21

12.1K 393 4
                                    

— Ej wysiadaj, nie mamy czasu! — ponaglił mnie Mark. 

Również opuściłam pojazd. Znowu uderzyła we mnie fala stresu i przerażenia. Miałam nogi jak z waty, a serce biło jak oszalałe. Dotarło do mnie, że jestem z nimi sama w lesie. Moja wyobraźnia zaczęła podsuwać mi niezbyt przyjemne i optymistyczne obrazy. Zostałam wyrwana z tych wizji w momencie gdy ktoś złapał mnie za rękę.

— Chodź! Co tak stoisz jak słup soli?! — To był Gibson, ciągnął mnie za sobą. Nawet nie wiedziałam, że odpłynęłam do tego stopnia, że nie zauważyłam, że mężczyźni się oddalają.

— Dowiem się w końcu, o co chodzi? — odważyłam się zadać mu pytanie, kiedy zrównaliśmy się z resztą. Charlie, Adrien i David szli przed nami milcząc. Mój kolega nie odezwał się do mnie jeszcze słowem, a nawet na mnie nie spojrzał. Nic z tego nie rozumiem...

— Oczywiście, że się dowiesz — odpowiedział, nie patrząc na mnie. Mężczyzna w dalszym ciągu trzymał mnie za rękę i nic nie zapowiadało tego, żeby miał ją uwolnić ze swojego uścisku. Szliśmy przez las, który przyjemnie chronił mnie przed palącym słońcem.

— Wracamy pod fabrykę, ponieważ wydarzy się tam — spojrzał na zegarek — za jakieś czterdzieści minut coś ważnego dla ciebie i coś, co ułatwi nam wytłumaczenie ci twojego zadania.

Świetnie, nie mogę się doczekać. Od razu mi ulżyło na tą wiadomość...

— To znaczy? — spytałam nieśmiało. Wolałam jednak wiedzieć konkretnie, co mnie tam czeka. Gibson spojrzał na mnie badawczo. Ciekawe, co takiego chciał wyczytać z mojej twarzy... Chciał sprawdzić, czy już jestem przerażona?

— To znaczy zobaczysz, czym będziesz się między innymi zajmować przez najbliższy czas. Będzie tam podstawiony mój człowiek, który spotka się z ludźmi Clarka. Będzie dla nich handlował towarem, a dzisiaj mają mu go przekazać. Robimy to tylko po to, żebyś wiedziała jak oni wyglądają, ponieważ będziesz musiała się z nimi zakolegować, wzbudzić ich zaufanie, aż w końcu pozwolą ci dla siebie pracować. A wtedy ty będziesz brać od nich towar, sprzedawać go, ale kasę za to dostawać będą ja — zrobił krótką przerwę, aby spojrzeć na mnie i pokazać mi, jaki wymyślił genialny plan — oni natomiast będą dostawać perfekcyjnie podrobione fałszywki. Myślę, że są takimi debilami, że się nawet nie zorientują.

Po tym co usłyszałam, zrobiło mi się słabo. Czułam się jakbym oberwała czymś w łeb, bodźce zewnętrzne docierały do mnie jakby przez mgłę. Czy ja dobrze słyszałam? Mam handlować narkotykami? Mam zakolegować się z przestępcami? Mam ryzykować, wciskając im fałszywe pieniądze? Przecież ja się do tego nie nadaję! To zbyt wiele jak dla mnie.

Nogi się pode mną ugięły. Gdyby nie to, że Gibson ciągle trzymał mnie za rękę i gdy upadałam podciągnął mnie za nią do góry, osunęłabym się na ziemie. Natomiast zamiast tego zostałam przyciągnięta do boku tego potwora, który podtrzymywał mnie w mojej tali. Już wolałabym leżeć teraz na ziemi.

— Hej! Co ty odpierdalasz?! — usłyszałam jego krzyk. ­— Ogarnij się w tej chwili!

Łatwo ci mówić kretynie! To nie tobie za chwilę ma się wywrócić do góry nogami cały świat i nie ty będziesz musiał stać się kimś, kim nigdy nie chciałbyś być!

Zaczęłam głęboko oddychać z nadzieja, że wrócę do siebie. Zatrzymaliśmy się w miejscu, silny uścisk Mark'a nie pozwalał mi osunąć się na ziemię. A pragnęłam tego. Chciałam upaść i więcej się nie podnieść, byle nie musieć robić tych wszystkich rzeczy.

— Ej Julia co jest?! — usłyszałam krzyk Davida. Nawet nie zauważyłam, kiedy znalazł się obok nas.   — Co jej zrobiłeś? — zwrócił się do brata.

— Kurwa ! Nic jej nie zrobiłem! Nie sądziłem, że jest aż tak wrażliwa, że zacznie mi tu mdleć!

— Mówiłem ci, że to nie dla niej! — odwarknął mu David.

Zaczynałam powoli wracać do siebie.

— Już jest lepiej, już jest lepiej... — wydusiłam z siebie. — Puść mnie! — zażądałam.

Nie chciałam być dłużej tak blisko tego człowieka. Mark gwałtownie ściągnął z moje tali rękę. Zachwiałam się, ale mój kolega natychmiast zareagował, podtrzymując moje ramie.

— Julia na pewno jest lepiej? ­— zapytał.

— Tak, myślę, że tak — przestało mi się kręcić w głowie, więc odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

— Świetnie! Więc ty wracaj do chłopaków —  zwrócił się do Davida. — A my będziemy kontynuować naszą rozmowę — tym razem mówił do mnie. Mój kolega bez słowa odszedł ode mnie, a Mark szarpnął mnie za ramię zmuszając bym szła dalej.

— Nie odwalaj więcej takich cyrków! — odezwał się znowu. No kurwa serio? Rzeczywiście, bo ja mam wpływ na to jak mój organizm reaguje na takie wiadomości! — W niczym ci to nie pomoże, bo i tak będziesz robiła to, co ci każę! — kontynuował. — Na takie coś, to możesz tylko mojego brata nabrać, a nie mnie!

Boże on naprawdę myśli, że ja udawałam...

— Ale ja... — chciałam coś powiedzieć, ale Mark mi na to nie pozwolił.

— Teraz ja mówię! — warknął — za chwilę będziemy na miejscu, a ty jeszcze nie wiesz wszystkiego— O super, ma dla mnie więcej miłych wiadomości. — David pracuje głównie w domu, stąd wielu ludzi z naszego świata nie wie, że mam brata, a tym bardziej, że współpracuje ze mną. W związku z tym, pójdziesz z nim w piątek na imprezę, na której będą ludzie, których za chwilę zobaczysz. Tam masz się do nich zbliżyć. Nie interesuje mnie, jak to zrobisz. Jeśli będziesz musiała dać im dupy, to masz to zrobić. Nie wnikam jak tego dokonasz. Kiedy już będziesz się z nimi znała, to wkręcisz się w ich interes. Masz to zrobić tak, żeby niczego nie podejrzewali. Jeśli to zjebiesz, to zobaczysz, co to znaczy mnie wkurzyć. Będziesz musiała trochę zmienić swój wygląd, żeby w sytuacji, kiedy będziesz pokazywać się u mojego boku — zrobił pauzę — a będziesz. Żebyś nie została od razu przez kogoś rozpoznana.

Nie wierzę w to, co słyszę, niby jak mam zmienić mój wygląd? Chyba go posrało, jeśli sądzi, że będę zmieniać się od tak, bo on wymyśla jakieś gówna! Po za tym, jak on to sobie wyobraża, że stanę się kimś, kim nie jestem i nikt ma tego z mojego otoczenia nie zauważyć?

— Niby jak mam to zrobić? — zapytałam go, a moim oczom ukazał się budynek starej fabryki.

— Wszystkiego po kolei się dowiesz. Najpierw pokażę ci odpowiednich ludzi i zobaczysz, jak to się wszystko odbywa, żeby w przyszłości nic cię nie zaskoczyło.

Dotarło do mnie, że to wszystko już się zaczęło, że nie ma odwrotu. Albo stawię czoła nowym wyzwaniom albo to wszystko źle się skończy. Zaczęłam znowu głęboko oddychać, próbując opanować moje nerwy, żeby móc jak najmocniej to będzie w danej chwili możliwe skupić się i nie dać po sobie poznać jak bardzo się boję.

Wbrew sobieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz