18

11.4K 424 14
                                    


Mareczek: Witaj w domu maleńka :) Nie mogliśmy się doczekać Twojego powrotu :)

Co za dupek. Poważnie? Właściwie skąd oni wiedzą, że przed chwilą przyjechałam do domu... Obserwują mnie? Wyjrzałam przez okno zza firany, powoli zaczynało się ściemniać, ale zbadałam wzrokiem ulice oraz chodnik i nie zauważyłam niczego podejrzanego. Wróciłam na moje łóżko. Czyli teraz tak będzie wyglądało moje życie? W ciągłym strachu?

Telefon znowu wydał z siebie ten sam krótki irytujący dźwięk. Wzięłam komórkę do ręki i od razu włączyłam tryb wibracji. Kolejna wiadomość od Gibsona.

Mareczek: Kochanie, ale mnie nie wolno ignorować. Kiedy wysyłam Ci jakąś wiadomość, to wiąże się to z tym, że czekam na odpowiedź. Zawsze mam ją otrzymywać, zrozumiano?

Mój Boże, ja już go z całego serca nienawidzę. Od razu weszłam w kontakt i zmieniłam jego nazwę na taką, na jaką zasługuje. „Dupeczek" brzmi o wiele lepiej. Następnie odpisałam mu, żeby nie było, że tego nie zrobiłam.

Ja: Ok.

Długo nie musiałam czekać na odpowiedź.

Dupeczek: Wydaje mi się, że studentka trzeciego roku powinna potrafić odpowiadać pełnymi zdaniami, więc bądź tak uprzejma w ten sposób mi odpowiadać.

Nie wytrzymam. Dlaczego on musi być taki irytujący w tym wszystkim.

Ja: Tak jest! Panie i władco!

Dupeczek: Dobrze Ci radzę, lepiej mnie nie wkurwiaj, bo jestem w stanie pojawić się u Ciebie w ciągu 10 minut i przypomnisz sobie jak masz się zachowywać wobec mnie!

No dobra, trochę mnie poniosło. Zapomniała, że adresatem moich wiadomości jest szef mafii.

Ja: Przepraszam...

Dupeczek: Od razu lepiej :) Jednak przypominam, że jedno słowo nie tworzy zdania :) Masz być jutro o 11 pod starą fabryką. Lepiej się nie spóźnij.

Mój żołądek znowu się ścisnął. To się zaczęło. Mam się jutro z nim spotkać.

Ja: Będę i się nie spóźnię...

Dupeczek: W takim razie do jutra maleńka :)

Ja naprawdę jestem na to wszystko zbyt słaba. Już cała się trzęsę ze stresu, strachu, nadmiaru negatywnych emocji. Łzy zaczynają się zbierać w kącikach moich oczu. Dlaczego ja? No dlaczego? Co mnie jutro czeka? Telefon za wibrował. Myślałam, że już zakończył rozmowę.

Dupeczek: Chyba zapomniałaś, że na każdą wiadomość oczekuję od Ciebie odpowiedzi.

— Pieprzony kretyn! — Uderzyłam z całej siły ręką o łóżko. Miałam ochotę krzyczeć. Jednak wystukałam szybko odpowiedź. Mimo wszystko nie chciałam go denerwować.

Ja: Tak zapomniałam, do jutra...

Spojrzałam na zegarek była dwudziesta, postanowiłam wziąć długą, odprężającą kąpiel. Może odrobinę mi to pomoże, bo już nie wiem, co mam ze sobą zrobić...

Po powrocie z łazienki czułam się odrobinę lepiej, ale nie aż tak dobrze jak chciałam się czuć. Przypomniałam sobie, że w szafce z lekami powinny być jakieś tabletki na uspokojenie, może one mi pomogą. Udałam się do kuchni i wygrzebałam je z szafki. Wyciągnęłam z opakowania dwie tabletki i połknęłam je, popijając wodą. Pełna nadziei, że po nich mi ulży wróciłam do pokoju. Było po dwudziestej pierwszej, rodzicie pewnie wrócą późno. W zasadzie i tak nie miałam ochoty na rozmowę z nimi, więc zgasiłam światło i wpakowałam się do łóżka.

 Ustawiłam budzik, żebym nie zaspała na jutrzejsze spotkanie. Leżałam na plecach, gapiłam się w sufit czekając na działanie tabletek. Starałam się o niczym nie myśleć, nie było to łatwe, ale skupiałam się na swoim oddechu. Moje ciało zaczęło się rozluźniać, a powieki robiły się ciężkie. Tabletki podziałały, nawet nie wiem kiedy odpłynęłam w krainę snów.

Wbrew sobieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz