93

6.6K 269 20
                                    


Perspektywa Watsona.

— Cholera! Joe! — Przywalam sobie z dłoni w czoło, bo nie wierzę, że wcześniej na to nie wpadłem. — Pamiętasz pierwsze pomieszczenia, do których weszliśmy? — pytam go.

— No? — patrzy na mnie, marszcząc czoło. 

Kiedy Mark poszedł, to od razu pozbyliśmy się przynajmniej na chwilę tego materiałowego gówna z twarzy, więc mogę widzieć jego minę.

— No i był tam magazyn, w którym było dużo przedmiotów i na przykład na sto procent widziałem tam siekierę?

— Szybko! Chodź! — Joe reaguje gwałtownie i od razu biegnie w stronę tamtego pomieszczenia. Mnie nie zostaje nic innego jak zrobić to samo.

Biegnę za nim do tego magazynu, czy raczej graciarni. Joe od razu wpada do środka i lata po pomieszczeniu, jakby był nakręcony. Ja idę do miejsca, w którym widziałem siekierę i biorę ją z półki.

— Patrz, co znalazłem! — Słyszę po chwili krzyk Joego, więc spoglądam w jego stronę.

Joe stoi z wiertarką w dłoni i cieszy się jak małe dziecko, które dostało lizaka.

— A widziałeś gdzieś w pobliżu drzwi kontakt, żeby ją podłączyć? — Mówię z politowaniem, bo mam wrażenie, że on nie myśli w danej chwili logicznie.

— Nie będzie mi potrzebny? — Odpowiada mi, uśmiechając się cwanie i w tym momencie, wiertarka wydaje z siebie ryk. — Ktoś inteligentny wymyślił wiertarki na akumulator. — Śmieje się, a ja też się uśmiecham, bo już dawno nie widziałem go takiego radosnego.

— Dobra! To chodźmy tam! Może uda nam się jakoś otworzyć te drzwi! — Ponaglam go od razu, bo sam chciałbym już zobaczyć Julię. Cholera! Tak. Chciałbym...

— Okay! Okay! — Odpowiada mi Walker, a ja od razu zmierzam do tych przeklętych drzwi.

— Julia! Jesteś pod drzwiami? — Zadaję od razu pytanie, jak tylko docieram do metalowej płyty.

— Tak. — Słyszę jej cichy głos po drugiej stronie.

— W takim razie odsuń się od drzwi jak najdalej, a my spróbujemy je otworzyć, dobrze? — Mówię do niej łagodnie.

— Okay, pójdę na łóżko. — odpowiada mi, a zaraz po tym słyszę jej oddalające się kroki.

— Dobra Joe! Działamy! — Zwracam się do mojego towarzysza. — Może spróbujmy najpierw z tą wiertarką. — Proponuję.

— Zdecydowanie tak. Widziałem kiedyś w telewizji, jak rozwalają i otwierają wiertarką zamek, więc może i mi się uda. — Odpowiada mi.

— W takim razie działaj, bracie. — Mówię i odsuwam się od drzwi, robiąc mu miejsce.

Joe przykłada wiertło do zamka i uruchamia wiertarkę. Urządzenie wydaje głośny dźwięk, który roznosi się echem po korytarzu, a ja mam nadzieję, że nie usłyszy go ktoś, kto nie powinien. Patrzę, jak wiertło wchodzi coraz głębiej w metal i modle się, aby się udało, bo szczerze wątpię, że tą siekierką uda nam się coś zdziałać... Przez cały czas w skupieniu obserwuję Joego, a kiedy widzę, jak Walker wyciąga zamek razem z wiertłem z drzwi, moje serce podskakuje z radości. Udało się?

— O Boże! — Krzyczy Joe i odkłada na ziemię wiertarkę razem z zamkiem. Zaraz po tym błyskawicznie naciska na klamkę, a drzwi się otwierają! — Udało się! — Oznajmia mi i od razu wbiega do środka, a ja zaraz za nim.

Wbrew sobieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz