– O co, ci chodzi? – spytałam go. Modliłam się w duchu, żebym się myliła i aby wcale nie miał na myśli tego, czego się najbardziej obawiałam.
– Naprawdę nie wiesz? – na jego twarzy pojawił się ohydny uśmieszek. – Pytałaś się mnie w samochodzie czy masz przede mną uklęknąć, żebym ci wybaczył twoje kłamstwo. – Zrobił krok w moją stronę. Moje serce zaczęło bić szybciej, a oddech stał się płytki. – No, więc ci odpowiadam, że tak. I właśnie teraz, jest na to dobry moment.
– Błagam. Nie. – Te dwa słowa, ledwo przedarły się przez moje ściśnięte gardło.
– Błagasz mnie? – spytał z drwiną w głosie. – O co, ty mnie błagasz? – Zadał kolejne pytanie i zaczął powoli się do mnie zbliżać. Przez cały czas patrzył mi w oczy.
– Ja naprawdę nie zrobiłam tego celowo... – Przestawałam mieć kontrolę nad moim ciałem, które oczywiście musiało się zacząć trząść, dając temu skurwielowi satysfakcję.
Ku mojej rozpaczy, on w dalszym ciągu zbliżał się do mnie. Zrobiłam jeszcze dwa kroki w tył. Trzeci niestety okazał się ostatnim, bo moje łydki spotkały się z łóżkiem. Przez co, runęłam plecami na materac, przy okazji rozwalając kupki ubrań, które się na nim znajdowały. Charlie parsknął śmiechem i korzystając z sytuacji, doskoczył do łóżka i nim zdążyłam zareagować, siedział już na moich biodrach. Chciałam go odepchnąć, jednak on był szybszy i silniejszy. Złapał moje nadgarstki i przygwoździł je nad moją głową. Zbliżył swoją twarz tak blisko mojej, że czułam jego oddech na moim policzku. Próbowałam wyrwać ręce z jego uścisku, ale to było nierealne.
– Niby taka cwana, a taka niezdara – mruknął, uśmiechając się przy tym złośliwie.
– Proszę. Zejdź ze mnie – mój głos się trząsł. W gardle miałam już Saharę, do tego czułam, że w kącikach moich oczy zaczynają się zbierać łzy bezradności.
– Teraz mnie prosisz? – warknął. – Trzeba było się dwa razy zastanowić, nim zrobiłaś ze mnie idiotę. – Więc padniesz przede mną na kolana, czy skoro już się położyłaś, wolisz się zabawić inaczej? – mówił teraz łagodnie i prawie szeptem, wwiercając się we mnie swoimi niebieskimi jak ocean oczami.Po chwili przełożył nadgarstek mojej lewej dłoni do swojej drugiej ręki. Trzymał więc teraz jedną ręką moje oba nadgarstki. Myślałam, że uda mi się dzięki temu, wyrwać z jego uścisku, ale w dalszym ciągu było to trudne. Drugą, wolną dłonią zaczął sunąć po moim policzku, zjeżdżając coraz niżej. Błagam! Nie! Muszę coś zrobić!
– Przepraszam! Ja naprawdę żałuję, że się tak zachowałam! – Byłam żałosna. Wiem. Liczenie na to, że mi odpuści, było wielką naiwnością z mojej strony. Musiałam jednak próbować. Skoro fizycznie byłam zbyt słaba, żeby go pokonać, to może jestem w stanie wpłynąć jakoś na jego psychikę. Może ma w sobie odrobinę człowieczeństwa.
– Ty żałujesz?! – wrzasnął. Wzdrygnęłam się na ten dźwięk, nie byłam przygotowana na taki wybuch z jego strony. – Wiesz, ile pracowałem na to, żeby Gibson obdarzył mnie tak dużym zaufaniem, jakim darzył mnie w tamtej chwili?! – Dłonią, którą jeszcze przed chwilą sunął po moim ciele, chwycił mój podbródek i zbliżył swoją twarz tak blisko mojej, że stykaliśmy się czubkami nosów. Poczułam wyraźnie zapach mięty, który ulatniał się z jego ust. Jego spojrzenie było mroczne, jakby wstąpił w niego sam diabeł.
– Wiesz, ile mnie, to kosztowało?! – Znowu krzyczał – A ty wszystko zepsułaś! Wiesz, ile straciłem w jego oczach, przez tę akcję z twojej strony?!
Nie mam pojęcia, jakim cudem potrafiłam w tej chwili logicznie myśleć, ale coś mi przyszło do głowy. Jak to nie pomoże, to już po mnie.
– Ale ja tylko chciałam bronić mojego brata – żałośnie wyjęczałam – A poza tym, dobrze wiemy, że gdyby nie to, że los chciał, że przejechał akurat wtedy, w pobliżu domu radiowóz na sygnale, to na bank byście mi nie uwierzyli. – Liczyłam na to, że w ten sposób sprawię, że on zrozumie, iż, to przypadek sprawił, że udało mi się ich wtedy oszukać.– Nawet jeśli masz rację, to czy Gibson zdaje sobie z tego sprawę?! – warknął, zaciskając mocniej palce na moim podbródku.
– Na pewno! Przecież nie jest głupi! A nawet jeśli powiedział wam wtedy niemiłe słowa, to dlatego, że działał pod wpływem emocji... – Błagam! Niech, to łyknie... Blondyn poluzował uścisk. W jego spojrzeniu coś się zmieniło. Wyglądał, jakby coś analizował.
– Jednak to nie ziemia faktu, że powinnaś mi za to jakoś odpłacić. – Powiedział, chamsko się uśmiechając. W jego oczach pojawił się dziwny błysk. Po chwili dłoń, którą jeszcze przed chwilą trzymał na moje brodzie, włożył pod moją bluzkę i zaczął ją sunąć ku górze.
– Błagam nie! – zaczęłam się szarpać, licząc na to, że tym razem uda mi się wyrwać. Z moich oczu zaczęły lecieć łzy. Jego dłoń znalazła się na moje piersi, zacisnął na niej swoje palce.
– Ojej, ty płaczesz? – powiedział z udawanym przejęciem. – Mam dla ciebie złą wiadomość. Twoje łzy nie robią na mnie żadnego wrażenie. – Jego usta znalazły się na mojej szyi. Boże! Dlaczego jestem taka słaba? Dlaczego nie potrafię się mu wyrwać? Dlaczego on ma tyle siły?
– Przepraszam! Proszę! Zostaw mnie! – Jedyne, co mi pozostało, to błaganie go o litość. Byłam taka żałosna. Taka bezbronna.
– Skoro mnie tak prosisz – powiedział, odrywając się od mojej szyi i uśmiechnął się cwaniacko – to moja propozycja klękania przede mną, w dalszym ciągu jest aktualna.
W momencie, w którym już myślałam, że muszę wybierać pomiędzy tym, czy powinnam dać mu się poniżyć, czy walczyć do końca i liczyć na to, że uda mi się uniknąć gwałtu, usłyszałam, że drzwi wejściowe od mieszkania się otworzyły.
– POMOCY! - Błagam. Niech to będzie Adrien. I niech będzie mądrzejszy niż ten skurwiel.

CZYTASZ
Wbrew sobie
AcciónDlaczego jest tak, że za czyjeś błędy, płacić muszą inni? Jej brat zawsze miał dar sprowadzania na siebie kłopotów. Niestety tym razem sprowadził je na całą rodzinę. Tylko ona, 21 letnia Julie może ocalić ich od śmierci... To moje pierwsze opowi...