— Cześć ekipo! — przywitałam się, siadając na tylną kanapę samochodu.
— Siemano! – odpowiedzieli mi. Obok mnie siedział Patrick, a za nim Alice. Z przodu na miejscu pasażera siedziała Susan, a na miejscu kierowcy jej chłopak Michael.
— Co tam słychać ślicznotko? — zapytał mnie Patrick. Był to sympatyczny chłopak, o niebieskich oczach i brązowych włosach. Poznaliśmy się tak jak i z resztą naszych towarzyszy na studiach.
— A w porządku, na razie się obijałam przez pierwsze dni wakacji. — Odpowiedziałam, uśmiechając się do niego — A u ciebie, co dobrego?
— Już się zdążyłem stęsknić za wami — zawahał się — za tobą... — dodał, nie patrząc na mnie — dlatego zajebiście, że tam jedziemy. Będzie się działo! — zaśmiał się.
Patrick od jakiegoś czasu zachowywał się dziwnie w stosunku do mnie, ale może tylko mi się wydawało. No, bo poza takimi sytuacjami jak ta, nie robił nic bardziej konkretnego.
— No pewnie! Będzie bajlando! — wykrzyczała Susan.
Podróż nie trwała długo, do jeziora mieliśmy jakieś półtorej godziny jazdy. Po przyjeździe do domku, który był drewniany, Susan pokazała nam miejsca, w których będziemy spać, a następnie udaliśmy się wszyscy do salonu.
— Słuchajcie mam dla was propozycje — odezwała się Susan. — Po drugiej stronie jeziora znajduje się klub, może zaczęlibyśmy nasz pobyt od dobrej imprezy? — Spojrzała na nas, podnosząc brwi do góry i szeroko się uśmiechając.
— Ja jestem za! — odezwała się Alice.
— I my też — dołączyli się Patrick z Michael'em. W zasadzie i tak już byłam przegłosowana, ale w sumie nie był to aż taki zły pomysł.
— To ja też! — zaśmiałam się.
— No to super! — krzyknęła Susan. — To laski lećmy się szykować! Za godzinę wszyscy w salonie! — zarządziła i pociągnęła nas za sobą do swojego pokoju.
Susan miała w pokoju masę kosmetyków. Ja nigdy nie byłam najlepsza w robieniu makijażu, więc oddałam się w jej ręce. Następnie mi i Alice zakręciłyśmy włosy, a Susan swoje rude – wyprostowała. Na sam koniec ubrałyśmy się wszystkie w sukienki (ja miałam na sobie czarną rozkloszowaną sukienkę z koronki). I Udałyśmy się do salonu, w którym czekali już chłopcy. Gdy weszłyśmy do pokoju, spojrzeli na nas i szeroko się uśmiechnęli.
— Kurde, dziewczyny będziemy musieli mieć oczy dookoła głowy, bo faceci nie dadzą wam spokoju — odezwał się Patrick. W tym czasie zmierzył mnie wzrokiem od stóp do głowy i puścił do mnie oczko.
— Przesadzacie! — zaśmiałam się. Byłam lekko speszona tym, co przed sekundą zrobił Patrick.
— Oczywiście, że nie przesadzają! Wyglądamy zajebiście! — oburzyła się Susan. — A teraz ruszać tyłki do wyjścia! Nie marnujmy czasu! — dodała i ruszyła w stronę drzwi wyjściowych. Alice i ja poszłyśmy zaraz za nią, a Michael z Patrickiem za nami.
Po 10 minutach drogi zobaczyłam szyld „Marina", byłam ciekawa czego się spodziewać po dyskotece w takim miejscu. Z oddali było słychać śmiechy i rozmowy ludzi, stojących przed budynkiem. A gdy weszliśmy do środka, od razu dotarł do nas dźwięki głośnej muzyki.
Zapłaciliśmy za wstęp i poszliśmy szukać wolnego stolika. Gdy już usiedliśmy, chłopcy powiedzieli, że pójdą nam zamówić drinki. Po chwili wrócili z alkoholem.
Zaczęłam pić mój napój. Był całkiem smaczny, ale jednocześnie mocny. Tak, tego mi było trzeba. Szybko opróżniłam swoją szklankę, ciesząc się falą rozluźnienia, która powoli ogarniała mój umysł i ciało. Chcę się dzisiaj zresetować po ostatnich wydarzeniach.
— Dobra, kto idzie tańczyć?! Leci fajna piosenka! — wykrzyczałam do reszty, aby mnie usłyszeli.
— Ja idę! — odpowiedziała Alice, podnosząc do góry rękę, tak jak się to robiło w szkole.
— I Ja! — dołączyła się Susan, podnosząc się z miejsca.
— Skończmy piwo i do was dołączymy — odezwał się Michael.
— Okay! — odpowiedziałam Michaelowi. — A my chodźmy! — zwróciłam się do dziewczyn i ruszyłam w stronę parkietu.
Gdy tam dotarłyśmy, od razu zaczęłyśmy się poruszać w rytm muzyki. Czułam, jak ten cały stres ze mnie wychodzi. W tańcu czułam się wolna. Byłam wdzięczna Susan, że wpadła na pomysł z tą imprezą. Już czułam, że dobrze mi to robi. Gdy tak delektowałam się tym wspaniałym uczuciem, poczułam, że ktoś złapał mnie za nadgarstek. Odwróciłam się w stronę tej osoby. Wysoki brunet, brązowe oczy. Znam go!

CZYTASZ
Wbrew sobie
AçãoDlaczego jest tak, że za czyjeś błędy, płacić muszą inni? Jej brat zawsze miał dar sprowadzania na siebie kłopotów. Niestety tym razem sprowadził je na całą rodzinę. Tylko ona, 21 letnia Julie może ocalić ich od śmierci... To moje pierwsze opowi...