Rozdział 76

161 20 10
                                    

Shai

Patrzę na test pod różnym kątem. Marszczę brwi. Jestem nieco zrezygnowana. Otwieram przyjaciółce drzwi. Wchodzi zadowolona. Pokazuje jej test, a sama siadam na sedesie.

-Jedna kreska? Nie jesteś w ciąży? Co to do cholery ma być?!

-Nie wiem, Zoe.

-A jednak się smucisz!?

-No bo już się nastawiłam! No i miałaś racje ja już pokochałam to dziecko, a jego najzwyczajniej nie ma!

-Słonko! Myślisz, że ja kupiłam tylko jeden test?!- przyjaciółka patrzy na mnie z wielkim entuzjazmem.

Wychodzi z łazienki. Nie wiem co mam myśleć. Trochę szkoda, że jednak nie jestem w ciąży, ale z drugiej strony- może tak miało być, może powinnam się jeszcze bardziej przygotować do tej roli, chociaż już jestem matką. Ale matką jednego dziecka, a nie dwójki- a to różnica.

Zoe wraca znów do łazienki z trzema testami w ręku.

-Ile ty tego nakupiłaś?- pytam, parskając śmiechem.

-Ojś nie pytaj, tylko rób!

-Ale Zoe, to nie ma sensu. Nie jestem w ciąży, i od tak w kilka sekund to się nie zmieni.

Zoe wzdycha ciężko.

-Ja wierzę, że zostanę niedługo ciocią! Więc albo szczasz na to gówno, albo budzę Theo i zostawiam was sam na sam w sypialni!

Wybucham śmiechem. Nie mogę się opanować. Ona wie jak poprawić humor.

-Dobra, już. Daj mi to.

Dziewczyna zostawia na półce wszystkie testy i wychodzi. Robię wszystko od początku. Nie wierzę już, że na którymś pojawią się dwie kreski, ale ona inaczej nie da mi spokoju. Robię wszystkie trzy na raz, żeby mieć już spokój. Kładę je na umywalce. Wykorzystuje fakt, że Zoe nie czyha już na mnie pod drzwiami, tylko poszła do salonu. Wychodzę cicho do sypialni po moje ubrania i równie cicho wracam. Nakładam na siebie ciemne dżinsy i białą bluzkę z krótkim rękawem. Zerkam na testy. To co widzę totalnie mnie zaskakuje. Na wszystkich trzech są po dwie kreski. Rozpromieniam się. Czyli jednak jestem w ciąży? Chce mi się skakać. Jak ja mogłam się z tego powodu wcześniej smucić?

-I co słonko, już? -Zoe znowu się dopytuje.

-Co już?- słyszę zaspany głos Theo.

Cholera. On nie może się teraz dowiedzieć. Chowam testy do kieszeni i już mam wychodzić, ale słyszę, że Zoe się odzywa.

-Chciałam wziąć prysznic, ale Shai zajęła łazienkę.

Theo ziewa.

-Aha.

Słyszę, że mój mąż odchodzi. Otwieram drzwi i pokazuje dziewczynie wszystkie trzy testy. Ta wytrzeszcza oczy i zaczyna skakać, na tyle ile może.

-Mówiłam, widzisz musisz się mnie słuchać- mówi do mnie szeptem.

-Tylko ani słowa Theo, chcę to sama załatwić.

-Jasne!

-Jejku, ale się cieszę!

Przytulamy się. Jestem na prawdę bardzo szczęśliwa. Bez niej nie podejrzewałabym, że jestem w ciąży, bo w dwóch poprzednich miałam inne objawy. Ale pewnie nudności i tak mnie nie ominął, więc nie ma się co cieszyć.

-Tak w ogóle to gratuluję!

-Dziękuję.

Teraz muszę tylko powiedzieć o tym Theo, i nawet mam już pomysł, a potem umówić się do lekarza, żeby zobaczyć, czy wszystko jest okej z maluszkiem. Nie mogę się już doczekać. Tym razem urodzę naturalnie, nie ma innej opcji. Oby tylko ta ciąża przebiegła pomyślnie.

Huehuehue ♡♡ 😏😇

CDN.

Sheo- fanfiction ♥ część 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz