53

8.2K 309 17
                                    


– Zamknijcie się! – Okay. Mark stracił cierpliwość. Podniósł się z fotela i spojrzał na nas groźnie.

– Kurwa! Co to za krzyki? – W pokoju pojawił się David.

– Wszyscy mają się teraz zamknąć i nie odzywać, bez mojego pozwolenia. – Warknął Mark. David patrzył na nas wszystkich z podejrzliwością, ale się nie odezwał.

– Co to, kurwa? Przedszkole jest, żebyście się na siebie darli i kłócili jak małe dzieci? I do tego skarżyli mi na siebie jak gówniarze? 

 Mark był wkurzony. Jednak zgadzam się z nim w stu procentach. Cook, zdecydowanie zachowywał się jak małe dziecko.

 – Skoro jednak tak się zachowujecie, to rozwiąże z wami tę kłótnię jak z małymi dziećmi. – Oznajmił. – Julia, dlaczego uderzyłaś Charliego? – Zwrócił się do mnie, splatając ręce na piersi.

Okay. Skoro Cook tak chciał to rozegrać, to proszę bardzo. Nie będę kłamać.

– Bo ten kretyn jak tylko mnie zobaczył, jak wsiadam do auta, to przez pierwsze minuty nabijał się ze mnie, że chodzę jak kaleka! A potem jak do niego dotarło, że to twoja robota, to cieszył się jak pojeb, że w końcu dałeś mi nauczkę, jednocześnie ubolewając nad tym, że nie mógł tego zobaczyć na własne oczy!

– Co zrobiłeś?! – David przerwał mi moją wypowiedź. A Mark spiął się jeszcze bardziej, a jego spojrzenie, zdecydowanie nie było przyjazne.

– Nie przerywaj Julii! Nie udzieliłem ci głosu! – Warknął na niego. David pokręcił z niedowierzania głowa, ale ku mojemu zaskoczeniu już się nie odezwał.

– A potem zadzwoniła moja mama i kiedy ja próbowałam wcisnąć jej bajkę, że spałam te dwie noce u koleżanki, aby wytłumaczyć się, dlaczego nie wiem, co się działo przez ostatnie dni z Joe, to on zaczął się głośno śmiać, żeby słyszała, że jestem z jakimś facetem! A kiedy powiedziałam jej, że to telewizor, to on zaczął się śmiać jeszcze głośniej i wtedy go uderzyłam w ramię. Przecież to nawet święty by stracił cierpliwość! – Zakończyłam mój monolog. Nie wierząc, że to wszystko jest na poważnie. Kurwa! Jak małe dzieci...

Mark wysłuchał mnie, a od momentu, w którym wspomniałam mu, że Cook miał radochę z tego, że mnie pobił - patrzył na niego groźnie. Chyba miałam rację. Niby dlaczego Gibson miałby być zły na mnie? To ten debil, zachowywał się jak niedorozwój.

– Masz coś jeszcze do dopowiedzenia, Charlie? – Spytał go oschle. Ten nie był już tak pewny siebie, jak na samym początku. Widziałam to.

– Tak mam – odezwał się blondyn. – Chciałem jej od razu oddać i poprawić te siniaki, które już ma, bo żadna suka nie będzie podnosić na mnie ręki. Jednak postanowiłem, że przyjdę z tym do ciebie, bo nie będę podnosił na nią ręki, bez twojej zgody. – Oznajmił.

Mimowolnie fuknęłam pod nosem oburzona jego słowami. Co za jebany hipokryta! Gdyby tylko Gibson wiedział, że już użył wobec mnie siły bez jego pozwolenia! Adrien, doskonale wiedząc z czego, wynika moja reakcja, spojrzał na mnie gniewnie i tworząc z ust cienką linię, pokręcił głową.

– Julia. – Ostrzegł mnie Mark.

– Przepraszam. – Postanowiłam nie wypowiadać moich myśli na głos.

– I ty uważasz, że powinienem ją ukarać, za to, że podniosłą na ciebie rękę, tak? – Spytał go ze spokojem w głosie, ale ja widziałam, że wcale taki spokojny nie był.

– Tak bądź też wyrazić mi na to zgodę. – Odparł mu zdecydowanie blondyn.

– W porządku. – Powiedział Mark, a pode mną się prawie nogi ugięły. W porządku? Zgadza się z nim? – Jednak, skorzystajmy z tego, że jest nas więcej w tym pomieszczeniu. Zapytajmy innych o opinię w tej sprawie. Czy jest wśród nas jeszcze ktoś, kto uważa, że Julia zasługuje na karę za swój czyn? – Spytał z wielką obojętnością w głosie, patrząc na pozostałych z rozbawieniem w oczach. Okay. Nie wszystko jeszcze stracone. Spojrzałam na Adrien'a, pokręcił przecząco głową. Na Davida nie patrzyłam, bo było dla mnie oczywiste, że też nie poprze tego bałwana.

Wbrew sobieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz