Kiedy wróciłam z łazienki, Adrien'a już nie było. Mark siedział na kanapie i palił papierosa. Pierwszy raz widzę go palącego. Niepewnie weszłam do pokoju. On na mnie spojrzał i wypuścił powoli dym z ust. Nie czuje się dobrze w jego towarzystwie, tym bardziej nie chce siadać obok niego, a już o rozmowie z nim nie wspomnę.– Skończyłaś? – Zapytał. Nie! Dalej się smaruje magiczną maścią w łazience!
– Tak – Odpowiedziałam mu, mimo wszystko.
– W takim razie usiądź, bo chce z tobą porozmawiać. – Oznajmił, wpatrując się we mnie. Powoli podeszłam do pufa znajdującego się po drugiej stronie stolika i usiadłam na nim. On w tym czasie zgasił papierosa na stojącym przed nim małym, białym talerzyku, który najwyraźniej służył mu jako popielniczka.
– Na początek weź to. – Mark wskazał dłonią na białą tabletkę i kubek z wodą, które znajdowały się na stole. Wszystko mnie tak bolało, że bez namysłu połknęłam tabletkę, popijając ją wodą. Błagam. Niech złagodzi chociaż trochę ten ból!
– Jutro jest ważne dla mnie spotkanie. – Rozpoczął, ciągle się we mnie wpatrując. Ja patrzyłam wszędzie, tylko nie na niego. – Słuchasz mnie? – Spytał, widząc, że błądzę wzrokiem.
– Tak. – Odpowiedziałam, jednak uparcie na niego nie patrząc.
– To spójrz na mnie, bo mówię do ciebie, a nie do siebie. – Powiedział tak łagodnie, że aż przez sekundę się zastanawiałam czy to na pewno on wypowiedział te słowa. Niechętnie podniosłam na niego wzrok, napotykając na jego szmaragdowe tęczówki.
– Świetnie. – Oznajmił, lekko się uśmiechając. – No więc tak jak mówiłem, jutro odbędzie się ważne spotkanie, na które ty idziesz ze mną.
To jakiś żart, prawda? Czy on jest normalny? Mam z nim gdzieś iść z takim wyglądem? W dodatku mam przebywać w jego towarzystwie po tym, co mi zrobił?
– JA mam iść z tobą? – Spytałam, nie wierząc w to, co usłyszałam.
– Tak. – Jego ton głosu w dalszym ciągu był łagodny.
– Czy ty widzisz, jak ja wyglądam? – Widziałam, że po moich słowach się spiął. Świetnie Julia. Za chwilę znowu wyprowadzisz go z równowagi. Czy tak ciężko jest ci się czasami zamknąć i przemilczeć niektóre rzeczy? Już zaczęłam przeklinać swoją głupotę. Mark wziął głęboki wdech i wypuścił głośno powietrze przez usta.
– Owszem widzę. – No dobra. Nie jest źle. Jeszcze się na mnie nie rzucił. – I właśnie dlatego, kazałem kupić te maści i właśnie dlatego masz miliard kosmetyków, którymi zakryjesz wszystko to, co szpeci twoją śliczną buźkę. – Dodał z wyczuwalną złością w głosie.
Nie odezwałam się. Tak będzie lepie. Im mniej mówię, tym jest bezpieczniej.
– Tak jak powiedziałem. Idziesz tam ze mną. – Kontynuował. – Na tym spotkaniu jesteś moją kobietą, więc masz się zachowywać odpowiednio. Już teraz wczuj się w swoją rolę, bo jeśli zrobisz lub powiesz coś, czego nie powinnaś, to przysięgam, że znowu poczujesz ból. – Ostatnie słowa powiedział tak dobitnie, że nie miałam żadnych wątpliwości, że spełniłby swoje groźby bez wahania. – Rozumiesz? – Spytał.
– Tak. – Odparłam, przełykając głośno ślinę.
– Świetnie. – Wypalił, a na jego twarzy pojawił się złośliwy uśmieszek. – Jutrzejsze spotkanie jest spotkaniem, na którym będą moi przyjaciele. To znaczy, szefowie rejonów, z którymi mamy sztamę, tak jak kibice klubów sportowych, tak i my mamy coś podobnego. Tworzymy w pewnym sensie grupę, która się wzajemnie wspiera, jeśli pojawi się taka konieczność i w przypadku, na przykład takich nieszczęsnych wyścigów, jeśli wygra je któryś z nas, to nigdy nie wkraczamy na swoje tereny. Po prostu każdy prowadzi swoje interesy i nie przeszkadzamy w nich sobie.
Poinformował mnie, a ja serio zaczynałam mieć wrażenie, że gram w jakimś chorym filmie, albo bez przerwy mam koszmar, z którego nie mogę się obudzić. Gangsterzy i ich sojusze? A wrogów wspólnie zabijają? Tylu złych ludzi w jednym miejscu? To chyba dla mnie zbyt wiele.
– Jesteśmy w przyjaznych kontaktach, ale to nie zmienia faktu, że zawsze jeden patrzy na drugiego, z kim przyszedł, bo z byle kim na te spotkania nie przychodzimy. Jak masz przyjść z pierwszą, lepszą dziwką to wtedy lepiej już jest przyjść samemu. I przez ostatni czas, właśnie taką decyzję podejmowałem, ale już się skończyła moja samotność, od teraz ty będziesz mi towarzyszyć na tych spotkaniach i masz być zawsze piękna, miła i przede wszystkim czuła dla mnie, bo jeśli zbłaźnisz mnie przed tymi ludźmi, to czeka cię za to, bardzo bolesna kara.
Nie wierzyłam własnym uszom. Mam być jego hmm, dziewczyną? Bo chyba właśnie to rozumie, mówiąc o byciu jego kobietą, która będzie dla niego czuła. To zbyt wiele! To naprawdę, w obecnej chwili zbyt wiele!
– Także przygotuj się, że jutro wieczorem spędzasz ze mną miły wieczór. – Ledwo się powstrzymałam, żeby nie wybuchnąć śmiechem na jego słowa. Miły? Chyba go posrało. – Co do twojego stroju, to włożysz tę bordową sukienkę, którą dla mnie mierzyłaś, ale to na razie nie jest istotne. W tej kwestii to tyle. – Oznajmił. – A teraz masz mi opowiedzieć, jak było wczoraj i co udało ci się załatwić z ludźmi tego chuja?
No nie. Ja nie mam siły myśleć, a co dopiero opowiadać mu o tych zdarzeniach. W dodatku muszę coś wymyślić, żeby nie wspomnieć w tym wszystkim o Watsonie.
– To wszystko przede wszystkim nie jest takie proste, jak ty sobie myślałeś. – Postanowiłam jednak z nim w miarę normalnie rozmawiać. Nie chciałam go denerwować.
– A co w tym jest trudnego? – Spytał z lekką kpiną.
– To, że po pierwsze poinformowali mnie, że prędzej mogę być ich dziwką niż handlować, a po drugie Clark mało kiedy wyraża zgodę na to, żeby kobiety handlowały dla niego. – Odpowiedziałam mu, zirytowana jego pewnością siebie. Jego mina mówiła, że nie spodobało mu się to, co usłyszał. I słusznie.
– Czekaj, czekaj! – Powiedział, jakby przetwarzał w głowie moje słowa. – Chcą zrobić z ciebie swoją prywatną dziwkę? – Spytał, podwyższonym tonem.
– Nie. – Odparłam. – Chcieli, żebym pracowała w tej spelunie jako striptizerka albo dziewczyna do towarzystwa dla ich klientów w wieczory, które są organizowane tylko dla mężczyzn. – Mark zmrużył oczy na moje słowa.
– To by nie było nawet takie głupie. – Powiedział jak gdyby nigdy nic. On nie mówi poważnie! Nie może mi kazać tego robić! – Problem polega tylko na tym, że on by nic nie tracił przy tym, a wręcz przeciwnie dużo by zyskał. Teoretycznie mogłabyś wtedy próbować jakoś mieszać mu w interesach i spróbować zdobyć informacje, które by mi się przydały. Nie da się jednak ukryć, że wolałbym, żeby udało nam się zrealizować tamten plan z handlem.
Odetchnęłam lekko z ulgą, kiedy uznał, że jednak wolałby, żebym handlowała, ale i tak musiałam wiedzieć, czy jeśli się to nie uda, czy będę musiała być zwykłą dziwką...
– Czyli jak nie będą chcieli mnie wziąć do handlu, to wtedy będziesz mi kazał pracować dla nich w ten drugi sposób? – Spytałam go, bojąc się usłyszeć odpowiedzi.
– Z jednej strony bym chciał, a z drugiej nie. Zależy od sytuacji. – Jego odpowiedź była dla mnie jedną, wielką zagadką. Czyli jest szansa, że nie będę musiała tego robić?
– To znaczy? – Musiałam wiedzieć, od czego zależy moja przyszłość.
– Będziemy się nad tym zastanawiać, jeśli zajdzie taka potrzeba. – Oznajmił wymijająco.
– Okay. – odpowiedziałam zrezygnowana. Pozostaje mi żyć w niepewności.
Wattpad coś ostatnio nie chce współpracować... 😥
CZYTASZ
Wbrew sobie
ActionDlaczego jest tak, że za czyjeś błędy, płacić muszą inni? Jej brat zawsze miał dar sprowadzania na siebie kłopotów. Niestety tym razem sprowadził je na całą rodzinę. Tylko ona, 21 letnia Julie może ocalić ich od śmierci... To moje pierwsze opowi...