– Masz jakiś plan jak zdobyć klientów? – Pyta Watson, kiedy już się uspokoiłam po telefonie Mark'a i usiedliśmy na ławce, jedząc lody.
– Joe obiecał, że mi pomoże i podeśle kilku swoich klientów. – Odpowiadam, po czym coś sobie uświadamiam. – Cholera! Muszę się z nim przecież skontaktować!
– To może zrobisz to teraz? – Proponuje Watson. – Obliczymy, ile oni mogą wziąć od ciebie towaru i potem będziemy musieli znaleźć ci chętnych na resztę prochów. – Oznajmia. A mnie utkwiło w głowie tylko jedno słowo: MUSIMY.
– Musimy? – Powtarzam je na głos, bo robi mi się cieplej na sercu.
– No przecież powiedziałem, że ci pomogę! Nie dopuszczę do tego, żeby ten cwel zrobił sobie z ciebie dziwkę! – Mówi, widząc moją minę i kładzie dłoń na moim ramieniu. Boże! Ty mnie chyba jednak kochasz, skoro postawiłeś tego człowieka na mojej drodze!
– Jesteś kochany. – Mówię, a moje oczy robią się lekko wilgotne. Wzruszyłam się. Wzruszyłam się tym, że jeszcze istnieją dobrzy ludzie na tym świecie. A w dodatku w takim świecie, w jakim aktualnie się znalazłam!
– A przestań! Każdy normalny człowiek by się tak zachował! – Mówi lekko zmieszany. – A teraz bierz telefon i dzwoń do swojego brata!
Zgadzam się z Watsonem, co do tego, że muszę zadzwonić do Joe'go. Wyciągam więc telefon i wybieram jego numer. Co prawda ma niby teraz nocki i zapewne jeszcze śpi, ale trudno, to jest sprawa niecierpiąca zwłoki.
– Halo... – Po kilku sygnałach słyszę jego zaspany głos w słuchawce. Wiedziałam, że jeszcze śpi!
– Joe przepraszam, że cię budzę, ale to jest sprawa niecierpiąca zwłoki.
– Co się dzieje? – Pyta od razu bardziej przytomnie.
– Pamiętasz, jak mi obiecałeś, że gdy będę miała handlować, to ty mi pomożesz z klientami?
– No oczywiście, że pamiętam! – Odpowiada nerwowo.
– No, więc słuchaj uważnie. – Chcę mu w jak największym skrócie przedstawić sytuację. – Żeby móc handlować dla tego ciula, dostałam warunek, że mam sprzedać pewną całkiem sporą ilość towaru w ciągu tygodnia. Potrzebuję klientów na gwałt! Bo jak mi się nie uda tego zrobić, to będę musiała pracować u niego jako jego dziwka. – Oznajmiam. – A! I mam jeszcze jedną, bardzo ważną informację. Nie pytaj, jak to się stało, ale Watson zna prawdę i właściwie siedzi tu teraz obok mnie. I obiecał, że jeśli chodzi o sprzedanie tego gówna w ciągu tego tygodnia, to też mi pomoże.
– Kurwa! – Słyszę w odpowiedzi. – Ile masz tego sprzedać? – Pyta.
– Sto gram koki i dwieście amfy. – Odpowiadam cicho, bojąc się, że ktoś mógłby mnie podsłuchiwać.
– Pierdolisz! – No tak. Takiej reakcji się spodziewałam.
– No niestety. Także sam widzisz, że czas mnie goni, a brak jakichkolwiek klientów nie jest pomocny.
– Dobra! Julia! W wyjątkowej sytuacji trzeba podjąć wyjątkowe działania. W tym tygodniu kieruję do ciebie wszystkich moich klientów. Skoro Watson chce ci pomóc, to on dołoży kilku swoich i powinno się udać! – Mówi, a ja nie wierzę własnym uszom.
– Joe! Nie możesz! Przecież ty też musisz zarabiać na dług! – Nie mogę się na to zgodzić.
– Julia! Ja dobrze wiem, co robię. O mnie się nie martw. Dla mnie ten jeden tydzień nie robi aż tak dużej różnicy, Uwierz mi. I tak niedługo będę miał już całą sumę. – Mój brat brzmi dość pewnie, ale czy aby na pewno mnie nie okłamuje?

CZYTASZ
Wbrew sobie
БоевикDlaczego jest tak, że za czyjeś błędy, płacić muszą inni? Jej brat zawsze miał dar sprowadzania na siebie kłopotów. Niestety tym razem sprowadził je na całą rodzinę. Tylko ona, 21 letnia Julie może ocalić ich od śmierci... To moje pierwsze opowi...