26

9.9K 354 19
                                    

Perspektywa David'a.

Adrien i Charlie siłą wyciągnęli mnie na korytarz. Miałem ochotę ich zamordować.

— Idioci! Przecież on jest nieobliczalny! Chcecie mieć ją na sumieniu?! — zacząłem na nich wrzeszczeć. A oni przycisnęli mnie do ściany.

— Uspokój się człowieku! ­— wrzasnął Adrien. — Jakby się zachowywała tak, jak należy w stosunku do niego, to by teraz nie było tej całej sytuacji!

— Dokładnie! — wtrącił się Charlie. — Sama jest sobie winna. A poza tym należy jej się jakaś nauczka!

—  Kurwa chłopie! Ty dalej masz jej to za złe, że wtedy was tak wkręciła z tą policją?!

—  Zrobiła z nas kretynów przed twoim bratem! Sam czekam tylko na okazję, żeby jej za to odpłacić! — odpowiedział mi blondyn.

—  Ty chyba sobie jaja robisz! Ona przecież tylko chciała ratować tego swojego, debilnego brata!

—  To wybrała złą metodę! — A ten dalej swoje...

—  Puśćcie mnie! Przecież jej trzeba pomóc! Widzieliście w jakim szale był Mark?! Przecież go znacie! On może jej naprawdę zrobić coś bardzo złego! — Chciałem przemówić im do rozsądku. Oni kierowali się teraz swoja urażoną, męską dumą, a Julii serio mogło stać się coś poważnego! — Odłóżcie na bok swoje ego! Przecież wiem, że nie jesteście aż takimi skurwielami!  

Czułem, że powoli ogarnia mnie rozpacz. Jeśli on coś jej zrobi, to nigdy sobie tego nie wybaczę, że byłem tak blisko, a jej nie pomogłem. Próbowałem się im wyrwać, ale nie miałem żadnych szans. Miałem ochotę coś rozwalić. Złość, strach i niepewność rozrywały mnie od środka. Jeśli Mark się nie uspokoił, to na pewno nie skończyło się dobrze dla niej.

—  Kurwa David! Mogła się do niego odzywać tak jak należy, to by nie miała problemu. Przecież już ją uprzedzał. Po co na niego wrzeszczała? — Adrien też był przeciwko niej. Kurwa, jak oni mogą tak się zachowywać i to tylko przez to, że wtedy ich oszukała. Nie potrafiłem tego pojąć. Ile oni mają lat, żeby się tak zachowywać!

—  Przecież on ją całą drogę obmacywał i pieprzył te wszystkie rzeczy z podtekstami! I tak tyle czasu wytrzymała! Nawet święty by stracił cierpliwość!

—  Stary! Dobrze wiesz, że ona musi być przygotowana i przyzwyczajona na takie zachowanie z jego strony. — Adrien starał się brzmieć pewnie i mądrze.— A teraz Twoja obecność tylko by go wkurzyła jeszcze bardziej. Już zapomniałeś, jakie dał ci ultimatum? — Najbardziej wkurwiające w tym momencie było to, że on miał rację. Uświadomiłem sobie, że rzeczywiście mogłem jej tylko jeszcze bardziej zaszkodzić... Co za jebany nie fart!

—  Adrien, ale jakbyś się czuł gdyby ktoś, kogo znasz. Ktoś, kto nie jest ci obojętny, był teraz w jednym pomieszczeniu z nieobliczalnym człowiekiem, który może jej zrobić wszystko?

—  Wiem, co czujesz, ale gdyby Mark chciał, to już dawno by jej coś zrobił. Dobrze wiemy, że z jakiegoś powodu nie traktuje jej tak źle jakby mógł. Nie wiem czy ty jesteś tym powodem, czy coś innego. Jednak znam już go na tyle, że czuję, że nic jej nie będzie. Kurwa stary jeśli wierzysz w męską intuicję, to ja taką właśnie posiadam! 

Wiedziałem, że z nich dwóch Adrien zawsze miał w sobie więcej inteligencji niż jego kompan, ale teraz to już totalnie mnie zaskoczył. Nie wiem jak on to zrobił, ale serio trochę mnie uspokoił. Miał rację, mój brat od początku traktował Julię w inny sposób niż większość osób, które były z rodziny jego dłużników. Naprawdę był wobec niej łagodny jak na niego. Jednak ja ciągle nie mogłem pogodzić się z tym, że to ona musi być siostrą Szybkiego (bo taką Joe ma ksywkę). Kuźwa, to mógł być każdy, ale dlaczego akurat ona?

—  Stary chodźmy stąd na razie. To, że będziemy tu stali nic ci nie da. Pójdziemy do jadalni, wypijemy coś... — Adrien wyrwał mnie z mojego zamyślenia.

Po tym, co mi powiedział, już dawno przestałem się szarpać i wybiłem sobie z głowy pomysł pójścia do salonu, w którym znajdował się Mark z Julią. Byłem zaskoczony tym jakie wsparcie dostałem w danej chwili od bruneta. Przecież on też był wściekły na Julię, a potrafił w przeciwieństwie do blondyna o tym zapomnieć i jak na kumpla przystało dobrze mi doradził. Weszliśmy do pokoju, który znajdował się zaraz obok kuchni. Adrien wyciągnął szklanki i whisky z barku. Brunet znowu miał rację. Tego mi w danej chwili trzeba.

Wbrew sobieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz