Zuzanna
Wchodzę do salonu i widzę jak Karmelek wyskakuje na taras, który zawsze trzymaliśmy otwarty w lecie. Wychodzę za nim i widzę jak Czekolada rozciąga się na drapaku opierając swoje łapy o siatkę. Chociaz taras stracił teraz trochę swojego uroku, to niestety była to też konieczność.
Aleksander siedział na jednym z leżaków w samych krótkich spodenkach i gdy mnie ujrzał to uśmiechnał się do mnie.
– Wyglądasz cudownie robaczku– powiedział. A ja prychnęłam, bo byłam ogromna. Zbliżałam się do dziewiątego miesiąca ciąży i marzyłam już o porodzie. Usłyszałam dzwonek do drzwi i popatrzyłam błagalnie na Aleksandra. Podniósł się energicznie i wymijając mnie cmoknął przelotnie w usta. Podeszłam do rozłożonej Czekolady i zaczęłam ją głaskać za uchem. Usłyszałam dwa męskie głosy i po chwili na taras wszedł Aleksander a za nim rozpromieniony Wiktor.
– Jesteś!– rzuciłam się mu na szyję.
– Cześć robaczku– Wiktor odsunął się ode mnie i uśmiechnął się wesoło.
– Przyniosłem ci coś dobrego– pomachał mi torebką z jakimś jedzeniem.
– Dzięki– powiedziałam odbierając torebkę i zaglądając do niej. Pachniało bosko chociaż nie mogłam rozpoznać co mi przyniósł. Aleksander objął mnie od tyłu i pocałował w tył głowy.
– Wyglądacie jak z obrazka– Wiktor powiedział z uśmiechem.
– Moja żona jest jak z obrazka, ja jestem marnym dodatkiem– Aleksander droczył się, a ja parsknęłam.
– To co? Będziemy jeść?– zapytałam a oni oboje wybuchnęli śmiechem.
– Pojdę po naczynia– Aleksander pogładził moje ramiona i zniknął wchodząc do środka.
– Pomogę ci– zaproponował Wiktor i poszedł za nim.
Mówi się, że czas leczy rany. Musze przyznać, że to była prawda. Przez długi czas nie spotykałam się z Wiktorem. Jednak powoli zaczęliśmy odbudowywać nasza przyjaźń i teraz było wszystko jak należy. Na naszym ślubie był naprawdę wzorowym przyjacielem. Dogadali się z Aleksem i zatopili topór wojenny. Wiedziałam, że to ze względu na mnie, ale cieszyłam się, że to zrobili. Teraz, gdy nie warczeli na siebie czułam się spokojniejsza i po prostu szczęśliwsza.
Moi mężczyźni wrócili z naczyniami i zaczęli wszystko wykładać swobodnie rozmawiając o jakichś zdjęciach. Zaczęłam im się przysłuchiwać. Wiktor przecież nie interesował się nigdy zdjęciami. Usiadłam obok nich i czekałam aż nałożą mi porcje jedzenia.
– No dobrze, ale to chcecie zdjęcia w plenerze. Ale gdzie?– Aleksander zapytał Wiktora nakładając mi spora porcję makaronu. Od razu zabrałam się za pałaszowanie, co nie umknęło jego uwadze i posłał mi rozbawiony uśmiech.
– No właśnie nie wiem. Hania chciała coś romantycznego. Wiesz, to są jej urodziny i zażyczyła sobie wspólną sesję.
– Jasne. Znam wiele takich miejsc. Podeślę ci zdjęcia. Na pewno coś wybierzecie.
– O proszę, proszę czyżby pan Borowicz robił sesję niezwiązaną z modą?
Zaśmiałam się, bo Aleksander nie chciał parać się tego typu zdjęciami. Nie lubił pracować z amatorami. Nie mogłam uwierzyć, że zamierzał zrobić sesję Wiktorowi i Hani.
– Wyjątkiem są przyjaciele i rodzina– powiedział uśmiechając się. Wiktorowi zrobiło się trochę głupio, cały poczerwieniał.
– Jesteś wspaniałym facetem Aleks– powiedział do niego cicho.
– E tam, nie przesadzajmy. Zostawmy przeszłość za sobą. Tym bardziej, że zaraz na tym świecie pojawi się nowe życie– dotknął mojego dużego brzucha a potem schylił się i go pocałował. Pogładziłam jego włosy.
– Kocham cię – powiedziałam, a on podniósł głowę i pocałował mnie.
– Ja ciebie też– odpowiedział i uśmiechnął się szeroko a potem wrócił do rozmowy o sesji.
Wiktor spojrzał się na mnie i widziałam, że jest szczęśliwy. A gdy spojrzał na mój brzuch nie widziałam nawet cienia żalu czy smutku, ale spokój i radość. W najlepszych snach nie marzyłabym o tym, by mieć takiego wspaniałego męża i jeszcze mieć przy sobie mojego przyjaciela. Każdego dnia dziękowałam losowi, że czas potrafił leczyć rany i cała nasza trójka pomimo mrocznej przeszłości potrafiła ze sobą miło spędzać czas. Wszak minęło już tyle czasu. Zaczęłam wpychać kolejne porcje makaronu i co chwilę dorzucałam własne pomysły, które podobały się mojemu mężowi i patrzył na mnie z ogromną miłością i dumą. Teraz zostało mi tylko wypatrywać wspólnej przyszłości, która malowała się niezwykle idyllicznie. „Te chwile w pamięci mieć jak zdjęcie" chcę mieć już na zawsze.
///////////////////////////////////////////
Dotarliśmy do końca opowieści. Mam nadzieję, że umiliła komuś czas :) Miłego dnia :)
CZYTASZ
W obiektywie miłości
RomanceOn, wzięty znany fotograf, ona dziennikarka z wykształcenia, ale pasjonuje się fotografią od dawna. On, zawzięty z niepohamowanym temperamentem, ona uparta, ale wrażliwa. Łączy ich miłość do fotografii, on jest dla niej mistrzem, nauczycielem, ona...