49

8.2K 311 23
                                    



Perspektywa Mark'a.

Kiedy się obudziłem, odkryłem, że Julii już nie ma obok. Gdzie ona kurwa jest? Tak szybko się wyspała? Wczoraj musiała być wykończona, bo zasnęła szybciej niż się spodziewałem. Dzięki temu mogłem się bezkarnie nacieszyć jej ciałem i jej obecnością. Jest tak cholernie seksowna. 

Ta noc mogła być dla nas cudowna, ale ona sama się prosiła o inny scenariusz. Nie wiem jednak, czy trochę wczoraj nie przesadziłem. Mam przed oczami obraz jej twarzy, wtedy jak odpłynęła. A w dodatku na poduszce, na której spała jest spora plama krwi. Kurwa! Jak uszkodziłem tą jej śliczną twarz, to będzie źle. Ona musie się dobrze przy mnie prezentować!

 Kurwa! Kurwa! Kurwa! Trzeba było uważać na jej twarz. A co jak zrobiłem jej, coś jeszcze? Nie ma jej. Może gdzieś leży teraz nieprzytomna. W końcu już raz odpłynęła. Zerwałem się z łóżka. Idąc do drzwi, przetarłem twarz i przeczesałem jedną ręką włosy. Kiedy stanąłem w progu, zobaczyłem ją. Siedziała skulona na kanapie. Już w innych ciuchach niż wczoraj i bez tej idiotycznej peruki. Po prostu siedziała tam Julia, a nie Blanca.

 Jej ciało drgało, co mogło oznaczać, że płacze. Kurwa. Chciałem ją przestraszyć, ale nie za mocno. Co teraz robić? Dalej być dla niej oschły i chamski czy pokazać jej moją lepszą stronę? Chyba powinienem być jednak nieco łagodniejszy, parę godzin temu już odpowiednio mocno poczuła na sobie moją złość. Podszedłem nieco bliżej niej. Nawet się nie poruszyła.

– Tak szybko się wyspałaś? – Powiedziałem niepewnie, bo widzieć ją w takim stanie, mimo wszystko nawet dla mnie, nie było przyjemne, a powoli zaczynałem żałować mojej nocnej furii. Mogłem to rozegrać inaczej.

Nie zareagowała w żaden sposób na mój głos. Jednak wyraźnie mogłem zauważyć, że jej mięśnie się napięły, a ona mocniej objęła swoje kolana. Przeklinałem siebie w myślach. Ona miała czuć do mnie respekt, a nie się mnie panicznie bać. Zrobiłem kolejne dwa kroki.

– Julia... – Dalej brak reakcji. – Spójrz na mnie. – Zaczęła tylko głośniej płakać. No rzesz ja cie pierdole. Powinienem dostać nagrodę roku dla największego kretyna. Kurwa! Jeden krok w przód i trzy kroki w tył. Byłem już na dobrej drodze, do tego żeby minimalnie się z nią dogadać i znowu wszystko zjebałem. Ja tylko chciałem, żeby zgodziła się dobrowolnie ze mną przespać, bez przemocy, bez bólu i już tak dobrze szło, a ja jednym złym ruchem wszystko zjebałem. Dlaczego musiałem się dać tak mocno ponieść emocją?!

– Nic ci nie zrobię... Naprawdę, chcę tylko z tobą porozmawiać. – Musiałem być delikatny, zbyt mocno ją do siebie zraziłem tym nocnym wybuchem.

Jednak w dalszym ciągu nie reagowała. Kucnąłem więc przed nią i delikatnie próbowałem podnieść do góry jej podbródek. Kiedy mi się to udało, od razu tego pożałowałem. Takiego widoku, to ja się nie spodziewałem. Coś ty jej zrobił? Moja podświadomość mnie ganiła. A ja wmawiałem sobie, że wcale mnie to nie rusza. Zasłużyła sobie na to. Sama jest sobie winna. Ostrzegałeś ją. Nie. Zasłużyła na małą lekcję pokory, a nie na takie coś. Przełknąłem głośno ślinę. I co ja mam jej teraz powiedzieć? Że mnie poniosło? Że nie chciałem aż tak jej uszkodzić? Przecież wyjdę na kretyna. Patrzę w jej załzawione, przestraszone, czerwone i podkrążone oczy. Jej podbródek drga. Boi się mnie. To nie tak miało być!

– Julia, ostrzegałem cię... – Kurwa! Nie wiedziałem, co mam jej powiedzieć, żeby ją uspokoić. – Powinnaś już wiedzieć, że jestem wybuchowy. Doskonale wiedziałaś, że nie należy na mnie podnosić głosu i wyprowadzać mnie z równowagi. A ja cię ostrzegałem, więc dlaczego to zrobiłaś? Ja tego nie chciałem, ale nie dałaś mi wyboru. – Starłem się, żeby mój głos brzmiał łagodnie, ale stanowczo i aby nie usłyszała w nim moich wyrzutów sumienia.

– Proszę – Wyłkała. – Zostaw mnie.–  Odwróciła ode mnie wzrok.

Cholera! Kiedy patrzę na nią w takim stanie, to granie człowiekiem z kamienia i bez uczuć, zaczyna sprawiać mi dużą trudność. Poniosło mnie. Wiem. Jednak czasu nie cofnę. Nie chciałem jej aż tak mocno uszkodzić. Nie o to mi chodziło!

– Chcę tylko, żebyś mnie przeprosiła, za swoje wczorajsze zachowania i obiecała, że na przyszłość trzy razy się zastanowisz nim zaczniesz się do mnie odzywać w taki sposób. – Muszę jakoś wyjść z tego wszystkiego z twarzą. Po chwili znowu na mnie spojrzała.

– Przepraszam, to się więcej nie powtórzy. – Wyszeptała z tak wielką obojętnością i tak bardzo wyczuwalnym strachem, że kolejny raz tylko przekląłem siebie w myślach za mój debilizm. Ale dobra. Wystarczy mi to.

– W porządku. – Powiedziałem. – Jeden buziak i już się na ciebie nie gniewam. – Tak. Pragnąłem znów poczuć smak i dotyk jej ust. Spojrzała na mnie z przerażeniem. – Tylko jeden, mały buziak. – Powiedziałem, aby dodać jej odwagi. Po chwili cmoknęła moje usta, tak szybko, że prawie tego nie poczułem, a ja wzrok od razu powędrował w dół.

Uznałem, że nie będę już jej męczył. Powinienem ją przeprosić za te siniaki i rozcięcia na twarzy, ale oczywiście, że tego nie zrobię! Podniosłam się z pozycji kucającej.

– Jadałaś już coś? – Spytałem. Jej głowa znowu spoczywała na ramionach, ale byłem w stanie zauważyć, że pokręciła przecząco głowa. – Dlaczego? – Nie chcę, żeby jeszcze przeze mnie się zagłodziła. A żeby chociaż trochę odkupić swoje winy, byłbym nawet w stanie zrobić jej coś do jedzenia. Niech, nie myśli, że jestem aż takim chujem.

– Nie jestem głodna. – Wymamrotała.

– Na pewno? – upewniłem się. A ona pokiwała już tylko głową, że tak. Dałem więc jej spokój. I udałem się do kuchni, intensywnie myśląc nad tym, co mam zrobić z jej twarzą. Przecież ona mi jest w niedzielę potrzebna, jak mam ją pokazać ludziom z takim wyglądem?

Przyszło mi coś do głowy, wyciągnąłem więc telefon i wybrałem numer do Adriena.

– Tak, szefie? – Usłyszałem jego głos.

– Musisz mi kupić jakieś maści na siniaki i to takie najlepsze i przywieź je do mieszkania Julii. A i zostały w pokoju gościnnym te wszystkie przyrządy, co ta baba przywiozła Julii do malowania. Je też tutaj przywieź, bo ja nie dałem rady, tego wszystkie zabrać. – Wydałem mu dyspozycje. Tak. Przywiozłem jej wczoraj sporą część kosmetyków, ale ona nawet o tym nie wie, bo nie dała mi dojść do słowa. Wolała na mnie wrzeszczeć.

– Się robi szefie. – Usłyszałem w odpowiedzi. I to mi się podoba. Jeszcze gdyby tak Julia się nauczyła, że właśnie tak się ze mną rozmawia...

Wbrew sobieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz