Bądź ze mną na wyłączność

90 3 0
                                    

Aleksander

Zamiast odwieźć Zuzię to siedzimy na łóżku i oglądamy moje stare zdjęcia, jeszcze za czasów krajobrazów. Moje początki w profesjonalnej fotografii.

– Piękne, czemu przestałeś brać takie zlecenia?– pyta wyraźnie zainteresowana.

– Przez moją głupotę, byłem tak zazdrosny o Gośkę, że przestałem wyjeżdżać, nie mogłem znieść myśli, że ona zostaje tu sama a ja nie wiem czy to, co opowiada o swoim czasie wolnym jest prawda.

– Czemu nie wróciłeś do tego jak się rozstaliście?

Dla Zuzi wszystko było czarne lub białe.

– To nie takie proste, wkręciłem się w modę i w portrety i tak w tym utkwiłem, poza tym gdzieś zapętliłem się myślami, że gdy znajdzie się ta dziewczyna to lepiej być na miejscu.

– Ale się nie znalazła.

– No niestety.

– Zuziu czy przyjdziesz jutro na kolację?

– Tę obiecaną wieki temu?– W oczach zaświtały jej figlarne ogniki. Uszczypliwa jak zawsze.

– Tak tę.

– Czym mnie uraczysz? Mogę wybrać?– powiedziała podekscytowana.

– Nie, sam wybiorę.

– Szkoda– powiedziała znacząco rozczarowana.

– A co byś zjadła?– Poddałem się i liczyłem, że to nie będzie nic skomplikowanego.

– Uwielbiam szpinak.

– Chyba oszalałaś, nigdy nie miałem szpinaku w rękach.

– To na co mogę liczyć?

– Lubisz lasagne?

– A umiesz zrobić?

– Coś tam kiedyś kombinowałem. Będzie dobrze- powiedziałem, ale nie wierzyłem w to.

– Jak mnie otrujesz stracisz świetnego asystenta. Gdzie znajdziesz drugiego takiego?

– Daniel cie zastąpi– odparłem poważnie a on uderzyła mnie z pieści w ramię.

– Chociaż nie... Daniel nie ma takich pięknych oczu, idealnie wykrojonych ust i takiego tyłeczka. Fakt, nie znajdę tak świetnego asystenta jak ty, ale nie martw się będę trzymał się ściśle przepisu.

– Czyli dostałam tę prace, bo uważasz mnie za ładną?

– Jesteś ładna, to jest akurat fakt, a na samo pytanie nie odpowiadam.

– Bo jednak to prawda?

– Szczerze to przyjąłem cię, bo wydawałaś się być dziwaczna i nieco szalona. Zaintrygowałaś mnie swoją przemową o kotach, horrorach i ekspozycji. Zuzia zaczęła histerycznie rechotać.

– Zjedzmy coś– powiedziała. Jak zwykle ni stąd ni zowąd wyskoczyła z czymś niezwiązanym z tematem.

– Przecież niedawno jedliśmy.

– Kilka godzin temu, chyba żartujesz!

– Ty żarłoku, nie mam nic w lodówce.

– To rusz dupę i idź. Mam ochotę na sałatkę grecką z duża porcją rukoli– powiedziała rozmarzona.

– Nie chce mi się.

Zuzia odłożyła album ze zdjęciami, który wciąż trzymała na kolanach i usiadła na mnie rozkrokiem. Pocałowała mnie. Tak po prostu. Delikatnie słodko i niewinnie. Zdecydowanie jej pocałunki były najlepsze, jakich kiedykolwiek doświadczyłem.

W obiektywie miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz