Epilog

78 4 0
                                    


Zuzanna

Przeciągam się leniwie na leżaku i oglądam z uśmiechem moją obrączkę, która pięknie komponuje się teraz z moim pierścionkiem zaręczynowym. Stało się. Rok i dwa miesiące po powtórnych zaręczynach wzięliśmy ślub. Nie mogłam uwierzyć jak ten czas szybko minął i że tydzień temu powiedzieliśmy sobie to wyczekane „tak". Aleksander pozwolił mi na pełna swobodę i wyprawiliśmy ogromne przyjęcie pod Warszawą, w jednej z tych przepięknych stodół w stylu rustykalnym. Mama z Monią, Darią pomagały mi w organizacji. Aleksander bardzo wspierał mnie i starał się załatwiać najwięcej jak mógł, ale w międzyczasie musiał pracować mając już zajęte terminy. Na moje szczęście Daniel wrócił do asystowania mu, przekupując go sowitą podwyżką. Zrobił to ze względu na mnie, bo chciał żebym nie musiała się martwić, że spędza z jakąś nieznajomą mnóstwo czasu. Ja przez ten rok rozkręcałam swoją firmę. Cały czas wynajmowałam mieszkanie, w którym ostatnio mieszkałam, ale teraz nie było w nim żadnych mebli i zrobiłam tam sobie studio. Okazało się, że fotografia produktowa może być całkiem przyjemna. Jednak nadal kochałam sesje modowe i brałam tyle zleceń, by połowicznie brać udział w pracy Aleksandra. Uwielbiałam z nim pracować, chociaż nadal potrafił być naburmuszonym dupkiem, ale to był mój dupek.

Aleksander wrócił z kąpieli w oceanie i zaczął potrząsać włosami ochlapując mnie. Zapiszczałam i uciekłam z leżaka. Dorwał mnie po chwili i oboje się przewróciliśmy na piasek.

– Jesteś okropny mój mężu – powiedziałam do niego próbując go z siebie zrzucić.

– Wykąpiesz się w końcu moja żono?– zapytał a ja z lekkim uśmiechem zaczęłam poruszać głową na boki, na znak odmowy. Aleksander podniósł się a potem pociągał mnie do siebie, by zaraz przełożyć mnie przez ramię i zaczął iść w stronę wody. Mieliśmy domek na Melediwach z prywatnych zejściem do oceanu. Jakby tego było mało, to dodatkowo mieliśmy mały basen przy domku. Wiedziałam, że ceny takich kompleksów są niebotycznie wysokie, ale Aleksander zabronił mi mówić o pieniądzach mówiąc, że to nasza podróż poślubna. Aleksander powoli szedł coraz dalej, aż woda zaczęła muskać moją pupę.

– Raz...Dwa..– zaczął liczyć uśmiechając się głupkowato.

– Nie!– krzyknęłam .

– Trzy!– powiedział i udawał, że mnie puszcza, ale zagarnął mnie do siebie i mocno trzymając złożył na moich ustach pocałunek.

– Podły– warknęłam do niego, że mnie stresuje, a on z chłopięcym uśmiechem postawił mnie w końcu. Woda była przyjemnie ciepła, rozkoszowałam się nią.

– Twoja mama dzwoniła– odezwałam się w końcu. Aleksander spiął się, ale wzruszył ramionami.

– Odezwij się do nich. Proszę– powiedziałam.

– Za to jak cię traktowali? Nigdy. – Burknął i zaczął iść dalej.

– Aleks...– poszłam za nim chociaż było mi coraz ciężej przez opór wody.

– Zuzia nie. Jak cię odpowiednio przeproszą i zaczną traktować z należytym szacunkiem, to odzyskają syna– warknął i wskoczył do wody odpływając ode mnie.

Aleksander wciąż żywo gniewał się na swoich rodziców, którzy co prawda stawili się na naszym ślubie i przyjęciu, ale nie ukrywali niezadowolenia. Niestety popsuli trochę atmosferę. Weszli nawet w niemałą sprzeczkę z moimi rodzicami. Mój tata potrafi być opanowany, ale jeśli chodzi o mnie, to łamie wszelkie swoje zasady. Na szczęście było to już pod koniec imprezy, więc nie zepsuli jej całkiem, ale niesmak pozostał. Od czasu naszego ślubu jego rodzice wydzwaniają do Aleksandra chcąc go przeprosić, ale on im powiedział, że nie chce ich widzieć. Dziś odebrałam telefon od jego matki i naprawdę czułam, że szczerze żałuje. Obiecałam jej, że po powrocie zorganizuje wspólne spotkanie. Podziękowała mi. Chciała chyba powiedzieć cos jeszcze, ale powstrzymała się.

Aleksander podpłynął do mnie i złapał mnie za ręce. Wskoczyłam na niego oplatając go nogami w pasie.

– Myślisz, że Monika odpowiednio opiekuje się naszymi kotami?– zapytał a ja rozbawiona zaśmiałam się.

– Jeszcze półtora roku temu nie chciałeś mieć żadnych kotów, a teraz się o nie zamartwiasz.

– No oczywiście, że tak. To moje puchate dzieci– powiedział.

– Już niedługo dojdzie nam kolejne, ale ludzkie– uśmiechnęłam się, a on dotknął mojego lekko zaokrąglonego brzucha i pocałował mnie.

– Nie mogę się doczekać– wyszeptał między pocałunkami.

Ja też nie mogłam. Zanim poznałam Aleksandra nie myślałam o dzieciach w swojej niedalekiej przyszłości, ale to się szybko zmieniło. Aleksander od czasu mojej fałszywej ciąży często przebąkiwał o dzieciach. W końcu odstawiłam tabletki i zaczęliśmy działać, jednak byliśmy w szoku, że tak szybko nam pójdzie. Biorąc z nim ślub byłam już na początku czwartego miesiąca ciąży. Na szczęście czułam się bardzo dobrze i ciąża rozwijała się prawidłowo.

Aleksander w końcu wymusił na mnie trochę ruchu i zaczęłam z nim beztrosko figlować w wodzie. Uwielbiałam słyszeć jego śmiech. Rozbijał się echem w mojej głowie przepełniając mnie ogromnym szcześciem.

W obiektywie miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz