Po tej dziwnej i niezręcznej sytuacji, jaka miała miejsce przed domem Gibsona, weszliśmy do środka, a mężczyzna wydawał się być dumny z tego, co zrobił. Ja natomiast byłam zażenowana i wściekła na mój organizm, że przyjął jego pocałunki z takim spokojem.
— Siadaj. Mam ci jeszcze kilka rzeczy do powiedzenia, nim pojedziecie dalej — odezwał się do mnie, zaraz po tym jak weszliśmy do ich dużego salonu. Wykonałam jego polecenie, siadając naprzeciwko niego na fotelu.
— Odnośnie dzisiejszego wieczoru. Pamiętaj, że musisz się dobrze wczuć w rolę, żebyś przypadkiem nie powiedziała czegoś, czego nie powinnaś. Bo przysięgam, że cię zajebie jak to spierdolisz! — Czyżby jego wahania nastrojów znowu powróciły? — Kiedy skończycie dzisiejszą imprezę, musisz wrócić do nowego mieszkania sama i taksówką. Chodzi mi o to, że nie możesz wrócić z Davidem, bo jeśli ludzie Clarka by cię śledzili, to mogą też potem wysłać ogon za nim, a wtedy byłoby bardzo źle gdyby dowiedzieli się z kim i gdzie mieszka. Co prawda będziemy się jeszcze widzieć przed tym, ale wole już teraz ci to uświadomić.
— A właśnie — przypomniało mi się, że miałam, o coś zapytać — chyba będę mogła wpadać czasem do mnie do domu, co nie? — spytałam.
— Będziesz mogła, ale musisz być bardzo ostrożna. I tak zadbałem o to, żebyś nie miała zbyt wielu sąsiadów, ale to nie zmienia faktu, że nikt nie może zauważyć, że wchodzi do mieszkania ruda dziewczyna, a wychodzi brunetka... — odpowiedział mi Gibson.
— Okay — wymamrotałam.
— I jeszcze jedno. Jak wrócisz po imprezie, to nie zapalaj od razu światła, żeby się nie zorientowali, które okno to twoje. To znaczy możesz zapalić jedynie małą lampkę w twojej sypialni, bo jej okna wychodzą na drugą stronę, ale i tak bądź dyskretna. No i oczywiście jak wejdziesz do klatki, to upewnij się, że przypadkiem ktoś nie idzie za tobą.
Po tym wykładzie, który zrobił mi przed sekundą Mark ogarnęła mnie lekka panika. I utwierdziłam się w przekonaniu, że kompletnie się do tego nie nadaje. Na stówę coś zjebie...
— To chyba na razie tyle — znowu się odezwał. — Myślę, że możecie już jechać do twojego mieszkania. Pojedziesz tam z Adamsem i Cookiem. Ja nie mam teraz na to czasu — poinformował mnie, spoglądając na zegarek. — Mam nadzieję, że mieszkanie, mimo tego, że musiałem je wynająć w dość obskurnej okolicy ci się spodoba. Budynek nie wygląda zbytnio ciekawie, ale twoje mieszkanie jest wyremontowane, także nie myśl sobie, że będziesz mieszkać w jakiejś melinie. Doceń mój gest — spojrzał na mnie znacząco.
— Okay — miałam taki mętlik w głowie, że nie potrafiłam niczego innego z siebie wydusić.
— Widzimy się tu znowu koło siedemnastej, więc jeszcze się dzisiaj zobaczymy — poinformował mnie, jednocześnie wstając z fotela. Zrobiłam to samo. Mark podszedł do mnie złapał mnie za ramiona, patrząc mi przenikliwie w oczy.
— Pożegnaj się dzisiaj ładnie z rodzicami — powiedział prawie szeptem. Następnie zbliżył swoje usta do mojego ucha. Poczułam na szyi jego oddech, przez co przeszedł mnie dreszcz. — I do zobaczenia za parę godzin — wyszeptał wprost do mojego ucha, specjalnie zniżając głos. Doskonale wiedział, że w tym momencie dostanę gęsiej skórki. Wtedy w aucie robił mi dokładnie to samo. Pieprzony dupek. — Mam nadzieję, że będziesz wtedy pamiętać jak powinno wyglądać nasze przywitanie — wychrypiał. — A teraz chodźmy już na zewnątrz. Chłopcy już zapewne czekają na nas. Kazałem im wszystko przygotować.
Po wyjściu z domu, rzeczywiście okazało się, że dwójka jego ludzi stoi przed autem. Tym razem był to, ku mojemu zaskoczeniu pospolity golf. Widzę, że wszystko mają przemyślane, łącznie z tym, że nie mogą się pokazać pod moim mieszkaniem żadną wypasioną furą. W tym też momencie uświadomiłam sobie, że nie widziałam jeszcze dzisiaj mojego kolegi, co wydawało mi się jednak trochę dziwne. Będę musiała o niego zapytać tych matołów.

CZYTASZ
Wbrew sobie
БоевикDlaczego jest tak, że za czyjeś błędy, płacić muszą inni? Jej brat zawsze miał dar sprowadzania na siebie kłopotów. Niestety tym razem sprowadził je na całą rodzinę. Tylko ona, 21 letnia Julie może ocalić ich od śmierci... To moje pierwsze opowi...