Shai
Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale od trzech dni nie odzywam się do Theo. W środku czuję, że nie muszę tego robić. Oczywiście chłopak nie daje za wygraną i zagaduje mnie,przytula, ale ja szybko go od tego odtrącam. Ale dziś rano czuję coś innego. Wstaje i nagle brakuje mi jego bliskości. Chciałabym zatopić się w jego wnętrzu.
Wykorzystując okazję, że Theo jeszcze śpi, idę pod prysznic. Wiem, że jeśli zauważył by iż wstałam, znów by się ode mnie nie odczepił. Zoe z Milesem wyjechali wczoraj. Po weselu trochę się posprzeczali, ale chyba w końcu doszli ładu, w porówaniu do nas...
Wychodzę z łazienki. Jestem ubrana w cześniej naszykowaną przeze mnie sukienkę. Wracam cicho do sypialni. Mia już nie śpi. Zauważa mnie i uśmiech sam pojawia się na jej twarzy. Teraz tylko to potrafi mnie uszczęśliwić z rana. Biorę ją na ręce i automatycznie pytam jak się spało i takie tam inne duperele. Wychodzę z pokoju i kieruje się z malutką do kuchni.
-Może coś zjemy, smyku?- mówię i cmokam ją w policzek.
Dziewczynka odpwiada mi swoim uroczym śmiechem. Powoli powinny jej wychodzić pierwsze ząbki, chyba się namęczymy. W ostatnim czasie mieliśmy tyle spraw, że praca dla nas w ogóle nie istniała. Ale wiem, że to niedługo będzie musiało się zmienić. Będziemy musieli rozstawać się na jakiś czas z Mią, a potem wracać. Jak teraz tak na nią patrzę, to już zaczynam tęsknić.
Wkładam ją do specjalnego krzesełka dla dzieci. Mia może jeść już zupki, jednak nie za bardzo chcę jej podawać te ze sklepu. Wolę zrobić swoje. I właśnie taką wyciągam teraz z lodowki.
-Podgrzejemy i będzie jak ta lala, prawda niuniu?
Podgrzewam jej szybko zupke. Kiedy jest gotowa, przesuwam krzesło do krzesełka Mii, siadam i zaczynam ją karmić. Kiedy kończymy, malutka jest cała ubrudzona zupką. Zaczynam się śmiać widząc jej twarzyczkę w odcieniach zieleni. Odstawiam miskę i biorę jej pieluche. Kiedy wycieram jej twarz, ta się chichocze. No jest cudowna. Nie mogę się powstrzymać i całuję ją w czółko.
-Moja malutka- dodaje.
Nagle słyszę kroki. Theo musiał już wstać. Kiedy wchodzi do kuchni, pożeram go spojrzeniem, lodowatym spojrzeniem. Nie chciałam aby takie było. Co ja właściwie robię? Chłopak mimo to uśmiecha się do mnie nieco niepewnie. Nie umiem tego odwzajemnić, a chyba tego chcę. Rzucam się w jego ramiona, póki jeszcze nie zablokowało mi nóg, tak jak całej twarzy. Ręka Theo jeździ wzdłuż mojego kręgosłupa, a drugą ściska mocno za kark.
-Shai...- chyba tylko tyle potrafi z siebie wydusić.
Nic nie odpowiadam.
-Tęskniłem -dodaje.
Ja dalej milcze. Ściskam go mocno i niechce puścić.
-Ja też- zdobywam się w końcu.
Odkrywamy się.
-Co ty wyprawiasz? Dlaczego tak z nikąd się do mnie nie odzywasz, unikasz mnie?
Wzruszam ramionami. Nie umiem mu na to odpowiedzieć, bo sama nie znam tego przyczyn.
Biorę Mię na ręce i odkładam na mate gdzie są jej zabawki. My siadamy na kanapie.
-Co się dzieje Shai? Nie jest tak jak dawniej.
-Wiem, ale...-Nie umiem dokończyć
-Żałujesz ślubu ze mną?
Już z przyzwyczajenia mam odpowiedzieć 'nie' ale czy to by była prawda? Zastanawiam się chwilę. Na samą myśl o ślubie robi mi się ciepło na sercu, a uśmiech w końcu się pojawia.
-Nie- Tak, to jest prawda- A ty?
-Absolutnie nie.
Znów się uśmiecham. Kładę głowę na jego kolanach. Zamykam oczy. Czuję jak jego dłoń jeździ po mojej skroni.
-Przepraszam, już wróciłam- mówię.
-Nareszcie, oby na zawsze, nie wytrzymam już dłużej takich cichych dni.
-Wiem.
Co się ze mną dzieje? Sama już nie wiem czego chcę, jakby coś innego mną rządziło. A co jeżeli Theo ma rację? Co jeżeli ja naprawdę jestem w ciąży? Nie to nie może być prawda.
Dzień dobry wróbelki 😊😊😄😍
CDN.
CZYTASZ
Sheo- fanfiction ♥ część 2
FanficTo opowiadanie jest kontynuacją pisanej przez mnie wcześniej historii Shailene i Theo noszącej tytuł Sheo- fanfiction.