Spotkanie z byłą

65 2 0
                                    

Zuzanna

Rano przebudziłam się czując ogarniający mnie irracjonalny niepokój. Otworzyłam oczy i ujrzałam spokojną, odprężoną twarz Aleksandra. Wyglądał tak niewinnie i uroczo, że nie mogłam się powstrzymać i pocałowałam go w powiekę, najpierw jedną a później drugą. Poruszył się nieznacznie i wymamrotał coś.

– Co?– wyszeptałam.

– Zuzia jest moja, tylko moja.

Po ciele przeszły mi ciarki, sposób, w jaki to mówił, taki zaborczy i niepokojący. Przerażało mnie to chyba jeszcze bardziej, bo mówił to nieświadomie przez sen. Odczuwał silną potrzebę zaznaczenia swojego terytorium.

Mój telefon się rozdzwonił, szybko go wyciszyłam, Aleksander przekręcił się na drugi bok. Nie zbudził go dźwięk połączenia, wyszłam po cichu z sypialni i odebrałam przychodzące połączenie od nieznanego numeru. Była już dziesiąta, więc mógł dzwonić jakiś klient. Ruszyłam w stronę wejścia na taras.

– Tak słucham?

– Zuzanna Robakiewicz?

– Tak, przy telefonie.

– Tu Gośka, była Aleksa.

Stanęłam nieruchomo przy tarasie trzymając otwarte drzwi.

– Skąd masz mój numer?

– Nie trudno go znaleźć, na stronie Aleksa widnieje czarno na białym. Asystent fotografa i podane są twoje dane.

No tak zapomniałam, że Aleksander dopisał moje dane, by klienci dzwonili do mnie, tak było łatwiej wszystko ogarnąć i zorganizować, skoro ja układałam cały plan pracy. Weszłam na taras i cicho zamknęłam za sobą drzwi.

– Ok, jak się domyślam, na pewno nie chcesz umówić się na żadną sesję fotograficzną.

– Nie, dzwonię, bo chcę się z tobą spotkać.

– W jakim celu?

– Pogadać, tak po prostu. Pomóc ci go zrozumieć, żyć z nim.

– Dzięki, ale poradzę sobie sama.

– Naprawdę chciałam z nim być, uwierz mi, że robiłam wszystko, co mogłam, żeby go nie denerwować. Całe życie podporządkowałam jemu, moją pracę, nie chodziłam na spotkania z koleżankami, a o kolegach mogłam zapomnieć.

– Gośka, czego ode mnie chcesz? Chcesz udowodnić, że pakuję się w bagno i chcesz mnie przed tym uchronić, bo gdzieś czujesz, że jest ci mnie szkoda? Jeśli tak, to uwierz mi, że dam sobie radę.

– Proszę spotkaj się ze mną tylko raz i dam ci spokój.

Ja nie mogę, co za namolna baba. Po cholerę chce się ze mną spotkać. Nie rozumiem tego.

– Za trzydzieści minut na promenadzie od prawej strony hotelu Nadmorska Gwiazda, tuż przy wejściu na plażę– powiedziałam. Załatwię to raz a dobrze i się odczepi.

Aleksander wciąż spał, więc zachowywałam się cicho. Wciągnęłam luźną zieloną sukienkę i upięłam lekko włosy spinką, przemyłam twarz, nałożyłam krem i puder transparentny. Napisałam kartkę Aleksandrowi, nie chciałam by się martwił. Napisałam tylko, że poszłam się przejść i niedługo wrócę oraz to, że mam przy sobie telefon jakby nie wytrzymał i musiał do mnie zadzwonić. Wyszłam z pokoju cicho go zamykając.

– Dzień dobry, wychodzi pani sama?– Recepcjonista coś chyba za bardzo się wczuwał w swoją pracę.

– Czemu pan pyta?- zapytałam bez ogródek zirytowana podejrzanym zachowaniem chłopaka.

W obiektywie miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz