Słodko duszący grudzień

54 2 0
                                    

Zuzanna


Listopad był szaleństwem w naszej pracy, ciągłe sesje świąteczne, które musiały się ukazać w grudniowych numerach, przygotowania produktów do świątecznych wyprzedaży. Istne wariactwo w fotograficzno modowym świecie. Aleksander bierze chyba wszystkie dostępne zlecenia, bo pracujemy tak dużo, jak nigdy wcześniej, a ja myślałam, że poprzednie tempo było zabójcze, Cóż, myliłam się. Słyszę głos mojego chłopaka, który każe mi wyciągnąć do sesji dwa obiektywy i je podpiąć do aparatów, bo zaraz przychodzą klienci. Otrząsam się z rozmyśleń i kieruję się w stronę gabloty. Gdy mam ją otworzyć na chwilę zastygam. Wracają do mnie obrazy sprzed dwóch miesięcy, gdy zostałam napadnięta w tym właśnie miejscu. Po szybie nie widać żadnego śladu, jakby nic się nie stało. Bardzo żałowałam, że człowiek nie może tak po prostu się zresetować jak ta szyba, usunąć niewygodnych wspomnień. We mnie wspomnienia bytowały wciąż żywo, chociaż zaczynały być bardziej mgliste. W końcu wyciągam rękę i biorę obiektywy, o które poprosił Aleks. Wyciągam je ostrożnie i idę do aparatów podpiętych już do statywów. Aleksander poprawia tło, które jest czarne. Będziemy robić portrety do sesji zdjęciowej, jako załączników do wywiadu z aktorem filmowym i jego synem. Podchodzę do statywów i montuję po kolei obiektywy dbając by nie dotknąć przypadkiem szkła.

- Zuzia zostaniesz dziś dłużej? Potrzebujemy jeszcze zrobić zdjęcia tych kolorowych zegarków. Mogłabyś się tym zająć? Czeka mnie masa obróbek.- Aleksander nawet nie odwrócił się w moją stronę. Westchnęłam cicho tylko.

– Tak, zostanę- odpowiedziałam i usłyszałam warkotliwe „Dzięki" z jego ust.

Od czasu napadu Aleksander zasypywał mnie pracą, często byłam tak padnięta, że zostawałam u niego na noc. Czasami miałam wrażenie, że bierze tyle zleceń by mieć mnie przy sobie przez większość czasu. Oczywiście to nie pomagało mi w relacjach z Moniką i Wiktorem, którzy uważali, że przebywanie tak często w środowisku, w którym doszło do napadu sprawia, że nie mogę zapomnieć i się wyluzować. Cóż, po części tak było, ale nie mogłam nie pracować. Aleksander potrzebował asystenta na stałe a ja nie mogłam sobie tak po prostu zrezygnować. Owszem, może powinnam powiedzieć mu, że jego szaleńcze tempo mnie wykańcza, ale mówił, że do po świętach będziemy mieć dużo luzu. Jednak ciężko było mi w to uwierzyć. Luz i Aleksander to istny oksymoron.. Aleksander podszedł do mnie, by zacząć zmieniać ustawienia na aparacie. Wtedy znowu poczułam lekko słodkawy zapach od niego. Zamarłam. Od tamtego momentu, gdy Aleksander przyszedł zjarany ziołem, popalał od czasu do czasu, ale jednak robił to po pracy. Pierwszy raz zrobił coś tak głupiego przed pracą, przecież zaraz miał przyjść klient. Zerknęłam na niego nerwowo, wyglądał normalnie, a więc nie wypalił za dużo. Na całe szczęście. Czułam, że muszę się odezwać, nie mogę tego ignorować.

- Aleks... - zaczęłam, ale usłyszałam dzwonek domofonu.

- Otworzysz?- zapytał wciąż skupiony na swoim aparacie.

Mruknęłam tylko niezadowolona, że nie zdążyłam podjąć tematu palenia zioła przez mojego lubego. Podchodzę do domofonu i wpuszczam naszych klientów. Po chwili są z nami na górze, towarzyszy im osoba z magazynu oraz jedna wizażystka. W sumie do dwóch mężczyzn nie potrzeba więcej osób do upiększania. Gdyby to były kobiety byłoby to trudniejsze. Proponuje coś do picia i pozwalam się rozgościć naszym gwiazdom. Takie sesje jak ta, nie są zbyt emocjonujące. Portrety na czarnym tle są naprawdę piękne, ale nie są skomplikowane i nie potrzebują szeregu asystentów do pomocy. Tym bardziej w studio, gdzie wszystko stoi na statywach. Także dziś moja rola schodzi raczej do zapewniania komfortu pracy aktorowi i jego synowi. Na jednych zdjęciach pozują razem śmiejąc się do siebie, na innych osobno robiąc poważne miny. Kobieta z magazynu, która była odpowiedzialna za ostateczny wygląd zdjęć stała za Aleksem i patrzyła na komputer, na którym wyświetlały się robione zdjęcia. Oceniała na bieżąco, co jej się podoba, co podkreśli temat wywiadu. Aleksander nie lubił słuchać uwag, ale czasami jednak musiał. Nie chodziło nawet o jego umiejętności, a o odpowiedni charakter zdjęcia pasujący do sytuacji. Pan Marek, nasza gwiazda zarządziła krótką przerwę, stwierdził, że musi zapalić. Aleksander zaprowadził go na taras, który był w części prywatnej. Syn aktora był młodym mężczyzną, gdzieś chyba w moim wieku, a przynajmniej tak wnioskowałam, bo nie miałam pojęcia, kim tak naprawdę był i czym się zajmował. Zaczesał swoje kasztanowe włosy do tyłu, widać było, że wrócił dopiero, co od fryzjera. Wyciągnął telefon i zajął się sobą, więc poczułam, że też mogę zrobić sobie chwilę przerwy. Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam sok, nalewając go do szklanki. Podeszła do mnie wizażystka, której imienia nie pamiętałam. W tym zawodzie codziennie przewijało się tyle osób, że moja pamięć stała się bardzo krótka, po chwili wyrzucała takie nieistotne informacje jak imiona, czy nazwiska i tak pewnie następnym razem będę pracować z kimś innym. A jak trafimy na siebie jeszcze kilka razy, to na pewno uda mi się je zapamiętać.

W obiektywie miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz