44

8.3K 300 3
                                    


David sprawił, że mimo muzyki, która do zbyt rytmicznych nie należała i w towarzyszących mojemu pobytowi w tym miejscu niezbyt miłych okolicznościach, czułam się rozluźniona i bawiłam się całkiem nieźle. Nie miałam pojęcia, że z mojego kolegi jest taki dobry tancerz. 

Byłam tym pozytywnie zaskoczona. Szaleliśmy już na parkiecie od dwóch godzin, schodząc tylko co jakiś czas, żeby odpocząć i uzupełnić brakujące płyny w organizmie. I właśnie w tym momencie poczułam, że to jest ten czas, kiedy trzeba się nawodnić. Zbliżyłam więc swoje usta, do ucha mojego kolegi, aby przekazać mu tę informację.

– Idziemy się napić?! – I tak musiałam krzyczeć, żeby mógł mnie usłyszeć. – Zaraz uschnę!

– W porządku! – Odpowiedział mi. Umieścił swoją rękę na mojej talii i poprowadził mnie w stronę baru. Nie wiem, ile drinków dzisiaj wypiłam, ale nie czułam się jeszcze jakoś mocno pijana. W związku z tym, zapewne zamówię kolejnego drinka. Kiedy znaleźliśmy się przy barze, zajęliśmy dwa wolne miejsca przy nim i czekaliśmy aż barman nas obsłuży.

– Co ci zamówić? – spytał David, który był też wyraźnie rozluźniony.

– Zdaję się na ciebie, tym razem – odpowiedziałam mu, uśmiechając się do niego zalotnie.

– Jesteś pewna? – zaśmiał się.

– Zaryzykuję!

W miedzy czasie postanowiłam sprawdzić telefon czy nie dostałam przypadkiem jakiejś wiadomości od Watsona. W dalszym ciągu telefon milczał. Cholera. Tak bardzo chciałabym mieć już to za sobą. David widząc, że wyciągnęłam telefon, uczynił to samo.

– Mam wiadomość od Mark'a. – Poinformował mnie.

– Co chce? – spytałam oschle.

– Pytaj jak nam mija czas i czy już poznałaś się z ludźmi Clarka. – Zniżył głos tak, żeby nikt go nie usłyszał prócz mnie i spojrzał na mnie z grymasem na twarz. – Co mam mu odpisać?

– Na pierwsze pytanie, że dobrze się bawimy, a na drugie, zgodnie z prawda napisz, że jeszcze nie pojawili się w klubie... – również zniżyłam głos.

– No tak... Okay. – Zabrał się za pisanie wiadomości.

– Co tym razem dla was? – Barman uśmiechał się do nas serdecznie.

David podniósł szybko wzrok z nad telefonu, na mężczyznę.

– Dla koleżanki Blue Hawaii, a dla mnie Red Bulla – odpowiedział mu uprzejmie.

– Się robi – oparł mu i zabrał się za robienie mojego drinka. Zerkając na mnie badawczo.

– O co chodzi? – odezwałam się do niego, bo nie lubię takich sytuacji.

– Wy nie jesteście razem? – spytał. I w tym momencie mój mózg wszedł na najwyższe obroty, bo przypomniały mi się słowa Watsona, w których mówił, że Clark jest właścicielem tego miejsca od miesiąc, czyli jest jego szefem. I co za tym idzie, nie mogę mieć nic wspólnego z Davidem, bo może go sprawdzać! Fuck! A po za tym, widział mnie też już dzisiaj w towarzystwie Watsona... Cholera, oni chyba nie mieli tego przemyślanego...

– Nie! – zaśmiałam się głupio. – My właściwie znamy się od dzisiaj! – dodałam, wybuchając przy tym śmiechem, który był tak bardzo wymuszony, że mocniej już nie mógł. David zerknął na mnie zdezorientowany, a ja kopnęłam go delikatnie w kostkę, żeby się ogarnął.

– A co, wyglądamy jak para? – David na całe szczęście zorientował się, że coś jest na rzeczy w moim zachowaniu.

– No tak myślałem, a teraz mówisz, że drink dla koleżanki i po prostu się zdziwiłem. – Odparł, wcale nie speszony tym, że wypytuje nas o nasze życie prywatne.

Wbrew sobieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz