Mazury cz. 2

62 3 0
                                    

Aleksadner

– Wstawaj śpiochu– już drugi raz dzisiaj Zuzia budziła mnie mokrymi pocałunkami. Uśmiechnąłem się, wyciągając się leniwie. Tak było mi teraz dobrze.

– Już ci mówiłem, że w tym związku, to ty jesteś śpiochem – złapałem ją za nos i lekko pociągnąłem. Zmarszczyła go i ugryzła mnie w palce.

– Ty niedobra– zasyczałem z bólu, a ona się roześmiała zadowolona z siebie. Podniosłem się chcąc ją złapać, ale zeskoczyła ze mnie zwinnie i z piskiem uciekła z sypialni. Nagle poderwałem się i poczułem, że musze ją złapać. Za bardzo się mi tu panoszyła ta moja narzeczona. Gdy wpadłem do salonu połączonego z kuchnią zatrzymałem się. Stanąłem jak wryty. Zuzia ozdobiła wnętrze drobnymi światełkami, porozstawiała świece na blatach, na stole. Stół był przyozdobiony jakimiś drobnymi kwiatkami. Podszedłem bliżej i ujrzałem istną ucztę. Na talerzach widniał jakiś makaron z krewetkami, na małych talerzykach jakieś sałatki. Otwarte wino było już rozlane do dwóch kieliszków. Dziś dla odmiany czerwone. Na stole leżał zawinięty również prezent, a nawet okazało się, że dwa, gdy podszedłem bliżej.

– Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin Aleksander– Zuzia rzuciła mi się na szyję i pocałowała mnie. Objąłem ją i zachłannie wziąłem we władanie jej język, oddała mi się, co mnie nakręcało dodatkowo.

– Dziękuję kochanie– powiedziałem.

– Chodź, bo ci ostygnie– powiedziała i wciąż trzymając mnie za rękę poprowadziła do jednego z krzeseł. Wciąż oniemiały usiadłem i czekałem, aż usiądzie na swoim miejscu, na przeciwko mnie. Powiedziała smacznego i czekała na mnie, aż spróbuję. Wziąłem do ust porcję makaronu i już wiedziałem, że przepadłem.

– Przepyszne. Jak zawsze zresztą– powiedziałem z uznaniem. Zuza rozpromieniła się i dopiero zaczęła jeść. Ona uwielbiała gotować dla mnie, sprawiało jej to dużo przyjemności. A ja uwielbiałem jeść jej dania. Cóż za wygranie życia.

– Jak będziesz mnie tak rozpuszczać, to zrobię się gruby– powiedziałem wkładając kolejną porcję makaronu.

– Będę miała więcej ciałka do kochania– powiedziała rozbawiona.

– O nie, nie. Rzucisz mnie szybciej niż ja dobiegnę wtedy do lodówki.

– Aleks, nam to nie grozi. Bo będziemy dużo uprawiać seksu– powiedziała uśmiechając się zalotnie.

– Ty mała kokietko– zaśmiałem się.

– Tak na mnie działasz.

– Mogę otworzyć prezent?– zapytałem biorąc do reki zawiniątko.

– Nie. Jeszcze nie. Najpierw jedzenie. Potem prezenty– pogroziła mi palcem.

– Nie lubię czekać– wymamrotałem niezadowolony. Zuza roześmiała się i podała mi jedną z dwóch paczuszek.

– Możesz otworzyć ten.

Od razu zacząłem rozwijać papier, aż dobrałem się do środka. Były w nim schowane dwa pudełka. Większe było drewniane i cudownie nim pachniało. Popatrzyłem na nią zaintrygowany. Zuza siedziała cała spięta, chyba bała się mojej reakcji.

– Nie wiedziałam co mam ci kupić. Przecież ty masz wszystko. Więc pomyślałam, że to coś, co już masz, ale nie w takim stylu– powiedziała chcąc się wytłumaczyć ze swojej decyzji.

– Cokolwiek to jest, na pewno jest cudowne, dziękuję– powiedziałem i otworzyłem pierwsze wieczko. Ujrzałem drewniany zegarek na skórzanym czarny pasku. Uśmiechnąłem się do niej i spojrzałem na nią. Była cała spięta.

W obiektywie miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz