Zażenowanie w restauracji

36 2 0
                                    

Zuzanna

Spieszę się przebiegając na czerwonym świetle przez pasy, auta powoli ruszają trukając na mnie, ale pędzę, bo za chwilę mam spotkanie z potencjalnym klientem. Gdy mijam sygnalizator świetlny po drugiej stronie ulicy staram się wyregulować oddech. Jeszcze kilka kroków i dobiegnę do modnej knajpki serwującej wegańskie jedzenie. Mój klient wybrał miejscówkę, a ja nie zamierzałam oponować. Przed wejściem do restauracji zatrzymuje się na chwilę, poprawiam płaszcz i sprawdzam w odbiciu szyby, czy moja szminka wciąż trzyma się na ustach. Wchodzę powoli kurczowo trzymając swoje portfolio w ręku i gdy tylko wchodzę do środka podchodzi do mnie kelnerka. Jest bardzo tłoczno chociaż był środek tygodnia i była godzina czternasta. Mówię jej swoje nazwisko, bo zrobiłam rezerwację, a kelnerka uśmiechając się do mnie miło prowadzi mnie do mojego stolika, przy którym niestety już siedzi mój klient. Wysoki blondyn w okularach wstaje do mnie.

– Bardzo przepraszam za spóźnienie– odzywam się wciąż zdyszana przebieżką.

– Nic nie szkodzi. Łukasz– przedstawia mi się przechodząc na nieoficjalny tryb.

– Zuzanna– odpowiadam i zdejmuje płaszcz, a gdy go zawieszam na stojącym nieopodal wieszaku wracam do stolika.

– Może najpierw coś wybierzemy? Później wracam do pracy i nie zdążę zjeść– uśmiecha się.

– Tak, proszę– potakuję i biorę kartę do ręki. Po chwili namysłu wybieram makaron ze szpinakiem. Łukasz zamawia trzy dania, z czego dwa na wynos. Gdy tylko kelnerka odchodzi zakłada ręce i patrzy na mnie pełen podziwu, a ja czuję się skrępowana.

– A więc ...– zaczynam niezbyt elokwentnie, ale jego wzrok mnie dziwnie peszy. – Wypuszczacie na rynek biżuterię z żywicy.

– Dokładnie tak.

– Czy macie jakąś wizję na realizację?

– Nie– machnął ręką– Zdajemy się całkowicie na twoją estetykę.

– Okej, to powiem jak to widzę, a raczej pokażę.– Wyciągam z teczki przykładowe zdjęcia teł, które wybrałam. Same naturalne jak mech, kora drzewa, ale podkreślam też, że musimy zrobić na białym tle, by produkt był widoczny.

– Wygląda spójnie. A co ze zdjęciem modelki?

– Sama to załatwię. Będą też i zdjęcia na modelce.

– Dobrze, to świetnie. Zdajmy się całkowicie na ciebie.

– Przyniosłam swoje portfolio– mówię i jednocześnie wyciągam swoją ciężką torbę i przekazuję jedną z książek z moimi zdjęciami. Mężczyzna odbiera ode mnie portfolio i zaczyna je przeglądać. Widzę, że ogląda je w pełnym skupieniu, nie odrywa się nawet przez chwilę, gdy kelnerka przynosi nam wodę.

– Tak jak pisałem, jesteśmy zdecydowanie na twoje usługi. Dzisiejsze spotkanie to tylko formalność.

– Świetnie– uśmiecham się do niego i wtedy słyszę znajomy śmiech. Czuję jak milion drobnych dreszczy przechodzi mi wzdłuż kręgosłupa. Rozglądam się nerwowo po sali i szukam źródła tak dobrze znanego mi śmiechu. I wtedy go zauważam, na drugim krańcu sali siedzi ze swoją dziewczyną i jakąś koleżanką. Obejmuje Blankę i się śmieje do niej wesoło. Czuję jak cała krew odpływa z mojej głowy i robi mi się słabo na ten widok. Nie jestem gotowa jednak na spotykanie go, a już na pewno w obecności jego nowej dziewczyny.

– Wszystko okej? Bardzo pobladłaś– odzywa się zmartwiony Łukasz.

– Przepraszam na chwilę.

Podnoszę się i zmuszam moje ciężkie jak kamienie nogi i idę do łazienki. Podchodzę do umywalki ledwo szurając nogami po płytkach i chwytam się mocno krańca umywalki. Staram się spokojnie oddychać, by wyrównać tętno. Podnoszę głowę i patrzę na siebie w lustrze. Moja twarz nabrała teraz naprawdę niezdrowego jasnego koloru, przez co używana przeze mnie czerwona szminka sprawia, że wyglądam strasznie trupio. Mam ochotę ochłodzić skórę zimną wodą, ale nie chce zmyć makijażu. Zanurzam więc dłonie w zimnym strumieniu wody i staram się wyciszyć. Muszę się wziąć w garść, podjęłam decyzje i muszę je zaakceptować i iść dalej. Aleksander uporał się z tym i otworzył na nowe związki a ja nadal nie umiałam. Nie potrafiłam.

W obiektywie miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz