Zuzanna
- Co zrobiła?- wydarłam się do Moniki tak głośno, że dziewczyny stojące w kolejce do toalety popatrzyły na mnie krzywo, ale zignorowałam je.
- No zobacz- Monika podała mi swój telefon ukazując zdjęcie na instagramie Kaśki, które zrobiła nam z zaskoczenia. Pomimo, że w klubie było dosyć ciemno to było dobrze widać nasze twarze.
- Zabiję ją!- krzyknęłam.
- Zobacz, Wiktor polubił zdjęcie- powiedziała śmiejąc się.
- Monika nie wiem co w tym śmiesznego. Przecież Aleksander mnie zabije. Obiecałam ten wieczór spędzić w gronie babskim a siedzę tu obok jakiegoś przystojnego gacha i uśmiecham się do niego jak słodka idiotka. Zabije mnie- zaczynam uderzać lekko głową o ścianę, o którą jestem oparta.
- Uspokój się, nie zabije cie- Monika zaśmiała się ze mnie, a mnie to jeszcze bardziej wkurzyło.
- Nie znasz go. On ma obsesje na punkcie kontroli, dlatego ja muszę być z nim szczera, bo zaraz sobie coś ubzdura.
- Oj z tej strony znam go doskonale- zachichotała. Wiedziałam, że była pod wpływem alkoholu, ja w sumie też, ale teraz nagle odzyskałam chwilowo głos rozsądku.
- O Boże! A jak on tu przyjedzie?!- Chwyciłam ją za ręce.
- To przyjedzie Zuzka. Uspokój się. Nie zrobiłaś nic złego, wrzuć na luz- powiedziała już lekko podminowana moim przeżywaniem.
- Monika ostrzegam cię, że ja mam już dość tego wieczoru i tych facetów coraz bardziej klejących się do nas. Uważam, że powinnyśmy już stąd iść – powiedziałam, bo naprawdę zaczynali mnie męczyć ci faceci.
- Ale jesteś dziś nudziarska. Zaszalej trochę, odpręż się- powiedziała z zamkniętymi oczami kołysząc się lekko. Szturchnęłam ją i otworzyła oczy.
- Chcę być ostro zerżnięta Zuzka wiesz?- wyparowała nagle patrząc na mnie z żalem w oczach.
- Co?!- wyparowałam uciszając ją, bo wciąż stałyśmy w miejscu publicznym.
- No to! Czy mój własny facet nie może mnie po prostu ostro zerznąć? Na początku było cudownie, ale ostatnio jest monotonie. Odkąd wyznaliśmy sobie miłość jest taki jakiś nijaki- wydęła usta i zajęczała.
- Przyzwyczaj się- powiedziała dziewczyna, która stała przed nami w kolejce, a ja czułam, że zapadnę się pod ziemię, bo wiedziałam, że słyszała całą naszą rozmowę.
- Nie chcę się przyzwyczajać- odpowiedziała jej Monika.
- To rzuć go i nie wchodź w związek. Ja tak robię i jest mi dobrze- powiedziała do niej nieznajoma.
- O to, to.- Monika zaczęła ruszać palcem wskazującym podkreślając swoje słowa.
- Daj spokój. Nikogo nie będziesz rzucać. Opanuj się. Porozmawiaj z nim najpierw- powiedziałam rzucając groźne spojrzenie nieznajomej dziewczynie, która udzielała złotych rad mojej przyjaciółce.
- Próbowałam- zajęczała. – Rzuciłam mu ostatnio nawet żeby mnie po prostu zerżnął, to usłyszałam, że nie jestem dziwką i wtedy poczułam się jak dziwka, wtedy, gdy do mnie tak powiedział. A ja marzę tylko o dobrym, ostrym seksie. Czy to tak dużo?- zapytała patrząc na mnie jakbym umiała naprawić jej związek.
- Słuchaj, mówiłaś mi, że nie masz oporów, więc mu to pokaż, przypomnij mu jak było fajnie na początku, gdy łączył was tylko seks i było bardziej ekscytująco- powiedziałam.
- Nie wierzę, że słucham od ciebie rad w sprawach seksu- zaczęła się histerycznie śmiać kołysząc na boki.
- Monia wiem, kto jak kto, ale ja nie mam prawa się wypowiadać na ten temat, ale uwierz mi, że szczera rozmowa może wiele zdziałać- powiedziałam jej, bo mi i Aleksowi rzeczywiście to pomagało. Dużo rozmawialiśmy i dzięki temu szliśmy powoli do przodu, próbując iść na różnego rodzaju kompromisy.
- Dziewczyny- usłyszałam zasapany głos Darii, obie z Moniką obejrzałyśmy się w jej stronę
- Kaśka chce iść z tymi facetami do siebie- powiedziała z trudem.
- Kurwa!- powiedziałam – Nie ma mowy- odrzekłam.
Wyszłam z kolejki zaciskając mocniej pęcherz, chociaż boleśnie domagał się opróżnienia, ale nie mogłam pozwolić jej wyjść z tymi typami, kiedy jest tak bardzo pijana. Sama nie byłam trzeźwa, ale najwyraźniej o wiele rozsądniejsza. Dopadłam do stolika, na szczęście wszyscy jeszcze siedzieli, Kaśka siedziała na kolanach u swojego nowego chłopaka i całowała się z nim w ogóle nie zwracając uwagi na resztę dziewczyn. Wysoki blondyn, którego imienia nie pamiętałam siedział z jakąś dziewczyną i z nią flirtował. Włocha nie było w pobliżu, więc Ala siedziała sama, lekko przerażona.
- O Zuzia dobrze, że jesteś- Kaśka odkleiła się chwilowo do Damiana.
- Przenosimy imprezkę do mnie- powiedziała śmiejąc się na głos.
- Kaśka mogę z tobą pogadać?- zapytałam ją a ona naburmuszona wstała do mnie. Odeszłyśmy kawałek dalej, gdzieś, gdzie było ciszej.
- Co ty odwalasz?! Nigdzie z nimi nie pójdziesz. Nie znasz ich nawet- powiedziałam do niej hardo od razu przechodząc do sedna sprawy.
- Weź się odwal ok.? Przestań mnie umoralniać, to, że ty masz nudne życie i chcesz je sobie spieprzyć wchodząc w małżeństwo, to nie oznacza, że ja mam być zakonnicą!- widziałam, że ją zdenerwowałam i znałam ją na tyle dobrze, że wiedziałam, że zrobi to, co będzie chciała. I mogłam pozwolić jej pójść z tymi facetami do niej do domu i później żałować, że ją zostawiłam gdyby coś jej się stało albo mogłam pójść tam z nią i dalej jej pilnować. Wiedziałam, że niestety nie mam wyjścia.
- Nie każę ci być zakonnicą. Sypiaj z kim chcesz, ale nie znamy ich, nie wiemy jakie mają intencje, bądź ostrożniejsza po prostu.
- Słuchaj Zuzia, to, że ty masz faceta jak marzenie, pana chodzący seksapil to się ciesz. Ja muszę się zadowalać każdym, by poczuć, choć trochę ekscytacji.
- Nie wiem jak ja mam z tobą rozmawiać- powiedziałam zrezygnowana .
- To nie rozmawiaj. Idziecie z nami czy nie?- powiedziała a ja wiedziałam, że nie miałam wyjścia jak się zgodzić. Wolnym krokiem szłam do loży prosząc by nagle coś się stało i żebyśmy nie dotarły do mieszkania Kaśki. Żeby na przykład Aleksander wpadł rozwścieczony, bo widział zdjęcie Kaśki. Niestety tak się nie stało...
Jechałyśmy taksówką do mieszkania Kaśki, wciąż sądziłam, że to durny pomysł, który przyprawiał mnie o ciarki, bo czułam się niezbyt bezpiecznie. Jechałam w taksówce z przodu, a z tyłu siedziała Kaśka ze swoim nowym facetem wciąż się z nim obściskując, obok siedział zniesmaczony Lorenzo. Dziewczyny i Gabriel, bo tak się okazało, ze ma na imię blondyn pojechali drugą taksówką. Widziałam w wstecznym lusterku jak Lorenzo patrzy na mnie, starałam się unikać jego wzroku, ale niestety czasami nasze spojrzenia się krzyżowały, uśmiechał się wtedy do mnie przyjacielsko, a ja miałam złe przeczucia. Moje zachwiane poczucie bezpieczeństwa podsunęło mi pewien pomysł do głowy. Wyjęłam telefon i napisałam smsa.
CZYTASZ
W obiektywie miłości
RomanceOn, wzięty znany fotograf, ona dziennikarka z wykształcenia, ale pasjonuje się fotografią od dawna. On, zawzięty z niepohamowanym temperamentem, ona uparta, ale wrażliwa. Łączy ich miłość do fotografii, on jest dla niej mistrzem, nauczycielem, ona...