Czy ty wiesz...
-Wiem, kochanie i już do was jadę, zaraz będę. Nie mogę się doczekać, aż go zobaczę- mówi, ale mało entuzjaztycznie.
-Czekamy- uśmiecham się i rozłączam.
-Już jedzie- mówię podając Milesowi telefon.
Chłopak bierze go ode mnie i chowa na miejsce.
Znów ma ponury wyraz twarzy.-Coś się stało? - pytam - Gdzie byłeś tak długo?
-Miałem ważny telefon- uśmiecha się.
Kiwam głową.
Głaszcze mojego synka po policzku. Lekko się wierci, i po chwili przestaje. Nie wierzę. Dziecko to jest ogromny cud. A ja mam już takich dwa. Muszę jeszcze zadzwonić do mamy, która ogromnie się ucieszyła na wieść, że znów zostanie babcią. Pewnie będzie chciała od razu przyjechać i go zobaczyć na żywo, zresztą rodzice Theo pewnie też.
Nagle do sali wchodzi mój mąż. Staje w drzwiach i patrzy się na nas niepewnie, po chwili się uśmiechając.
Podchodzi do nas. Patrzy się to na mnie to na małego. Nawet nie przywitał się z Milesem. Może po prostu jest w wielkim szoku.-Cześć- całuje mnie w czoło- Cześć maluchu- gładzi rękę Charlie'go.
Nasz syn rozluźnia piąstke i zaciska ją znów wokół palca Theo.
-Cudowny- stwierdza.
Miles chrząka.
-Zostawię was samych- akcentuje ostanie słowo i wychodzi.
Obydwoje są jacyś dziwni.
-Wygląda na to, że on też będzie do ciebie podobny- uśmiecham się.
Theo zerka na mnie przez chwilę i próbuje się uśmiechnąć, ale mu nie wychodzi. Opuszcza głowę, i po chwili znów zerka na naszego malucha. Ja również przenoszę na niego wzrok. Wpatrujemy się tak w niego długi czas. Jest idealny.
-Wiesz, pójdę porozmawiać z lekarzem, dowiem się czy wszystko w porządku, hmm?- odzywa się w końcu Theo.
-Dobrze- kiwam głową.
Theo wstaje i odchodzi. Urodził mu się syn, a on nie wykazuje prawie żadnych emocji. Co jest grane? Widzę przez szybę jak Miles go gdzieś ciągnie. Kręcę tylko głową. Jestem zbyt zmęczona, żeby teraz o tym myśleć, kładę głowę, i zasypiam, z ręką położoną na brzuszku Charlie'go.
Dobranoc 😘
CDN.

CZYTASZ
Sheo- fanfiction ♥ część 2
FanfictionTo opowiadanie jest kontynuacją pisanej przez mnie wcześniej historii Shailene i Theo noszącej tytuł Sheo- fanfiction.