Po skończonych zakupach poszliśmy jeszcze coś zjeść, bo nasze żołądki ewidentnie domagały się posiłku. Najedzeni i zadowoleni, że mamy z głowy zakupy udaliśmy się do samochodu. David właśnie ruszył, kiedy coś sobie uświadomiłam.
– Cholera David! – chłopak spojrzał na mnie zaniepokojony. – Przecież my nie możemy zawieźć tych wszystkich rzeczy do mnie do domu. Jak wytłumaczę mojej mamie tak wielką ilość zakupów i to w dodatku ubrań, których normlanie w życiu bym na siebie nie włożyła...
– Spokojnie Julia! – mój kolega był rozbawiony moimi słowami – To już od początku było oczywiste, że te rzeczy na razie zabieram do nas. Zresztą teraz i tak nie wracasz jeszcze do domu, bo musimy jechać do mnie. Mark kazał cię przywieźć. Nie wiem czy powinienem ci to mówić, ale i tak się dowiesz. Mój brat chyba chce ci wynająć na ten czas jakieś mieszkanie, żeby w razie czego, gdyby na samym początku ludzie Clarka cię sprawdzali, śledząc cię. Nie zorientowali się, że jesteś siostrą Joego. U nas też nie będziesz mogła mieszkać z tego samego powodu – po tym, co powiedział - zaniemówiłam. Patrzyłam na niego z wielkimi oczami i otwarta buzią. Mam się przeprowadzić?!
– Spokojnie – pogłaskał mnie po udzie, chcąc mnie pocieszyć – będzie dobrze.
Do końca podróży nie odezwałam się już do niego ani słowem, on zresztą też. Całą drogę siedziałam gapiąc się tępo przez okno. Przecież nie będę mogła tam cały czas mieszkać... Moich rodziców nie będzie tylko trzy tygodnie. Nie sądzę, żeby mojemu bratu udało się spłacić jego dług w tak krótkim czasie. Jak on, to sobie wyobraża...
– Julia jesteśmy – dotarł do mnie głos Davida.
No tak, podjechaliśmy pod ich dom. Odpięłam pas i wyszłam z pojazdu. David stał przed otwartym bagażnikiem. Trzymał się za głowę jednocześnie wpatrując się w jego wnętrze. Podążyłam jego śladem i zrozumiałam jego postawę. Bagażnik był cały zapełniony siatkami i papierowymi torbami z moimi nowymi ubraniami.
– Kurwa, dzwonię po chłopaków. Nie będziemy chodzić pięć razy po te rzeczy – następnie wyciągnął z kieszeni telefon i wybrał do kogoś numer.
– Przyjdźcie tutaj i pomóżcie nam wnieść te wszystkie rzeczy! – następnie się rozłączył.
Nie minęła minuta, a z domu wyszedł Adrien i Charlie. Podeszli do nas
– Dawaj te rzeczy i chodźmy! – wycedził wyraźnie niezadowolony z tego, że musiał tu przyjść blondyn. Natomiast brunet stanął przed bagażnikiem i parsknął śmiechem.
– Ja pierdole! Więcej się nie dało tego kupić? – spojrzał na mnie rozbawiony.
– Nie ja to wymyśliłam, więc na mnie nie patrz – odpowiedziałam mu.
– Kurwa dajcie te rzeczy! Ile mam czekać – Cook zdecydowanie nie miał dobrego humoru.
– No już! Ogarnij się stary! – natychmiast odpowiedział mu Adams i zaczął podawać mu reklamówki. Kiedy już miał ich tyle, że więcej by mu się w dłoniach nie zmieściło pomaszerował wściekły do pomieszczenia.
– A tego, co znowu ugryzło? – zapytał David.
– Przed wyjściem stwierdził, że niech Julia sama sobie to nosi, skoro to jej ubrania – odpowiedział mu znowu rozbawiony brunet.
– Kretyn... – tylko tyle mu odpowiedział.
Następnie wzięliśmy pozostałe rzeczy i udaliśmy się do domu.
– Widzę, że zakupy się udały! – od razu powitał nas głos Mark'a. Zadowolonego Mark'a?
– No jak widać – odpowiedział mu David. I wskazał ręką na wszystkie reklamówki.
– Czyli ubiór Julii mamy już z głowy! – Mark klasnął w dłonie. Naprawdę miał dzisiaj dobry humor. Zawsze to jakaś miła odmiana...
– Tak, ale jest jeszcze jedna kwestia z tym związana, którą będę musiał z tobą omówić – odparł mu mój kolega. Pewnie ma to coś wspólnego moim makijażem.
– W porządku, ale to potem. Teraz muszę jednak jeszcze zerknąć na wasze zakupy, żeby mieć pewność, że wybraliście odpowiednie ubrania. Żeby się nie okazało, że zbyt szybko się ucieszyłem – po tych słowach zaczął zaglądać do reklamówek wyciągając z nich niektóre ubrania, a następnie chowając je z powrotem. Kiedy dotarł do toreb, w których znajdowały się sukienki, na jego twarzy od razu pojawił się uśmiech. Wyciągnął z nich bordową, koronkową sukienkę z rozkloszowanym dołem i dużym dekoltem na plecach. Obejrzał ją, a następnie spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
– Przymierz ją, proszę – zwrócił się do mnie.
– Ale, że teraz? – byłam zaskoczona i lekko zawstydzona jego prośbą.
– No tak. Chcę zobaczyć jak w niej wyglądasz. – odpowiedział. – No już weź ją i przebierz się w łazience. – Wręczył mi sukienkę, a następnie zwrócił się do brata. – David pokaż jej, gdzie jest łazienka.
Mój kolega zaprowadził mnie do pomieszczenia. Gdy weszłam do środka okazało się, że pomieszczenie jest ogromne. Utrzymana było w szarych, czarnych i białych odcieniach. Naprawdę zrobiła na mnie wrażenie. Zwłaszcza wielka wanna z hydromasażem znajdująca się w rogu pomieszczenia. Kiedy już przestałam dokładnie lustrować pomieszczenie, przebrałam się w sukienkę. Była naprawdę ładna. Spojrzałam na siebie w lustrze. Wyglądałam dobrze, jednak czułam się skrępowana tym, że mam teraz do nich wyjść i mają mnie w niej oglądać.
Zrobiłam dwa głębokie wdechy i nacisnęłam na klamkę. Drzwi się otworzyły.
Kochani moi! Jeśli są osoby, które zainteresowała moja twórczość, czy moglibyście wyrazić w jakiś sposób swoją opinię? Chciałabym wiedzieć czy idę w dobrym kierunku i czy jeszcze nie zniechęciliście się tym, że akcja tak wolno się rozkręca?

CZYTASZ
Wbrew sobie
ActionDlaczego jest tak, że za czyjeś błędy, płacić muszą inni? Jej brat zawsze miał dar sprowadzania na siebie kłopotów. Niestety tym razem sprowadził je na całą rodzinę. Tylko ona, 21 letnia Julie może ocalić ich od śmierci... To moje pierwsze opowi...