Zwierzenia

78 3 0
                                    

Aleksander

Czuję ucisk, nie mogę oddychać. Staram się zaczerpnąć powietrza, ale to się nie udaje. Otwieram oczy. Zmuszam swój mózg do reakcji, do całkowitego rozbudzenia. Próbuję zaczerpnąć powietrze, ale brak mi tchu. Otwieram szerzej oczy, mam już władzę nad swoim ciałem. Jestem w swojej sypialni, w swoim łóżku. Przekręcam się na bok zrzucając rękę Zuzi z mojej grdyki. Mogę oddychać i na dowód tego biorę głęboki wdech. Spoglądam na Zuzię, która całkowicie wzięła za władanie moje łóżko. Leżała na brzuchu, ręce miała rozłożone po obu krańcach łóżkach, jedna noga była zarzucona na moje nogi, a druga wystawała poza łóżko. Jak taka mała osóbka zajęła tyle miejsca, spychając mnie na granice, zabierając całe wolne miejsce? Twarz miała odwróconą w moją stronę. Makijaż jej się rozmazał. No tak płakała przecież. Wyglądała przybijająco i smutno. Włosy całkowicie splątane leżały na poduszce i na moim prawym ramieniu. Dotknąłem ich, były bardzo miękkie w dotyku, cudownie jedwabiste. Takie jak sobie je wyobrażałem. Przekręciłem się na prawy bok i lewą ręką delikatnie pogładziłem jej policzek. Nie mogę przestać myśleć o jej wczorajszych słowach „jestem uszkodzona", „powiedział mi, że znalazł prawdziwą kobietę". Co za kutas. Nawet, jeśli mieli jakiś problem, to nie tak się je rozwiązuje, nie w ten sposób. Zuzia otworzyła oczy i na mój widok uśmiechnęła się, co szybko odwzajemniłem. Ten widok, jej leżącej w moim łóżku, to było coś nietypowego. Pierwsza moja „nie dziewczyna" w łóżku z rana. I pierwsza w tym mieszkaniu. Gdy byłem z Gośką, to mieszkałem w o wiele mniejszym mieszkanku. Dopiero później poczułem potrzebę czegoś lepszego, większego. Gośka... Zdradziła mnie, a ja dawałem jej wszystko, co chciała. No oprócz jednego. Zaufania.

– Dzień dobry– przywitałem się.

– Cześć– powiedziała ochrypłym głosem. Powoli usiadła na łóżku i złapała się za głowę.

– Zdecydowanie wczoraj przesadziłam z alkoholem– wymamrotała.

– Zdecydowanie masz rację– wstałem i wciągnąłem koszulkę. Odkryła się i spojrzała na swój strój.

– Nawet się nie rozebrałam.

– Ja też.

Usłyszałem wyraźne burczenie w jej brzuchu, Zuzia się złapała i powiedziała ciche „przepraszam".

– Za co? Za to, że kiepski ze mnie gospodarz i nie zrobiłem ci jeszcze śniadania?

– Masz rację, gdzie moje śniadanie?– zrobiła poważną minę i zmieniła ton na władczy a ja się roześmiałem.

– Już się robi proszę pani– Chciałem powiedzieć panno Zuzanno ale się powstrzymałem, wiedziałem, że ją to drażni .Czasami w pracy używałem tego zwrotu, gdy chciałem ja wkurzyć. Mówiłem do niej z wyższością „Panno Zuzanno a czemu te obiektywy nie są jeszcze wyczyszczone?" Wtedy wściekle odpowiadała pomijając ten zwrot.

Oboje wstaliśmy i udaliśmy się do kuchni. Produkty, które zostawiłem na noc, teraz leżały w dużym słońcu i nie wyglądały zachęcająco. Zuzia westchnęła zmartwiona, jakby podejrzewała że to było jedyne co miałem do jedzenia. Nie myliła się. Często jadałem na mieście, więc rzadko robiłem zakupy do domu. W sumie to robiłem je tylko dla Zuzi, żeby miała, co zjeść gdyby zgłodniała. Wiedziałem, że uwielbia jeść, a co najlepsze, że w ogóle nie było po niej tego widać.

– Zamówimy coś?– zapytałem przeglądając puste szafki.

– Tak ale później chyba musisz iść na zakupy– wytknęła mi .

– Dobrze, dobrze, to, na co masz ochotę?

– Jakąś zupę, może miso?

– Zupa na śniadanie?– zapytałem zaskoczony.

W obiektywie miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz