Rozdział 24

201 25 22
                                    

Shai

Miną tydzień. Ja dalej nie mogę się pozbierać. Przez ten tydzień czułam się okropnie. Nie miałam na nic siły i cały czas płakałam, dlatego dopiero teraz mnie wypisują. Theo zrezygnował dla mnie ze swojej roli. Jego menadżer powiedział, że poszuka mu jakąś nową propozycję filmową.
Pakuje swoje rzeczy, których nie miałam dużo, w czasie kiedy do sali przychodzi Theo.

-Jak się czujesz?- pyta i całuje mnie w czoło.

-Bywało lepiej- głos zaczyna mi się załamywać, przytykam kciuk i palec wskwzujacy do kącików oczu, aby znów się nie rozkleić.

-Kochanie- Theo siada na łóżku i ciągnie mnie za sobą. Siadam obok niego. Chwyta mój podbródek i zmusza żebym na niego popatrzyła- Ja wiem, że to jest dla ciebie trudne, ale zrozum nic już nie zmienisz, życie toczy się dalej i tak się składa, że masz dla kogo żyć. Mia cię potrzebuje, ja też. Wiem, że zdążyłaś pokochać to dziecko, ja też, ale trzeba się z tym pogodzić.

-Ale ja nie umiem! Rozumiesz? Nie umiem, bo wiesz co mnie najbardziej boli?-  zaczynam łkać- Że Ruth, mimo tego jakie świństwa robi, jest cała i zdrowa razem z waszym dzieckiem, bez obrazy ale to jest niesprawiedliwe!

W końcu to powiedziałam, czuję się lepiej, ale mimo to mam jeszcze większy żal do Ruth, bo jej nic nie jest, a ja straciłam dziecko. Nigdy jej tego nie wybacze. Jak ją zobaczę, to nie wiem co jej zrobię.

-Hej, wiem że to przez nią poroniłaś, i masz prawo być na nią wściekła, tak jak ja, więc nawet nie będę jej bronć, bo to bez sensu.

Kiwam głową. Theo przytula mnie do siebie, a ja lgnę do niego z całej siły. On ma racje, muszę wziąć się w garść, Mia zaczyna rosnąć i muszę poświęcić jej dużo czasu. Może to chamskie, ale nie wrócę życia tamtemu dziecku, trzeba się z tym pogodzić.

-A gdzie jest teraz Mia?- pytam.

-U Jaia, zostawiłem ją tam i przyjechałem tutaj. Zoe już poleciała, chciała zostać, ale przekonałem ja, że chcialabyśbyć sama.

-No dobra, to jedziemy?- pytam wstając.

-Tak, co dostałaś kopa energii?

-Coś w tym stylu- zdobywam się na uśmiech.

Theo bierze moje rzeczy i wychodzimy. Siadam do samochodu i biorę głęboki oddech.  To będzie nowy rozdział w moim życiu. Uśmiecham się i przestaje przejmować tym co stało się tydzień temu. O tym niestety trzeba zapomnieć. Theo po schowaniu mojej torby do bagażnika, siada za kierownicę. Zauważa mój uśmiech i również go odwzajemnia.

-Wiedzę, że już lepiej, pozbierałaś się?

-Tak, ale nie rozmawiamy już o tym, zapomnijmy, nie był to fajny czas, nie chcę już do tego wracać.

-Dobrze, zgadzam się.

-Kocham cię, Theo.

-Ja ciebie też.

Zaczynamy się całować. Trochę mi tego brakowało.

Dobranoc 😘 😌😌

CDN.

Sheo- fanfiction ♥ część 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz