Zuzanna
Mijała właśnie połowa marca, a ja coraz lepiej radziłam sobie w nowej rzeczywistości. Założyłam własną działalność, poprosiłam Sebastiana o pomoc w kwestiach prawnych. Nie kombinowałam z nazwą i reklamowałam się jedynie własnym imieniem i nazwiskiem. Zajęłam się całkiem na poważnie fotografią produktową i chociaż dopiero miałam dwa zlecenia, to jednak dali mi sporo rzeczy do uwiecznienia na fotografii, więc miałam z czym działać. Nie chciałam się reklamować na nazwisku Aleksandra i nigdzie na swoich stronach tego nie zawarłam. Wpisałam to jednak w wirtualnie CV, bo inaczej miałabym pustą rubrykę w doświadczeniu i tam rzeczywiście padło jego nazwisko. Poprosiłam chłopaka, który robił mi stronę, by zrobił dla mnie pozycjonowanie i okazało się, że jemu najwięcej pieniędzy musiałam zapłacić. I gdyby nie pieniądze Aleksa to musiałabym brać kredyt. Postanowiłam sobie, że jak dobrze umocnię firmę na rynku i zacznę się rozwijać, to umówię się z nim na spłaty.
Wynajęłam kawalerkę na obrzeżach Warszawy, chciałam się uwolnić od Wiktora. Odciąć od tego wszystkiego i zapomnieć. Miałam małe mieszkanie i połowa mieszkania to było łóżko, bo musiałam mieć wygodne, a drugie to mini studio do fotografii produktowej. Dobrze wiedziałam, że o ile jestem stanie sfotografować małe rzeczy, to niestety jeśli producenci zaczną mi przywozić duże ilości swoich rzeczy, będę potrzebowała wynająć coś większego i całe jedno pomieszczenie poświęcić tylko na mini studio. Czułam się już znacznie lepiej, teraz skupiłam się na pracy i ona napędzała mnie do działania. Daniel mi mówił, że Aleksander wyjechał do Kolumbii . Pojechał z Weroniką jako asystentką, z tym akurat wydał się niechcący. Bo zaczął paplać, że jego pracodawca ma coraz więcej zleceń i nie może już tyle pomagać Aleksowi, więc będzie musiał zatrudnić kogoś na stałe, a że Weronika była cały czas wolna, to się zgodziła. Miesiąc temu pewnie by mnie ta informacja dotknęła, ale teraz cieszyłam się, że Aleksander wrócił do swojej pasji, jaka jest fotografia podróżnicza, chociaż byłam zaskoczona, że nie pojechał sam. Zawsze mówił, że takie wyprawy najlepiej wspomina, bo był na nich sam i wtedy najlepiej jest w stanie zżyć się z danym miejscem, wejść w miejską ludność i być tylko cichym obserwatorem. Jednak nie chciałam tym sobie zaprzątać głowy i całkowicie to wyrzuciłam z moich myśli. Nie wiedziałam co Aleks, robił, gdzie dokładnie był. Zupełnie wyleczyłam się z podglądania go w Internecie. Jednak nie wyleczyłam z niego mojej głowy.
Wraz z moją wyprowadzką zniknął również potencjalny problem dziwnego chłopaka z przystanku autobusowego. Rzadko jeździłam odwiedzać Monię, a jeśli już to robiłam, to jeszcze nigdy go nie spotkałam. Na szczęście. Jeden problem z głowy.
Postanowiłam dokończyć robić zdjęcia ostatniego zegarka drewnianego, w niezwykle dziewczęcym, różowym odcieniu. Ułożyłam go wśród pereł, a dookoła były rozłożone pieńki drzewa, które pomalowałam na pudrowy róż. Drugie zdjęcia zrobiłam na swoim ręku, by pokazać jak się prezentuje. Był bardzo ładny, całkowicie pasował do mnie. Obiecałam sobie go zakupić, gdy wejdzie do sprzedaży.
Gdy w końcu skończyłam poszłam do małego aneksu kuchennego i wstawiłam wodę na herbatę. Jedyne czego mi brakowało w tym mieszkaniu, to była kuchnia. Aneks był naprawdę niewielkich rozmiarów, miał dosłownie dwa blaty, kuchenkę i lodówkę. To takie raczej studenckie mieszkanie niż na stałe, ale chciałam się całkowicie usamodzielnić.
Zerknęłam na telefon i znowu dostałam smsa od Tomka, mojego byłego. Jakiś czas temu odezwał się do mnie ponownie, bo widział mnie ostatnio w jednej z restauracji ale nie mógł podejść, bo był na spotkaniu służbowym i przypomniał sobie o mnie. Widziałam się z nim już dwa razy. Niezobowiązujące spotkania, tylko rozmawialiśmy. Chciałam zabić czas i odciągnąć myśli od moich codziennych wahań, czy dobrze zrobiłam, że zostawiłam Aleksa. Czy postąpiłam słusznie. Te pytania dręczyły mnie odkąd Aleksander podarował mi zdjęcia i wrzucił swoje wykonanie „Goodbye my lover" James'a Blunt'a. Próbowałam rozmawiać o tym z Moniką, ale nie chciała mi udzielać żadnych rad, nie chciała mi powiedzieć, co ona by zrobiła gdyby to Daniel tak się zachował. Miałam mętlik w głowie i nie wiedziałam, czy dobrze postąpiłam, czy nazbyt emocjonalnie i na wyrost. On prosił o cień szansy, a ja kategorycznie odmówiłam mu nawet tego.
CZYTASZ
W obiektywie miłości
RomanceOn, wzięty znany fotograf, ona dziennikarka z wykształcenia, ale pasjonuje się fotografią od dawna. On, zawzięty z niepohamowanym temperamentem, ona uparta, ale wrażliwa. Łączy ich miłość do fotografii, on jest dla niej mistrzem, nauczycielem, ona...