47

8.1K 324 31
                                    


– I właśnie w tym momencie, mam zamiar dotrzymać słowa. – Mój Boże! Co, ja znowu narobiłam?! Jak mogłam wpaść na tak fatalny pomysł, żeby się na nim wyżywać?

Po chwili poczułam silne uderzenie w brzuch, gdyby nie to, że ciągle trzymał mnie za szyję i przyciśniętą do ściany, zgięłabym się w pół z bólu. Byłam w takim szoku, że nie docierało do mnie, co się tak naprawdę dzieje. Nie powiedziałam nic, jedynie jęknęłam z bólu.

– Oj za chwilę, to dopiero będziesz jęczeć. – Oznajmił. Złapał za moje ramię i jednym szybkim ruchem, sprawił, że wylądowałam na ziemi. Uderzyłam z impetem twarzą o podłogę. Mój Boże! Mój nos! Moja głowa! Po chwili poczułam ból w moim prawym boku, który był spowodowany kopnięciem. Próbowałam się podnieść, do pozycji „na czworaka". Jednak kiedy już prawie mi się udało, poczułam jego dłonie na moim pasie.

Zostałam podniesiona do góry i rzucona jak worek ziemniaków. Leciałam bezwładnie, jak kukła. Mój Boże! Skąd on ma tyle siły?! Mój upadek zakończył się na potężnym uderzeniu głową o ścianę. Świat wiruje. Twarz Mark'a wiruje. Czuję jak po moich ustach spływa ciepła ciecz, czuję jej metaliczny smak. Brakuje mi tchu. Po chwili na moim brzuchu ląduje kolejny kopniak.

 Jest mi niedobrze, niech ten świat przestanie wreszcie wirować! Zamykam oczy. Mój oddech przyśpiesza, puls wariuje. Znowu mnie podnosi? Otwieram oczy. Mark odwraca mnie tak, żeby móc złapać mnie od tyłu pod pachami. Unosi mnie w taki sposób, że większa część mojego ciała opiera się na nim, a stopami ciągnę po podłodze. Ciągnie mnie tak przez kilka sekund, a za chwilę czuję, że znowu mną rzuca. Tym razem ląduje plecami na miękkim łóżku. Zasapany Mark ląduje nade mną. Nie do końca wiem, co się dzieję. Ledwo kontaktuje. Jest mi już wszystko jedno.

Jego dłonie znowu lądują na mojej krtani. No dalej! Zabij mnie w końcu! Na co czekasz?!

– I co? – odzywa się. – Teraz mam cię zabić, tak? – Jego głos dociera do mnie jakby przez mgłę. – Tego chciałaś? – Zaciska mocniej dłonie na mojej krtani. Nie odpowiadam. Naprawdę zaczyna mi powoli brakować powietrza. On serio chce mnie zabić? Mogę umrzeć. Tylko, co się stanie z moimi rodzicami? Dziadkami? Ich też zabije? Nie mogę złapać powietrza. Brakuje mi tchu. Powoli odpływam. Widzę ciemność.

Perspektywa Mark'a.

Jestem tak bardzo wkurwiony, że nie potrafię nad sobą zapanować! Co ona sobie wyobraża! Przyjechałem do niej z dobrymi intencjami, a ona śmiała odzywać się do mnie w taki sposób?! Tym razem przegięła, a moja dobroć dla dziwek już mi się skończyła.

Ona będzie na mnie wrzeszczeć?! To ja, dałem jej szansę. Dałem szansę całej je pieprzonej rodzinie, a ona się na mnie wydziera i jeszcze mi mówi, po tym wszystkim, co już dla niej zrobiłem, że ona ma, to wszystko w dupie? Że mam ją zabić? Głupia szmata! 

Jeśli się ze mną wchodzi w jakiś układ, to nie ma odwrotu. Byłem dla niej zbyt łagodny. Rodziła we mnie jakąś chorą litość, ale już koniec. Już dawno powinienem jej pokazać, kim jestem i co ją czeka za nieposłuszeństwo wobec mojej osoby. Może teraz wreszcie będzie pamiętała, że ja nie jestem pierwszym lepszym facetem, na którego ona może sobie wrzeszczeć!

Zaciskam mocniej dłonie na jej krtani. W jej lekko zamglonych oczach, widzę strach i bardzo dobrze! Nie jestem jej pachołkiem, na którego ona ma prawo się wydzierać! Byłem zbyt łagodny! A ona jest taka sama, jak te wszystkie szmaty! Taka! Kurwa! Sama!

W pewnym momencie jej przerażone oczy się zamykają, a do mnie dopiero po kilku sekundach dociera, co to może oznaczać. Ściągam moje dłonie z jej szyi. Nie! Miałem ją tylko nastraszyć! Ona jest mi potrzebna! Sprawdzam czy oddycha, wychodzi na to, że tak. Dobra. Tylko odpłynęła.

 Klepię ją po policzku, nie reaguje. Odchylam jej głowę do tyłu. Potrząsam ją za ramiona. Dalej nic. Kurwa! Co powinienem zrobić? Nogi do góry debilu! Podpowiada mi moja podświadomość. Unoszę jej nogi w powietrze i dopiero teraz przyglądam się jej twarzy.

 Kurwa! Trzeba było ją uderzać w miejsca, które da się zakryć! Pieprzony kretyn! Przecież jej twarz będzie jutro cała w siniakach! Kurwa! Debil! Dlaczego ja w emocjach, nie używam mózgu?! Dlaczego ona dalej nie otworzyła tych pieprzonych oczu?!

– Halo! Julia! – Krzyczę do niej. – Kurwa! Otwórz te oczy! W tej chwili masz tu wrócić!

Kurwa! Cóż za niesubordynowana dziewczyna! Nawet teraz musi mi robić na złość?!

Jej powieki powoli zaczynają się unosić. No w końcu! Błądzi zdezorientowanym wzrokiem po suficie. Opuszczam jej nogi na materac łóżka i nachylam się nad nią. Spogląda na mnie i w jej oczach znowu widzę strach, zaczyna ciężko oddychać, a jej oczy robią się szklane.

– Nie zabiłeś mnie. – Mówi bardziej do siebie niż do mnie.

– A co, myślałaś, że tak po prostu pozwolę ci odejść? – spytałem ją z kpiną w głosie.

– Miałam taką nadzieję... – odpowiada smutnym głosem, a mnie znowu szlag trafia, bo ona naprawdę chciała umrzeć? Co za głupia dziewczyna! Zaczynam mieć przez nią wyrzuty sumienia? Nieee. Ja takich nie posiadam. Nie chcąc jednak zrobić jej już dzisiaj większej krzywdy, wyciągam spod niej kołdrę, a następnie okrywam nią jej ciało. Sam kładę się obok. Przecież nie będę do kurwy spał na kanapie!

– Co ty robisz? – Dociera do mnie jej słaby głos.

– Idę spać? – odpowiadam. – Zresztą tak jak ty. – Dodaję.

–  Nie będę z tobą spała. – Mamrocze i zaczyna wygrzebywać się spod kołdry. Co za dziewucha! Łapię ją szybko w pasie i przyciągam do siebie.

– Nigdzie nie idziesz. – Szepczę jej ostro do ucha. – Chyba, że chcesz mieć powtórkę z rozrywki. Za mało cię bolało? – Ma spać ze mną i koniec. Skoro jej dzisiaj nie zaliczę, to niech przynajmniej mam tyle z tego, że będę mógł ją obmacywać bezkarnie. Nie tak miało wyglądać nasze spotkanie, ale nie ja je zjebałem, tylko ta mała suka.

Wbrew sobieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz