Rozdział 67

174 21 9
                                    

Shai

Dolatujemy w końcu na miejsce. Ja i Mia przespałyśmy całą drogę.

Wychodzimy na powietrze, wreszcie mogę wyprostować nogi, które troszkę mi zdrętwiały.
Dostajemy nasze bagaże i kierujemy się do wyjścia.

Pod lotniskiem jest dużo taksówek, więc wsiadamy do jednej z nich. Podaje kierowcy adres hotelu, który nam zarezerwowałam, a Theo pakuje nasze walizki do bagażnika. Potem siada obok kierowcy, a ja z Mią z tyłu i odjeżdżamy.

Nasz hotel jest olbrzymi. My mamy apartament na parterze, z dwoma pokojami i prywatnym zejściem na plaże. Tak strasznie nie mogę się doczekać, aż tam wejdziemy. Nie wiem jakim cudem udało mi się takie coś załatwić.

Dojeżdżamy na miejsce, płacę kierowcy i wychodzimy. Theo z powrotem wyładowuje nasze bagaże. Taksówka odjeżdża, a my stoimy przez wielkim i wysokim, białym budynkiem. Robi wrażenie. Zerkamy na siebie i uśmiechamy się, po czym ruszamy do środka.

Podchodzimy do recepcji. Podaje nasze nazwisko. Wszystko jest już opłacone, więc dostajemy od razu kartę i czekamy aż ktoś przyjdzie po nasze rzeczy i zaprowadzi nas do naszego apartamentu. Tym kimś okazuje się być młody, miły chłopak.

-Dzień dobry!-  wita się z nami serdecznie.

-Dzień dobry.

-Proszę postawić tutaj swoje torby- chłopak wskazuje wózek na bagaże, z którym do nas przyszedł.

Theo wykonuje jego polecenie, i bierze ode mnie Mię.

-Proszę za mną!

Idziemy długim, jasnym korytarzem. W wielkich oknach widać piękne widoki na plaże. Tutaj jest wspaniale!

Dochodzimy do naszego pokoju, który otwieram. Wchodzimy do środka. Chłopak wjeżdża do niego wózkiem i sam cofa się na korytarz.

-Jeżeli byście państwo czegoś potrzebowali, to na stoliku macie numer telefonu do nas. Życzę miłego pobytu- mówi i wychodzi.

Nie zdążam nawet podziękować, bo zamyka za sobą drzwi. 

Theo stawia Mię na łóżko i od razu kieruje się w stronę tarasu. Otwiera drzwi i wychodzi na zewnątrz. Uśmiecham się. Wyciągam z torby przenośne łóżeczko Mii i idę z nim do jej pokoju. Jest mniejszy od naszego. Jest w nim jednoosobowe łóżko, stolik i krzesło, toaletka i wielkie okno. Rozstawiam łóżeczko w wolnym miejscu i wkładam do niego pościel Mii, a potem samą ją. Śpi sobie spokojnie, nie będę jej budzić. Wychodzę z jej pokoju i kieruję się w stronę Theo, podziwiającego widoki na tarasie. Również wychodzę za zewnątrz. Chłopak odwraca się słysząc moje kroki. Ma szeroki uśmiech, a w jego oczach widać budzący zachwyt.

-Podoba Ci się?- pytam.

Theo chwyta mnie pod pośladki i unosi, zakręcając.

-Jeszcze się pytasz? Jest wspaniale! Dziękuję kochanie!- łączy nasze wargi w ciepły, intensywny pocałunek.

Oplatam nogami jego biodra i jeszcze bardziej pogłębiam jego gest. Theo kieruje się ze mną do środka. Namierza wielkie łóżko i rzuca mnie na nie niedbale. Pochyla się nade mną opierając na przedramionach. Obsypuje pocałunkami cały mój dekolt. Zdejmuje moją lekką sukienkę i gładzi moje plecy. Nie pozostaje mu dłużna i także pozbywam się jego ubrań. W końcu zostajemy w samej bieliźnie, która też równie szybko znajduje swoje miejsce na podłodze. Ciepłe powietrze owiewa nasze nagie ciała. Patrze się intensywnie w oczy Theo, pełne pożądania. Czuję pulsowanie w podbrzuszu, a w żyłach buzującą euforię. Każda komórka mojego ciała pragnie go tak samo mocno. Muskam palcami delikatnie jego brzuch, powodując na jego ciele gęsią skórkę, czuję jak jego mięśnie napinają się pod moją dłonią. Przegryzam delikatnie płat jego ucha, wydając z siebie cichy jęk. Mój mąż uśmiecha się lekko i delikatnie we mnie wchodzi. Coś rozsadza mnie od środka. Chcę być jeszcze bliżej niego, ale bliżej już się nie da. Zaciskam dłonie na jego barkach, kiedy czuję, że jesteśmy już blisko. Staram się nie być zbyt głośna, aby sąsiedzi  nie patrzyli na nas dziwnie, ale z nim się nie da.

W końcu oboje osiągamy szczyt. Theo opada na mnie ciężko, jakby znów odzyskał grawitacje. Schodzi ze mnie i przekręca się na plecy. Leżymy obok siebie, próbując złapać oddech i chwytamy się na dłonie. Patrzymy w sufit. Nie muszę na niego patrzeć, żeby wiedzieć, że się uśmiecha. Zamykam oczy. Chcę, żeby ta chwila została z nami jak najdłużej.

-To najlepszy urodzinowy prezent, jaki w życiu dostałem. Dziękuję- mówi muskając mnie w policzek.

Miłego wieczoru, słonka :D

CDN.



Sheo- fanfiction ♥ część 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz