*Pół roku później*
Theo
Za dwie godziny wylatujemy do Limy!
Już się nie mogę doczekać. To mój prezent urodzinowy od Shai. Bardzo się postarała i zrobiła mi tym ogromną przyjemność. Bardzo lubię nurkować, a teraz nie mam już na to czasu.
Właśnie wróciłem od Jaia. Zostawiłem im psa, żeby się zaopiekowali nim, kiedy nas nie będzie.
Wracam do sypialni i kończę się pakować. Na dworze wreszcie zrobiło się ciepło, więc Shai i Mia bawią się na tarasie. Wkładam do walizki mój kostium do nurkowania, który dostałem od Shai na gwiazdkę. Ma śmieszny napis, ale nawet prawdziwy.
Po dziesięciu minutach kończę pakowanie i idę do dziewczyn. Po drodze łapię w rękę jabłko z koszyka na blacie, i biorę gryza.
Mia zauważa mnie i zaczyna biec w moją stronę. Kucam, chwytam ją i wstaję razem z nią.-Cześć smyku- cmokam ją w policzek.
Wychodzimy na taras, gdzie na leżaku siedzi Shai i łapie promienie słońca.
Podchodzę do niej i składam pocałunek na jej czole. Mia wykorzystuje okazję, że jest tak nisko, i blisko mamy, i małpując moje ruchy, również całuje ją w czoło.
Moja żona otwiera najpierw jedno oko, potem drugie i uśmiecha się automatycznie widząc nas.-Gotowa?- pytam.
-Ja od wczoraj. Zdążyłam jeszcze trzy razy sprawdzić czy wszystko mam- śmieje się.
-No to, powoli się zbieramy?
Shai kiwa głowa i wstaje. Podchodzi do mnie i łączy nasze wargi. Od czasu kiedy się definitywnie pogodziliśmy, nic nie jest w stanie zepsuć relacji między nami. Jesteśmy teraz silni, silniejsi, niż kiedy nie wyjaśniliśmy sobie wszystkiego i oszukiwaliśmy się nawzajem, że wszystko jest w porządku.
Dojeżdżamy na lotnisko. Jedziemy naszym samochodem, który zostawimy na parkingu, a gdy wrócimy za tydzień z wakacji, odbierzemy go.
Wjeżdżam na parking. Parkuje samochód i wysiadamy. Wyjmujemy nasze walizki. Ja biorę dwie i Mię, a Shai dwie pozostałe. Podróżując z małym dzieckiem, trzeba zabrać dużo rzeczy. Nigdy nie wiadomo co się stanie. Wchodzimy do środka. Kierujemy się do bramek, przez które przechodzimy, póki co niezauważeni przez fanów, którzy są na prawdę wszędzie. Kierujemy się za innymi ludźmi w stronę samolotu. Mijamy długi korytarz i podajemy kobiecie, która stoi na jego końcu- nasze bilety. Docieramy do samolotu, a panowie, stojący obok schodków biorą od nas nasze bagaże. Wchodzimy do środka i zajmujemy miejsca. Shai siada pod oknem, Mię zapinamy w foteliku na środku, a ja siadam z brzegu.
-Już się nie mogę doczekać, chce się w tym roku opalić! - mówi Shai.
-A ja ponurkować- śmieję się.
-Ale musimy to jakoś pogodzić.
-Pogodzimy, mamy w tym wprawę.
Oboje wybuchamy śmiechem.
Chciałbym już być na miejscu. Nie widziałem hotelu, który zarezerwowała nam Shai, ale musi być piękny.
Czekamy kilka minut i słyszymy krótki komunikat, po czym ruszamy. Uwielbiam latać, czuję się wtedy wyjątkowo, jakbym był w innym wymiarze, bo poniekąd tak jest.
Jejku! Moje oczy, chyba się wysuszyły na amen ☹
CDN.

CZYTASZ
Sheo- fanfiction ♥ część 2
FanfictionTo opowiadanie jest kontynuacją pisanej przez mnie wcześniej historii Shailene i Theo noszącej tytuł Sheo- fanfiction.