15

13K 496 10
                                    

Perspektywa Davida.

Nie miałem odwagi patrzeć na Julię. Obiecałem, że jej pomogę, a teraz siedzę jak ostatni dupek i nawet nie potrafię spojrzeć jej w oczy. W chwili obecnej nie mogę nic zrobić. Mark poinformował mnie wczoraj, że nie będzie dla niej zbyt ostry, ale ja mam się nie odzywać i nie wtrącać w to, co on będzie jej robił i mówił. Miałem udawać, że mnie tu nie ma, inaczej i tak by mnie wywalił z pomieszczenia. Nie mogłem na to pozwolić, bo w razie czego mógłbym jakoś opanować sytuację, a gdyby mnie tu nie było Julia została by z nimi całkiem sama. Dlatego siedziałem jak ten ostatni kretyn i patrzyłem jak Julia płacze i jak ten zjeb  Cook robi jej krzywdę. Błagałem Julię w myślach, żeby się w końcu odezwała do mojego brata. Nie chciałem, żeby zrobił jej coś poważniejszego.

— Proszę... — dotarł do mnie jej szept.

Boże! W końcu, przecież ten kretyn zaraz jej chyba wyrwie wszystkie włosy. Na razie jedyne, co odpowiadała to „tak", ale już lepsze to niż jakby dalej nic nie mówiła. Zobaczyłem, że Mark podniósł się kanapy. Nie podoba mi się to, on potrafi być czasem nieobliczalny. Co on chce zrobić? Szedł w jej kierunku, zerknąłem na Julię, widziałem, że się boi, a ja nie mogę nic zrobić. Jakie to wkurwiające!

Podniósł ja do góry. Świetne teraz widzę tylko jego plecy.

— W takim razie jaka jest twoja decyzja? Będziesz robić to, co ci każę? — zapytał ją.

Nie usłyszałem jej odpowiedzi. Może nic nie powiedziała? A może tak cicho, że tylko on ją usłyszał? Mark pochylił się w jej stronę? No kurwa! Chyba nie ma zamiaru jej pocałować! Zacisnąłem dłonie w pięści. Nie wytrzymam, nie dam rady nie zareagować. Po chwili zobaczyłem jak unosi dłoń. Uderzył ją?!

— Zasada numer jeden! — Usłyszałem jego krzyk — Kiedy mam ochotę cię pocałować, to się kurwa nie wyrywasz!

Nie. Nie dam rady na to patrzeć. Poderwałem się na równe nogi.

— Dosyć! Puść ją! ­— Podbiegłem do mojego brata i oderwałem go od Julii.

Perspektywa Julii.

Trzymałam się za piekący policzek. Patrzyłam jak David powala na podłogę Mark'a, a następnie siada na nim okrakiem i chwyta go za koszulkę. Stałam jak wryta, nie potrafiłam nic zrobić.

— Pojebało cię do reszty! ­– usłyszałam krzyk mojego kolegi. — Miałeś jej nie robić krzywdy, a ty ją kurwa policzkujesz i to jeszcze za nic?!

— To nie jest twoja sprawa! Jeśli teraz się nie nauczy do mnie szacunku i tego, że ma wykonywać wszystkie moje polecenia, to potem będzie tylko gorzej!

— Ale obiecałeś mi!

— Uspokój się! Przecież nic się jej nie stało! I złaź ze mnie do cholery!

David podniósł się z ziemi, następnie podszedł do mnie i przytulił. Czyli jednak nie ma mnie w dupie? Już myślałam, że naprawdę będę zdana całkiem sama na siebie, a wychodzi na to, że może jednak tak nie będzie. Nie rozumiem tylko, dlaczego tak długo nie reagował.

W tym czasie Mark podniósł się z ziemi. I spojrzał na nas, a następnie na swoich ludzi.

— Chłopaki, pamiętacie jaka była umowa między mną, a Davidem? — Na te słowa David odsunął się ode mnie i stanął twarzą zwróconą w stronę swojego brata, chowając mnie ruchem ręki za swoimi plecami.

— Mark nie przeginaj... — odezwał się.

— Ja przeginam? To ty miałeś mi nie przeszkadzać w trakcie rozmowy z Julią.

Czyli dlatego David tak się zachowywał, bo on mu kazał.

— A ty miałeś jej nic nie zrobić!

— Kurwa! Nie rozśmieszaj mnie! Kto jak kto, ale ty dobrze wiesz jakbym mógł ją potraktować, a ona dostała ode mnie tylko lekko po twarzy, a ty robisz z tego aferę?

David się nie odezwał. Mierzł tylko wzrokiem swojego brata.

— A teraz macie wszyscy wyjść! Chcę zostać z Julią sam!

Boże! Błagam tylko nie to! Nie chce z nim zostać sama.

— Nie uważasz, że już jej wystarczy na dzisiaj wrażeń? — zapytał David. — A po za tym serio myślisz, że zostawię ją z tobą teraz samą?

— Chyba nie sądzisz, że będę się ciebie pytał o zdanie! — wybuchnął Mark. — Chcę tylko jej wyjaśnić zasady, których ona na razie nie zna — dodał już spokojniejszym tonem. — Unikniemy wtedy sytuacji, w których będę zmuszony jej pokazać, gdzie jest jej miejsce i jaka jest jej rola w tym wszystkim.

— To możesz to zrobić przy nas. — David, ku mojej radości się nie poddawał.

— Nie. Nie mogę. — Jego ton głosu był ostry i nieznoszący sprzeciwu. — Macie wyjść!

Charlie i Adrien podnieśli się z kanapy i zaczęli iść w stronę wyjścia z pokoju.

— Ja nigdzie nie idę! — Mój kolega znowu mu się postawił.

— Kurwa! Nic jej przecież nie zrobię! Wyjaśnię jej to, co mam wyjaśnić i wróci do swoich kolegów! — Widziałam, że Gibson traci już całkiem cierpliwość. Nie chciałam żeby się jeszcze bardziej zdenerwował, a tym bardziej nie chciałam narażać Davida na jego złość. Potrzebowałam jego pomocy, ale nie mogę być egoistką. Muszę zostać z nim sama.

— David... — odezwałam się. — Idź, dam sobie radę — ledwo panowałam nad moim głosem, żeby brzmiał pewnie. Oczywiście, że się bałam być z nim sama, ale muszę.

— Julia, jesteś pewna? — zapytał z troską w głosie.

— Tak, idź już. — David spojrzał na mnie i ostatni raz przytulił, a następnie wyszedł z pokoju. Patrzyłam jak zamyka za sobą drzwi. Stało się. Zostałam z nim sama.

Wbrew sobieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz