— Siadaj — powiedział stanowczo i wskazał dłonią na kanapę znajdującą się za mną. Od razu wykonałam jego polecenie. Następnie obrócił się i podszedł do stołu. Uważnie obserwowałam każdy jego ruch, siedziałam jak na szpilkach. Podniósł krzesło i postawił je naprzeciwko mnie, a następnie na nim usiadł. Moje serce waliło jak oszalałe, a żyły pulsujące w skroniach przyprawiały mnie o ból głowy. Pochylił się w moją stronę.
Patrzył na mnie. Miałam wrażenie, że swoim wzrokiem chce wejść do mojej głowy. Czułam się z jego spojrzeniem na sobie bardzo niekomfortowo, ale jednocześnie nie potrafiłam oderwać wzroku od jego zielonych tęczówek. Co on ze mną robi? Nic nie mówił, tylko siedział i intensywnie się we mnie wpatrywał.
Dlaczego nic nie mówi? Jego milczenie jest chyba jeszcze gorsze, niż jakby na mnie wrzeszczał. Nie mogę już wytrzymać tego napięcia. Dlaczego do cholery on nic nie mówi? Chce mnie tym wystraszyć? Wykończyć psychicznie? Dlaczego on się nie odzywa?!
— Boisz się mnie? — w końcu przerwał tę niezręczną ciszę, ale dlaczego mnie o to pyta? Pokiwałam twierdząco głową. Oczywiście, że się ciebie boję kretynie. Przed chwilą mnie uderzyłeś, mimo tego, że nie zrobiłam nic złego. Nie miałam odwagi się do niego odezwać, a co dopiero powiedzieć mu co myślę...
— To bardzo się cieszę, że tak szybko udało mi się osiągnąć ten efekt. Prawdę mówiąc, sądziłem, że nie dasz się tak szybko zastraszyć, ale chyba się myliłem, co do ciebie. — Na jego twarzy pojawił się uśmiech.
No naprawdę? Owszem, boje się go, ale na pewno mnie jeszcze nie złamał. Na pewno nie zabił we mnie ducha walki i na pewno nie będę bez zastanowienia robić wszystkiego, co on sobie wymyśli.
— Przejdę w takim razie od razu do konkretów — kontynuował. — Słuchaj mnie uważnie, bo to, co teraz powiem, jest dla ciebie bardzo ważne i unikniesz tym samym niepotrzebnego bólu. Ciągle wpatrywał się w moje oczy, tak jakby chciał mnie zahipnotyzować swoimi tęczówkami. Był poważny, a jego ton głosu surowy.
— Zasadę numer jeden już poznałaś. — Uśmiechnął się do mnie złośliwie. — I mówiłem z tym poważnie. Na daną chwilę niczego od ciebie więcej w tej kwestii nie chcę, ale kiedy chcę cię pocałować, to ty ten pocałunek do jasnej cholery odwzajemniasz! Chyba że ból sprawia ci przyjemność, a uwierz mi, że tamto uderzenie to tak jakbym cię pogłaskał. Potrafię zrobić to o wiele mocniej i za każde niestosowanie się do zasad może cię spotkać ból.
Mark przerwał swoją wypowiedź. W dalszym ciągu wpatrywał się prosto w moje oczy. Strach ścisnął mi gardło tak mocno, że nawet przełknięcie śliny stanowiło dla mnie problem. Siedziałam nieruchomo, czekając, aż zacznie mówić dalej.
— Podoba mi się to, że milczysz. Nie lubię, jak ktoś się odzywa nieproszony. Tak więc to kolejna z moich zasad. Jeśli nie pytam cię o zdanie, to się nie wypowiadasz. Rozumiesz?
Pokiwałam twierdząco głową. I tak nie wydusiłabym obecnie z siebie słowa.
— Świetnie — kontynuował. — Masz wykonywać wszystkie moje polecenia i zadania, które ci wyznaczę. I masz to robić, najlepiej jak potrafisz i z korzyścią dla mnie. Lepiej dla ciebie, żeby nie zrodził się w tej twojej ślicznej główce pomysł, aby zrobić mi czymś na złość.
Jaki on jest głupi. Właśnie sam podsuwa mi dobre pomysły na zaszkodzenie mu. Niby dlaczego miałabym działać na jego korzyść, jeśli będę mogła zrobić coś na przekór mu, tak żeby się nie zorientował, to oczywiście, że to zrobię.
— Dostaniesz ode mnie telefon z nową kartą. Będą tam najważniejsze dla ciebie numery: mój, Charliego, Adriena i Davida. Będziemy się z tobą kontaktować za jego pomocą, więc zawsze miej go przy sobie. — Mark przerwał swoją wypowiedź, intensywnie nad czymś myślał.
— Myślę, że na razie to by było na tyle — odezwał się po chwili. — Pamiętaj tylko o trzech najważniejszych zasadach: Lepiej, żeby nikt niepowołany się o naszych interesach nie dowiedział, bo mówiąc komuś o nas, wydasz na tę osobę automatyczny wyrok. Pamiętaj o tym. Nie próbuj iść z tym na psy, bo w niczym ci to nie pomoże, a zdecydowanie bardziej zaszkodzi. No i posłuszeństwo wobec nas jest dla ciebie największym priorytetem, lepiej się tej zasady trzymaj.
Skończył mówić, podniósł się z krzesła i podszedł do komody znajdującej się pod telewizorem, otworzył dolną szufladę i wyciągnął z niej pudełko. Obserwowałam w napięciu każdy jego ruch. Kiedy zbliżał się do mnie, zauważyłam, że pudełko, które wyciągnął, było opakowaniem od telefonu. Usiadł ponownie na krześle i wyciągnął w moją stronę dłoń z pudełkiem.
— To jest twój nowy telefon. Kartę masz już włożoną, a nasze numery telefonu są wpisane — poinformował mnie. Patrzył na mnie wyczekująco, gdyż dalej telefon znajdował się w jego dłoni. Niepewnie wyciągnęłam rękę w stronę pudełka i wzięłam je od niego. — I pamiętaj bez żadnych numerów, bo źle się to dla ciebie skończy. Rozumiesz?
— Tak — odpowiedziałam mu cicho.
— Cieszę się, że się zrozumieliśmy. Do kiedy planujecie tu być z twoimi kolegami?
— Do niedzieli.
— Okay, dam ci spokój do niedzieli. Odezwę się do ciebie, jak już będziesz w domu — pokiwałam tylko głową. — A teraz możesz już iść. Wykorzystaj dobrze ten czas, bo twoje życie niedługo dość znacząco się zmieni.
CZYTASZ
Wbrew sobie
ActionDlaczego jest tak, że za czyjeś błędy, płacić muszą inni? Jej brat zawsze miał dar sprowadzania na siebie kłopotów. Niestety tym razem sprowadził je na całą rodzinę. Tylko ona, 21 letnia Julie może ocalić ich od śmierci... To moje pierwsze opowi...