Zazdrosny przyjaciel?

111 2 0
                                    

Zuzanna

Po obfitym obiedzie Aleksander zaciągnął mnie na krzesło, które zawsze stało na jego planie zdjęciowym. Kazał mi usiąść i pozować. Oczywiście protestowałam gorąco, ale on równie gorąco mnie namawiał pocałunkami. I tak właśnie teraz, siedziałam ubrana jedynie w jego koszulę, z lekko potarganymi włosami, z spuchniętymi czerwonymi ustami od namiętnych pocałunków przed jego czujnym okiem i szkiełkiem obiektywu. Skrępowana, to słowo zdecydowanie jest za łagodne by określić moją wstydliwość i niepewność przed obiektywem.

– Rozluźnij się – rozkazał.

– Jak mam się rozluźnić Aleksander? –westchnęłam – To jest tak cholernie stresujące, że nie zdawałam sobie sprawy z tego, co moi modele czują, gdy ich fotografuję.

– Oni lubią być fotografowani .

– To czemu nie robisz im zdjęć?

– Bo chce mieć twoje zdjęcia. Dobrze wiesz, jaką mają wartość dla mnie. Dla ciebie przecież taką samą– wytknął mi.

– Ok., widzę, że potrzebujesz zachęty.– Odszedł od aparatu i jednym ruchem ściągnął koszulkę. Przełknęłam ślinę. Fatycznie ta zachęta była naprawdę zachęcająca.

– Już lepiej, przykułem twoją uwagę.

– Mam nadzieję, że nie rozbierasz się tak przed swoimi modelkami.

– Tylko przed tymi nieśmiałymi– puścił do mnie oczko.

– Podły– powiedziałam urażona.

– Ale jak na razie ty jesteś pierwszą nieśmiałą– dodał żeby mnie udobruchać.

– Podnieś prawą nogę do góry i oprzyj stopę na krześle, oprzyj głowę na kolanie.- Zrobiłam to co kazał.

– Co trenujesz, że masz tak świetne ciało?

Flesh błysnął mi po oczach.

– Skup się, nie mruż oczu– zganił mnie.

– Jak mam nie mrużyć oczu jak mnie oślepiasz.

– Ale pani jest marudna. – Wkurzył się, ale byłam przyzwyczajona do niego w takim wydaniu, więc to zignorowałam.

Włączył lampy i robił zdjęcia bez flesza. Sama nie wiedziałam, co gorsze. Lampy, które oślepiały cię non stop i nagrzewały cię tak okropnie jakbyś był na Saharze czy flash sporadyczny, ale mocny i z zaskoczeniem.

– Wiele lat trenowałem taekwondo, potem kickboxing, ostatnio spędzam czas raczej na siłowni– odpowiedział wciąż patrząc przez wizjer aparatu.

–Och, a więc sztuki walki.

– Tak, skończyłem na czarnym pasie.

– Czarny pas, to najwyższy prawda?

- Tak, poziom mistrzowski, ale jest jeszcze kilka stopni czarnego pasa. Jednak zaprzestałem, więc nie mogę powiedzieć, że wiele osiągnąłem w tej dziedzinie.

– Czarny pas to nie jest niewiele- wymamrotała.

- Nie mówię, że to nic, ale to nie jest wiele.

– Rozumiem, czyli jeśli kiedykolwiek jakiś dres zaatakuje mnie w ciemnej uliczce to mnie obronisz?– uśmiechnęłam się.

– I bez czarnego pasa bym cię obronił– prychnął.

– Pokażesz mi coś? Jakieś ruchy?– Ożywiłam się zdecydowanie i poprawiłam na krześle.

Aleksander się uśmiechnął i oderwał na chwilę od aparatu.

W obiektywie miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz