Rozdział 49

197 22 3
                                    

Shai

Już za dwa dniu święta, więc razem z Theo postanawiamy pojechać na zakupy. Jemy śniadanie, zbieramy się i wychodzimy. Na samą myśl o świętach robi mi się ciepło na sercu, zresztą Theo chyba też, bo od rana chodzi uśmiechnięty i wspomina co chwila, co musimy kupić. Uwielbiam świąteczne zakupy. Ta atmosfera na mieście, w sklepach i wśród ludzi jest cudowna. Mam ochotę śpiewać.
Wsiadamy do samochodu. Śnieg przykrył już całą trawę, mam nadzieję, że w najbliższym czasie nie będzie padać deszcz, choć to jest prawie niemożliwe. Jest tak pięknie- biało, że szkoda by było gdyby śnieg się roztopił.
Theo zapina Mię i siada za kierownicę. Ruszamy. Co chwila zerkamy na siebie nawzajem i uśmiechamy się. Jakbym mogła, to bym go teraz pocałowała. Chłopak włącza radio, a z niego wydobywa się dźwięk piosenki 'Last Christmas '. Zaczynamy ją śpiewać, momentami nucąc. Jest cudownie.

-To co, gdzie najpierw jedziemy?- pyta.

-Może do centrum handlowego, kupimy tam bombki, światełka, łańcuchy, prezenty, potem zakupy spożywcze, i na koniec podjedziemy po choinkę! Ahhh, będzie cudownie- wzdycham.

-Dobrze, wszystko co sobie pani zażyczy.

-A! I pomagasz mi gotować!

-Tak jest!

Chichoczę krótko.

-A wiesz już jaki chcesz ode mnie prezent?- dopytuje mnie Theo.

-Mi wystarczy, że będziesz ze mną.

-Ojej, miło to słyszeć, ale może jakiś dodatek do tego?

-Nie trzeba.

-Nie bądź taka skromna!

-Będę, taka moja natura!

Zerkamy na siebie niepewnie, i wybuchamy śmiechem.

-Mów.

-Zrób mi niespodziankę.

-No dobra, sama chciałaś.

-Dobra, a ty masz jakieś konkretne życzenia?

-Nie.

-Czyli tez ma być niespodzianka?

-Tak!

Pół godziny później dojeżdżamy do centrum handlowego. Chłopak wjeżdża do podziemnego garażu, i tam parkujemy. Wysiadamy. Wyjmuję Mię z samochodu, a Theo idzie do bagażnika po podstawę od wózka, aby móc tam przyczepić tam nosidełko z Mią.
Wchodzimy do windy i wjeżdżamy na pierwsze piętro budynku.

-Zaprosiłaś już Zoe na sylwestra?

-Napisałam jej maila z zaproszeniem, i poprosiłam, żeby zadzwoniła w wolnej chwili, to dogadamy się dokładniej.

-Ok.

Wychodzimy. Tutaj jest pięknie, w tle słyszę melodię świątecznej piosenki, wszędzie są choinki i inne ozdoby. Zauważam sklep z artykułami do domu, gdzie na pewno znajdziemy coś na naszą choinkę. Z tego co mówił Theo, Ruth nigdy nie chciała mieć żywej choinki i ubierali sztuczną, w dekorację, które wyrzuciliśmy wspólnie w tamtym roku, przez co w ogóle nie mieliśmy drzewka.

Wchodzimy do sklepu, jest tu strasznie kolorowo.

-Nooo, to jakie chcesz kolory bombek i tego wszystkiego?- pyta Theo, jednocześnie rozglądając się dookoła.

-Nie myślałam o tym w sumie, ale myślę, że coś pasującego kolorystycznie do salonu, może srebro, zieleń i fiolet?

-Yhym, to może te? -chłopak wskazuje śliczne srebrne, okrągłe bombki.

-O! Przepiękne, bierzemy.

Po jakimś czasie mamy już kupiony cały zestaw ozdób na choinkę, brak tylko samego drzewka. Kupiliśmy te duże srebrne bombki, nieco mniejsze zielone i najmniejsze fioletowe, a do tego srebrny łańcuch i fioletowe światełka.

-To teraz trzeba kupić coś rodzinie, nie?- zagaduję.

-Oj tak! Najgorzej będzie chyba z dziećmi.

Przytakuję. Theo dzisiaj podostawał odpowiedzi od rodzeństwa, i wszyscy zgodzili się przyjechać do nas na święta. Bardzo lubię jego rodzeństwo, mieliśmy się okazję kilka razy spotkać.
Najpierw postanawiamy kupić coś dzieciom rodzeństwa Theo. Wybieram więc zabawki zgodne z ich wiekiem. Naszym mamom kupujemy śliczne kolie, Theo swojemu tacie kupił wino, a rodzeństwu zegarki i również biżuterię. Ja swojemu bratu kupiłam perfumy, które reklamuje i używa Theo. Kiedyś mój brat powiedział, że bardzo mu się podobają.

Zakupy spożywcze idą nam bardzo szybko, bo mam przygotowaną listę. Ledwo zabieramy się z tymi wszystkimi siatami do samochodu. Przy wyjściu zauważam śliczną granatową sukienkę. Staję na moment, a ze mną Theo. Uśmiecha się, bo chyba wie o co mi chodzi.

-Idź zmierzyć, odniosę zakupy i zaraz do ciebie wrócę.

Zgryzam wargi i przytakuję. Wchodzę z Mią do sklepu. Szukam sukienki z wystawy, na wieszaku. Mam. Biorę mój rozmiar i idę do przymierzalni. Ledwo mieszczę się tam z Mią. Sukienka jest delikatna, taka jakie lubię. Delikatnie rozkloszowana i z wycięciem w serek z tyłu, więc odkrywa mi część pleców.
Po zmierzeniu mogę stwierdzić, że jest idealna, jak na mnie uszyta. Oglądam się bardzo dokładnie i uśmiecham przy tym.

-Shai jesteś tu?- słyszę głos Theo.

Wychodzę z przymierzalni i pokazuję się mu. Chłopak unosi brwi i ściąga usta, kiwając głową.

-Bosko- komentuje.

-Dziękuję.

-Czekam na ciebie przy kasie!- puszcze mi oczko i odchodzi.

Wchodzę z powrotem do przymierzalni i się przebieram.

Theo płaci za sukienkę, a mi w oko wpada śliczna, srebrno- czarna kolia. Nic już nie mówię bo mam trochę tego w domu. Wychodzimy. Będąc na parkingu, widzę jak Theo maca się po kieszeniach.

-Co jest?- pytam.

-Chyba zostawiłem portfel w sklepie, wsiądźcie do samochodu, zaraz wrócę, i pojedziemy po tą choinkę- uśmiecha się i rzuca mi kluczyki. Pakuję sukienkę do bagażnika. Wkładam Mię do samochodu i zapinam ją. Zamykam jej drzwi i również wsiadam do środka. Wydawało mi się, że Theo chował ten portfel.


Miłego wieczorka! ;*

CDN.



Sheo- fanfiction ♥ część 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz