123. //Epilog//

66 6 0
                                    

Gładziłem ręką swoje spodnie od garnituru, dziś był ten dzień. Dziś miałem wziąć ślub z moją ukochaną. Widziałem moją mamę, która próbowała powstrzymać się od płaczu, gdzieś tam słyszałem jak mój bliźniak się irytuje bo Matthew znów płacze. Beau siedział na kanapie, a tam obok niego Daniel i James. Ja przebierałem ciągle nogami. 

- Jai uspokój się, po brudzisz tylko spodnie. - Powiedziała moja mama, która już powoli chyba płakała

- Mamo, ale ja się stresuję. 

- Nie masz czym, na pewno nie ucieknie - Powiedział mój bliźniak, który wszedł przed chwilą do pomieszczenia. Na jego rękach leżał śpiący chłopiec. 

Wziąłem głęboki oddech, jak ja się bałem to dopiero jest tragedia. 

- Ludzie zbieramy się  - Powiedział dosyć doniosłym głosem Beau. 

Wypuściłem powietrze. Strach, tyle go było w moim organizmie, że to poemat. Wyszliśmy z domu, zapakowaliśmy się do dość sporego samochodu. Mama została by pomóc dziewczynom. Nie ogarniam czemu wszyscy się tak tym przejmują tymi przesądami. 

***

Byliśmy już na plaży, tak nasz ślub odbywa się w plenerze. W mieście, w którym obecnie mieszkamy słońce jest cały rok. Stałem koło kapłana, który miał udzielać nam ślubu(?). Wszyscy już siedzieli na swoich miejscach. Koło mnie stali moi bracia i dwóch przyjaciół. Rozbrzmiał marsz weselny, który był grany przez wynajęty zespół. 

Zobaczyłem moją ukochaną, którą prowadził jej tata do ołtarzu, a za nią szły jej druhny, była to Cat, Pola, Lea i Gemma. Uśmiechnąłem się jak zobaczyłem ją. Sama się uśmiechała, wiem jak bardzo ona chciała mieć jak najbardziej rodzinne wesele. Takie właśnie jest. Pocałowała swojego tatę w policzek i była już koło mnie. Wszystko zapowiada się tak jak sobie to wyobraziła. 

***

- Czy ty Nataszo, bierzesz sobie za męża tu obecnego Jaidona Brooksa?

- Tak, biorę - Powiedziała dziewczyna bez chwili zawahania. 

- I ślubujesz mu wierność, uczciwość małżeńską i, że go nie opuścisz aż do śmierci?

- Ślubuję. 

- Czy ty Jaidonie, bierzesz sobie za żonę to obecną Nataszę Wood?

- Tak. Oczywiście, że biorę

- I ślubujesz jej wierność, uczciwość małżeńską i, że jej nie opuścisz aż do śmierdzi?

- Ślubuję. 

- Nałóżcie teraz sobie obrączki. 

Nałożyłem jej obrączkę, a ona mi. 

- Możesz pocałować pannę młodą. 

Jakoś nie rzuciłem się na nią z pocałunkiem, zrobiłem to spokojnie. 

***

Wszyscy poszliśmy pod namiot. Usiedliśmy do stołu, był to pierwszy toast. Później pierwszy taniec. Tort. 

- Jai mam ci coś ważnego do powiedzenia. 

- Co się stało kochanie. 

- Bo ja...

Nagle muzyka się pogłośniła. 

- Co kochanie?!

- Bo ja... Jestem w ciąży. 

Wziąłem ją w ramiona i okręciłem wokół swojej osoby. 

- Nawet nie wiesz jak się cieszę. - Powiedziałem gdy ją opuściłem i pocałowałem w czoło. - Który to już miesiąc?

- Początek trzeciego. 

Wszedłem na scenę. 

- Muszę wam wszystkim coś powiedzieć  - Zacząłem, wszyscy spojrzeli się w moją stroną - Moja kochana żona spodziewa się dziecka. - Uśmiechnąłem się. 

- Jesteś najlepszy - Powiedziała dziewczyna jak zeszedłem ze sceny. 

- Kocham cię 

- Ja ciebie bardziej - Powiedziała 

- Bardziej się nie da ode mnie. 

○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○

Dziękuję wam wszystkim za ten czas razem ze mną i z tą książką, jutro pojawi się podsumowanie i podziękowania. Kocham was xx

YouTube For You!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz