Stoimy w pierwszym rzędzie przy barierkach, otaczających tor wyścigowy. Mark obejmuje mnie w pasie, przyciskając moje plecy do swojego umięśnionego brzucha. Ten człowiek z dnia na dzień coraz bardziej mnie przeraża. I jeszcze te jego dzisiejsze słowa. O co mu do cholery chodzi? Przecież ja jestem tylko jego maskotką i marionetką, którą może sterować.
Czy ta jego nienawiść do Clarka jest już tak chora, że na samą myśl, że on mógłby znowu wkroczyć na jego teren, zabrać coś, co on oficjalnie przedstawił jako swoje, nawet jeśli nieoficjalnie jego nie jest, to od razu krew go zalewa?
To, co pomyślą inni, jest dla niego ważniejsze niż to, co on sam czuje? Człowiek, który traktuje mnie jak śmiecia, informuje mnie, że jestem jego? Czy to jest do kurwy nędzy normalne? A co jak on mówił poważnie? Co, jeśli się okaże, że właśnie on zechce mnie traktować jak swoją prywatną dziwkę i nigdy nie da mi spokoju? Z dnia na dzień coraz bardziej się boję. Handel prochami. Zakłamany, brutalny świat. Ja Julia, która już sama nie wie, kim jest. Ludzie, którzy przeze mnie cierpią, bo chwilami bywam pierdoloną egoistką. Co się stało z tym moim spokojnym i normalnym życiem?! Dlaczego muszę tu stać z tym psycholem, którego ciało zdecydowanie jest zbyt blisko mojego i dlaczego muszę rozmyślać właśnie na takie tematy?
To miały być moje ostatnie, spokojne wakacje, a stały się najgorszymi w całym moim życiu. Nie wiem, czy będę potrafiła wrócić po tym wszystkim na studia i bez żadnych problemów obronić się i zdobyć tytuł naukowy. Mam wrażenie, że to już w tym momencie jest ponad moje siły i nigdy już nie wrócę do dawnej siebie.
– ZAWODNICY PROSZENI SĄ NA LINIĘ STARTU! – Z mojego zamyślenia wyrywa mnie głos spikera.
– Zaczyna się! – Zaraz po tym słyszę nad uchem podekscytowany głos Mark'a.
Po chwili na wyznaczone miejsce zjeżdżają się zawodnicy na swoich jednośladach. Ustawiają się w jednym rzędzie, a z ich maszyn wydobywają się głośne pomruki silnika.
– Widzisz tego faceta na zielonym ścigaczu i w czerwonym kombinezonie? – Pyta Mark, a ja lustruję wzrokiem zawodników. Ciężko by go było nie zauważyć...
– Widzę. – Odpowiadam.
– To jest właśnie Milo. Jemu kibicujemy i to on ma dzisiaj wygrać. Trzymaj więc za niego kciuki, bo jeśli mu się to dzisiaj nie uda, to będę bardzo zły. – Oznajmia, a ja wiem, że to niczego dobrego dla mnie nie wróży. Mam zatem zamiar trzymać mocno kciuki za tego człowieka. Mam nadzieję, że rzeczywiście jest z nich najlepszy.
– Wygra. – Mówię, bardziej chcąc podnieść na duchu siebie niż Gibsona.
– No lepiej dla ciebie, żeby tak było. – Mark szepcze mi te słowa wprost do ucha. Znowu ta pieprzona gęsia skórka! – Inaczej oberwiesz za swoje ostatnie zachowani oraz właśnie na tobie wyżyje się za jego przegraną. Na kimś muszę. – Dodaje jak gdyby nigdy nic.
– GOTOWI?! – Spiker znowu się odzywa, a ja mam wrażenie, że robi mi się słabo. Wspaniale. Teraz to czy Mark znowu mnie pobije, zależy od jakiegoś faceta, który nie ma nawet pojęcia o moim istnieniu. Lepiej być nie może.
– WYŚCIG ROZPOCZNIE SIĘ ZA TRZY... – Ten sam głos rozpoczyna odliczanie, a dwie, skąpo ubrane dziewczyny stają po obu stronach linii startu z wyciągniętymi przed siebie chorągiewkami – DWA... – Widownia krzyczy coraz głośniej, a zawodnicy gazują, gotowi do jak najszybszego startu. – JEDEN... – Wrzaski ludzi zaczynają już ranić moje uszy. – START! – Spiker wykrzykuje to wyczekiwane przez wszystkich tu zgromadzonych hasło. Dziewczyny unoszą w górę chorągiewki, a maszyny podrywają się do szaleńczego pędu.

CZYTASZ
Wbrew sobie
AçãoDlaczego jest tak, że za czyjeś błędy, płacić muszą inni? Jej brat zawsze miał dar sprowadzania na siebie kłopotów. Niestety tym razem sprowadził je na całą rodzinę. Tylko ona, 21 letnia Julie może ocalić ich od śmierci... To moje pierwsze opowi...