Rozdział 7

245 17 39
                                    

Theo

Dochodzi dwudziesta. Wszyscy jesteśmy już przygotowani.

-Wychodzimy?- pytam

-Tak, ale idziemy na piechtę, bo musimy tu jakoś wrócić, a samochodu tam chyba nie zostawisz?- mówi Miles

-Ok

Wychodzimy. Zamykam dom na klucz i idziemy do klubu.

-Daleko to?- pyta Ansel

-Dziesięć kilometrów- odpowiada Miles

-O Jezu!

-To jest Londyn, co ty chciałeś?- pyta się Jai ze śmiechem

-Dzwonię po taksówkę

-No w sumie dobry mysł Ansel- stwierdzam

Zaczynamy się śmiać. Czekamy pod moja bramą pięć minut i przyjeżdża taksówka. Akurat wszyscy się mieścimy. Wsiadamy do samochodu, Miles podaje kierowcy adres i odjeżdżamy. Ze stresu wypaliłem dziś jedną paczkę papierosów, a to zdarza się bardzo rzadko. Po kilku minutach dojeżdżamy na miejsce. Wysiadamy pod klubem, którego jeszcze nigdy nie widziałem, a mieszkam w Londynie długo.

-No to pora się zabawić- Miles wchodzi pomiędzy mnie i Ansela i zarzuca ręce na nasze barki

-Taaa- stwierdzam zmarnowany

Wchodzimy do środka. Panuje tu straszny gwar, muzyka jest tak głośna, że ledwo słyszę swoje myśli.

-Prosto, i na lewo panowie!- krzyczy do nas Miles

Wchodzimy do sali, gdzie jest wielki stół z tym co kupił wcześniej Miles. Wokół niego stoi kanapa w kształcie litery U, a na niej siedzą cztery półnagie babki w dość wyzywających strojach. Muzyka jest tu cichsza i można normalnie porozmawiać.

-Tak, więc siadajcie!

-Co to ma być?- pytam Milesa na ucho

-Nie widzisz? Każda dla każdego!

-Ślinka ci cieknie- mówię głośno i pokazuję mu kącik ust

Wszyscy zaczynają się śmiać. Patrze w stronę siedzących tu kobiet. Jedna blondyna puszcza do mnie oczko. Mam przechlapane. Jai popycha mnie w jej stronę, więc przedostaję się przez inne dziewczyny i siadam obok blondyny.

-Część skarbie jestem Molly - wita się ze mną, na co ja uśmiecham się tylko, nie mam zamiaru jej się przedstawiać

Pozostałe towarzystwo też zajmuje swoje miejsce. Ansel nalewa wszystkim alkohol do szklanek. Wlewam od buzi połowę tego co znajduje się w naczyniu, to tak na rozluźnienie. Czuje palenie w przełyku, ale zaraz przechodzi. Rozglądam się po sali i na jej drugim kącie widzę cztery rury. Ciekawie się zapowiada. Moja towarzyszka zarzuca nogi na moje kolana. Na początku nie wiem zrobić, ale po chwili decyduje się położyć na nich ręce. Po godzinie, jestem już trochę nadpity i w ogóle się zapominam, traktuję ją jakby to była Shai. Moje dłonie beztrosko jeżdżą po jej udach i łydkach.

-To co dziewczynki, czas na występ?- dopomina się Miles

-Oczywiście- odpowiada Molly

Dziewczyny wstają, i zbliżają się do rur, po czym zaczynają tańczyć, wszystkie tak samo. Przypatruję się niechętnie, czasem odwracając wzrok. Znów biorę łyk alkoholu.
Czekam niecierpliwe, aż dziewczyny skończą. W końcu nastaje ta chwila. Wszystkie wracają do nas. Kątem oka widzę jak Miles się podnosi.

-Ja też chcę potańczyć na tej rurze- mówi

-To ja cię nauczę, mówi jedna z dziewczyn

Pozostałe siadają na swoich miejscach... No prawie, bo Mooly sadza swój szanowny tyłek na moich kolanach, po czym mnie obejmuje. Patrzę się na to, jak Milesowi idzie taniec.

Sheo- fanfiction ♥ część 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz