Zapracowani

82 3 0
                                    

Zuzanna

Od nocy naszego pierwszego i ostatniego pocałunku minęły dwa miesiące. Tamtego wieczora Aleksander kazał mi przeanalizować zrobione zdjęcia i poukładać w folderach „do skasowania", „do obróbki", „najlepsze". Z trzech tysięcy zdjęć miałam wybrać tylko sto. Chciał sprawdzić czy celnie odnajdę perełki i czy usunę te niepotrzebne. Dobrze mi poszło, bo mój wybór został zaakceptowany i niczego nie poprawiał. Ślęczałam nad tym minimum godzinę, nie wiedziałam, że to takie nużące i czasochłonne. Aleksander powiedział, że jak ma się wprawę to idzie naprawdę szybko.

Nasze relacje się poprawiły. Przez pierwszy tydzień było nam niezręcznie, ale później musiałam się pogodzić z tym faktem. Całowałam się z nim i to będzie jedyny kontakt fizyczny, jaki będę mieć kiedykolwiek z nim. Na moje nieszczęście Aleksander stał się dla mnie zwyczajnie miły. Oczywiście rozkazywał nadal, ale mogłam mu nieco odpyskować i tak sobie żyliśmy spędzając ze sobą szmat czasu, bo teraz kończył trzy ważne projekty, które wymagały dużego pokładu wolnego czasu, nawet mojego.

Moja sytuacja pieniężna zdecydowanie zaczęła się poprawiać, co niezmiernie mnie cieszyło, jednak wiedziałam, że to dzięki temu, że pracuje tak długo. Daniel dzwonił do mnie parę razy, nie wytrzymałam i zwierzyłam mu się z tego pocałunku, od razu mnie ostrzegł, że Aleksander nie bawi się w dziewczyny. Cóż nie musiał. Dowiedziałam się tego w dniu naszego pierwszego pocałunku, gdy chciał zaproponować mi spędzenie nocy, a gdy się nie zgodziłam, po prostu udaliśmy, że nie było tematu i nigdy nie zbliżył się do mnie nawet o centymetr. Plusem jednak było to, że w przerwach między jego pracą Aleksander dawał mi istotne wskazówki lub gdy fotografował to wygłaszał na głos uwagi, które skrupulatnie notowałam chłonąc każdą jego radę jak wielki dar. Jeśli nasz pocałunek coś zmienił to na pewno to, że teraz mogłam w końcu robić to, po co przyszłam tu do pracy. Zdobywać wiedzę na temat fotografii.

Za tydzień Daniel wraca. Postanowiłyśmy go wyciągnąć z Moniką na jakaś imprezę. Znalazłyśmy jego znajomych na Facebooku i zachęciłyśmy ich do wzięcia udziału. Byli chętni, co było super. Dziś chciałam zaprosić Aleksandra. Pomyślałam, że powinien wpaść. Był początek sierpnia i pomyślałyśmy o imprezie nad Wisłą. Akurat miała być impreza tematyczna „Letni szał", gdzie ludzie bawią się na piasku w strojach kąpielowych. Sama nie wiem czy się odważę rozebrać, ale wiem, że Monika uwielbia tego typu zabawy i będzie mnie męczyć bym coś w końcu z siebie zdjęła.

Podczas, gdy ja robiłam sobie śniadanie, Monika weszła chwiejnym krokiem do kuchni.

– Kawa?– pyta zachrypnięta i zaspana, siedziała wczoraj nad wywiadem z podrzędną gwiazdą. Musiała go napisać, edytować i wysłać do zatwierdzenia.

– Proszę– wskazałam na kubek z kawą. Sama nie pijam, ale wiem, że ona nie wstanie bez kawy, więc czasami ją robię.

– Wiesz, że cię kocham prawda?– odpowiada upijając spory łyk i siadając na krześle.

– Robię kanapki, masz ochotę?– pytam.

– Nie dzięki, zjem coś później.

– Wczoraj wróciłaś później ode mnie. Czyżby pan fotograf znowu cię przetrzymał?

– Taak. Wczoraj siedziałam i wysyłałam klientom zdjęcia. Wiesz... muszą mieć smaczek tego, co dostaną, a że było sporo zaległości to siedziałam do późna.

– Widziałam, że odwiózł cię osobiście– powiedziała jakby to było coś niezwykłego. Ale nie było, gdy pracowałam do późna zawsze mnie odwoził albo płacił za moją taksówkę. Upierał się, że to wliczone koszty w moją pracę.

W obiektywie miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz