— To wszystko zaczęło się jakiś rok temu... — zawiesił głos, a następnie odwrócił wzrok ode mnie i patrzył teraz na ścianę naprzeciwko nas. — Byliśmy na imprezie, to było niedługo po tym jak rozstałem się z Patty. Wiesz, że pijąc myślałem, że zapomnę, ale to nie zawsze pomagało. I wtedy Harry zaproponował mi coś innego...
— Pewnie jakieś prochy? — Domyślałam się o czym mówi, ale i tak postanowiłam się upewnić.
— Taa... To była koka... Kiedy ją wziąłem, to wszystko minęło. Czułem się jak nowo narodzony. Nie jesteś w stanie sobie wyobrazić, jakie to kurewsko miłe uczucie. Niestety po czasie to minęło. Potem jest znowu źle. Może nawet gorzej. Chcesz spać, ale nie możesz. Patrzysz na jedzenie, ale wcale nie masz na nie ochoty. A potem przychodzi tęsknota za tym wspaniałym uczuciem... — Przerwał i spojrzał na mnie. Widziałam w jego niebieskich oczach ból.
— Więc sięgasz po to następny raz... — dokończyłam za niego, a on znowu odwrócił się ode mnie, żeby nie musieć dłużej patrzeć mi w oczy.
— Właśnie... I potem chcesz ciągle tylko więcej i więcej, ale to wszystko kosztuje. A kiedy zaczęło brakować mi kasy, sam zacząłem tym handlować. Gibson był ze mnie zadowolony, więc w pewnym momencie zaufał mi na tyle, że dopuszczał mnie do innych swoich interesów. Tego felernego dnia wysłał mnie z Adrienem i Charliem na akcję.
— To ci sami co cię pobili? — wtrąciłam się.
— Tak — odpowiedział. — Mieliśmy sprowadzić z Niemiec furę dla Gibsona wraz z towarem. Ja miałem nią wracać, a chłopaki mieli jechać za mną i mnie ubezpieczać. To miała być prosta akcja i była aż do momentu, kiedy zatrzymaliśmy się, żeby coś zjeść... Poszedłem do kibla, a chłopcy mieli zamówić żarcie. Jednak dostałem tego jebanego smsa i wszystko chuj strzelił!
— Jakiego smsa? — spytałam.
— Nie mam pojęcia kto, ale ktoś wysłał mi zdjęcie Patty. — Jego twarz stężała i zacisnął dłonie w pięści — Kurwa! Julia, ona była na tym zdjęciu z Mattem! Rozumiesz?! Z Mattem. Całowali się! — Moje usta same się otworzyły pod wpływem informacji, którą przed chwilą przekazał mi mój brat. Nie mogłam w to uwierzyć. Matt był jego dobrym kumplem. Jak on mógł mu zrobić takie coś.
— Żartujesz? — Tylko tyle byłam w stanie z siebie wydusić.
— Chciałbym. Chciałbym, żeby to był jakiś pierdolony żart, ale wychodzi na to, że po tym, jak Patty ze mną zerwała, to polazła do niego. A ja go miałem za najlepszego kumpla! Nie masz pojęcia, jak się wtedy poczułem, jakby mi ktoś wbił nóż w plecy. Musiałem sobie ulżyć, a w kieszeni miałem prochy. Wciągnąłem kreskę i odpłynąłem. Nie wiedziałem, że to trwało tak długo. Chłopcy czekali na mnie na parkingu, a kiedy mnie nie było, poszli mnie szukać. I ta chwila wystarczyła, żeby ludzie Clarka zajebali furę z towarem wartym dwieście tysięcy.
— Ile?! — wyrzuciłam z siebie.— Tak, tyle. Dobrze słyszałaś. — Odpowiedział Joe i spojrzał mi w oczy. Jego spojrzenie było puste. Nie byłam w stanie znaleźć w nim żadnych emocji. — A ile warte jest dobre, sportowe auto, to już chyba jesteś w stanie się domyślić? — Pokiwałam głową, bo nawet nie chciałam wiedzieć, ile mogło być warte — Gibson się wkurwił. To auto było mu potrzebne na wyścig. I od tego się zaczęło... Nie chciał mnie zabić — na te słowa, przeszedł mnie dreszcz — bo handel zbyt dobrze mi szedł to raz, a dwa chciał odzyskać przynajmniej kasę za stracony towar. Auto było kradzione, więc w tym przypadku problemem było to, że nie dostał go na czas.
— O jaki wyścig chodzi? — zapytałam zaintrygowana.
— Nielegalne wyścigi, w których biorą udział ludzie pokroju Gibsona. Jest to swego rodzaju pokazanie reszcie, kto rządzi w ich świecie. Wiesz, ten kto wygrywa wyścig, zdobywa prestiż i uznanie. I przy okazji może przejąć czyjś teren na handel i nikt nie będzie protestował.
— Myślałam, że takie rzeczy dzieją się tylko w filmach — wymamrotałam.
— Nie Julia, to się dzieje naprawdę... — spojrzał na mnie z krzywym uśmiechem.
— I potem okazało się, że Clark wygrał wyścig właśnie tym autem, czym wkurwił Gibsona jeszcze mocniej — kontynuował. — Gibson oczywiście chce się na nim zemścić. Splamił jego honor. Clark wtargnął na jego teren. A z racji tego, że ja zajebałem akcję, to również ja mam przejebane. Dał mi określony termin na zdobycie tej kasy i powiedział, że jak jej nie zdobędę, to zrobi wszystko, żeby mnie zniszczyć, ale to było nierealne, żeby ją ogarnąć w tak krótkim czasie. Zrobił to specjalnie. Myślałem jednak, że mówiąc, że mnie zniszczy, to znaczy, że doprowadzi do mojej śmierci, ale wychodzi na to, że chodziło mu o was... Przyszli dzisiaj do naszego domu, tylko po to, żeby mi pokazać, że już przed niczym się nie cofną. Będą zabierać mi wszystko to co najcenniejsze. Całkiem wykończą moją psychikę, żebym na samym końcu błagał ich o śmierć. Sprowadziłem na was niebezpieczeństwo, a najgorsze jest to, że nie wiem, do czego oni mogą się posunąć...
Nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam.
— Jezus, Joe! — zdecydowanie się przeraziłam. — O czym ty mówisz? Co oni chcą nam zrobić? —zapytałam brata. Bałam się jego odpowiedzi, ale musiałam się dowiedzieć.
Joe spojrzał na mnie. W jego oczach było widać strach pomieszany ze smutkiem.
— Właśnie to jest najgorsze. Nie mam pojęcia, co oni chcą zrobić... — odpowiedział i oparł ręce na kolanach, a następnie ukrył twarz w dłoniach.

CZYTASZ
Wbrew sobie
AksiDlaczego jest tak, że za czyjeś błędy, płacić muszą inni? Jej brat zawsze miał dar sprowadzania na siebie kłopotów. Niestety tym razem sprowadził je na całą rodzinę. Tylko ona, 21 letnia Julie może ocalić ich od śmierci... To moje pierwsze opowi...