Muszę to naprawić

38 2 0
                                    

Zuzanna

Cały wczorajszy dzień przepłakałam nie mogąc zrozumieć, czemu to zrobiłam. Jak mogłam go zdradzić. Przecież mu obiecałam, że tego nie zrobię. Czemu zawsze stawiałam Wiktora na piedestale. Jak mogłam to robić. Od początku powinnam go ustawić do pionu, a nie cackałam się z nim nie chcąc go skrzywdzić. To teraz skrzywdziłam całą naszą trójkę. Jutro miała odbyć się wystawa a ja nie wiedziałam czy w ogóle mam prawo się na niej pojawić. Co mam robić. Przecież ja zrujnowałam jego urodziny... jego wystawę. Jak mogłam mu to zrobić. Przez to, że nie umiem żyć w kłamstwie musiałam jak ta idiotka wygadać się w lesie! Nie mogłam przecież poczekać chociaż do niedzieli, żeby to zrobić. Nie! Ja musiałam to zepsuć! W ogóle nie powinnam całować Wiktora, co mi strzeliło do głowy, by zgodzić się na to!

Wyszłam z domu i poszłam do parku, który miałam nieopodal. Musiałam pomyśleć, a w tym cholernie ciasnym mieszkaniu nie udaje mi się. Wstyd było mi przyznać przed Moniką, co zrobiłam i do dziś jej nie powiedziałam o tym. Nie mogłam więc poprosić nikogo o wsparcie, bo jedynymi osobami, które o tym wiedziały to był Wiktor i Aleksander. Zasłużyłam sobie na to. Zasłużyłam. Usiadłam na ławce i podkuliłam nogi. Kilka łez się wydostało na policzki a ja nawet ich nie otarłam, nie obchodziło mnie zamoczone ubranie czy ludzie gapiący się na mnie. On mi tego nie wybaczy. Przecież on brzydził się zdradą, to przez nią miał problemy z zaufaniem a ja głupia to utwierdziłam. Skrzywdziłam go jeszcze bardziej.

Nie wytrzymałam tego napięcia, musiałam z kimś porozmawiać. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do mamy. Zaczęłam jej tłumaczyć wszystko chyba nazbyt chaotycznie, bo nie mogła się połapać, co chwilę się dopytując co mam na myśli, wydobywający się szloch też nie pomagał w komunikacji. W końcu udało mi się przekazać, że wróciliśmy z Aleksandrem do siebie ale ja go zdradziłam z Wiktorem. Mama próbowała uspokoić mnie, mówiła do mnie kojącym głosem i słuchałam jej, po prostu jej słuchałam. Potrzebowałam tego. Powiedziała, że wsiadają z tatą do auta i już do mnie jadą. Nie chciałam, żeby się fatygowali, ale mama przekazała słuchawkę tacie i powiedział, że to nie podlega dyskusji, że już są w drodze i że mam grzecznie wrócić do domu. Powiedziałam, że poczekam na nich w parku, bo nie było sensu się kłócić z moimi rodzicami, byli tak samo uparci jak ja, szczególnie tata. Jak się na coś uparł, to nawet wół by nie przeciągnął go na swoja stronę gdyby tata nie chciał.

Czekałam na nich ponad godzinę i cieszyłam się, że jest piękna pogoda, dzięki temu było mi ciepło i mogłam spędzić tu tyle czasu. Przeglądałam swój telefon, przewijając co chwilę wiadomości do Aleksandra. Wczoraj pisałam do niego wiele wersji wiadomości, ale ostatecznie nie wysłałam żadnej. Czułam, że żadne słowa nie naprawią tego co zrobiłam. Zawiodłam go na najbardziej newralgicznej płaszczyźnie. On kurwa poszedł dla mnie na terapię, bo nie miał zaufania do kobiet a ja mu dołożyłam pewnie minimum rok chodzenia. Jak mogłam być taka idiotką?! W końcu zebrałam się i napisałam do niego krótką wiadomość.

„Aleksander spotkaj się ze mną. Porozmawiaj ze mną. Kocham cię"

Pewnie widząc moją wiadomość od razu ją skasuje lub rzuci telefonem, ale musiałam napisać cokolwiek, by nie myślał, że odpuszczam. Nie chcę tego. Ja pragnę z nim być. Jak niczego innego na świecie.

Dostałam wiadomość od jakiejś Hani Mi na Messenger. Otworzyłam wiadomość i zdumiona patrzyłam na jej treść.

„Hej. Jestem Hania, pracuję z Wiktorem, może ci coś o mnie wspominał kiedyś.... Słuchaj Zuzia. Chciałabym się z tobą spotkać. Chcę ci coś przekazać."

„hej. Tak wiem kim jesteś. Co chcesz mi przekazać?"

„Spotkajmy się, proszę."

Nie rozumiałam co tak usilnie chciała powiedzieć mi Hania, ale zgodziłam się i umówiłam z nią wieczorem, chociaż pewnie tato nie wypuści mnie z domu, bo założę się, że przyjadą nocować. Na pewno mnie nie zostawią samej. Za dobrze ich znałam.

W obiektywie miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz